KLICZKO: 'NIE PORTFEL, LECZ SIŁA CHARAKTERU'
Kilka dni temu mistrz świata federacji IBF, IBO i WBO w wadze ciężkiej Władimir Kliczko (55-3, 49 KO) udał się na obóz treningowy przed pojedynkiem unifikacyjnym z Davidem Haye'em (25-1, 23 KO), posiadaczem tytułu WBA. 35-letni Ukrainiec na miejsce przygotowań tradycyjnie wybrał miejscowość Going, położoną w austriackim Tyrolu. Co zadziwiające, "Doktor Stalowy Młot" stwierdził, że wcale nie jest przekonany, czy Brytyjczyk po raz kolejny nie zmieni swoich planów i nie zrezygnuje z konfrontacji.
- Na początku jeden z nas miał walczyć z nim wiosną 2009 roku w Londynie na stadionie klubu Chelsea, jednak obóz Haye'a nie mógł porozumieć się w sprawie wynajęcia Stamford Bridge. Straciliśmy czas, przenieśliśmy walkę na lato i miała się ona odbyć w Gelsenkirchen, ale do Niemiec Haye nie przyleciał. Następnie na jesieni David miał już na pewno zmierzyć się z Witalijem. Tymczasem w ostatniej chwili zmienił stanowisko o 180 stopni i w rezultacie podpisał umowę na walkę z Nikołajem Wałujewem. Chciałoby się wierzyć, że tym razem nie zrezygnuje. Właśnie dlatego nalegałem, aby w kontrakcie znalazł się zapis: 2 lipca David wychodzi do ringu jak pierwszy. Dopiero gdy tak się stanie, ostatecznie przekonam się, że nasz pojedynek się odbędzie - oznajmił Kliczko.
Wątpliwości ukraińskiego mistrza świata, o których mówi w rozmowach z dziennikarzami, raczej nie należy traktować zbyt poważnie. Trudno bowiem przypuszczać, aby Haye zrezygnował z pojedynku, który wygeneruje tak wielkie dochody. O ukraińsko-brytyjskiej konfrontacji mówi się już od przeszło dwóch lat, jest to zatem jedna z najlepiej wypromowanych walk w ostatnich latach. Szacuje się, że dochody za lipcowy pojedynek wyniosą nie mniej niż 20 milionów euro. Kliczko o pieniądzach zbyt dużo mówić nie chce. Pięściarz stwierdził natomiast, że aspekt finansowy starcia z Haye'em jest dla niego kwestią drugorzędną.
- Nie dzielmy jeszcze skóry na niedźwiedziu. Zarówno dla mnie, jak i Witalija pieniądze nigdy nie stały na pierwszym miejscu. W boksie o wszystkim decyduje nie zasobność portfela, ale umiejętności sportowca i siła jego charakteru. Naszym celem jest zdobycie wszystkich pasów mistrzowskich w wadze ciężkiej, a nie tylko otrzymanie honorarium za walkę. Liczy się zwycięstwo, a nie dochody - zapewnia mistrz IBF, IBO i WBO, którego starcie z Haye'em zaplanowano na 2 lipca. Odbędzie się ono na 57-tysięcznym stadionie "Imtech Arena" w Hamburgu.
Wcale nie trudno. Jest to wręcz zrozumiałe. Zamiast jednej wypłaty i batów, można równie dobrze stoczyć trzy zwycięskie pojedynki... i przystąpić do walki o pas.
Po drugie - pozycja Haye`a przed walką z Wałujewem była o wiele, wiele gorsza. Nie miał pasa - dziś ma pas i dwie obrony.
Po trzecie - Floyd też ma możliwość zarobienia ogromnej kasy w każdej chwili... a walki z Pacmanem nie chciał.
Jesli tych bokserow interesuja przedewszystkim pieniadze, to nie beda sie przejmowac tym, ze zostana zapomnieni. Poza tym watpie aby 'Money' zostal szybko zapomniany, niewazne czy go kibice lubili, czy nie.
Zasugerowałeś się przydomkiem Floyda?Choć nie lubię krzykaczy,to Money jednak patrzy na wartość sportową.W innym przypadku walczyłby z Mannym bo możliwe,że wziąłby 50 mln $ za pojedynek.
Z drugiej strony jak by wziął Pacmana i przegrał to i tak był by wielki.A taki Sven Ottke,niepokonany mistrz,a kto go tak naprawdę pamięta?
No tak ,ująłeś to po mistrzowsku.
Trudno tutaj oceniac Floyda, czy patrzy na wartosc sportowa czy nie. Nie chcial pasa za walke z Mosleyem, bo by musial zaplacic 3% od dochodow, ale zalezy od tego co nazywamy wartoscia sportowa. W sumie to ja mam gdzies czy walka jest o pas czy nie, byle by w ringu spotykali sie zawodnicy, ktorzy daja niezapomniane walki i emocje.
Do walki z Mannym nie doszlo nie dlatego ze Floyd tego nie chcial tylko z innych powodow.
No tutaj się z tobą muszę zgodzić,można wysnuć wniosek że nasze dewagacje to tylko subiektywne przemyślenia.Jednak uważam ,że Floyd boi się przegrać z Mannym i testy są wymówką,ponieważ od swoich innych przeciwników ich nie żądał .
Żądał ich od Marqueza i od Mosleya. Obaj sie zgodzili. Manny sam też prawdopodobnie zgodził się na wszystkie testy, ale jego team juz na wszystkie się nie zgodził.
A teraz zastanow sie czy gdybys byl jednym z najwybitniejszych piesciarzy w historii, najlepiej wyszkolonym technicznie zawodnikiem, ktory nigdy nie przegral to bys sie bal. Ja nie mam wątpliwosci co do tego, że Floyd nie boi sie nikogo, bo ma za duże ego. To jest dla mnie oczywiste.
Moje zdanie jest takie, że do walki nie dochodzi z winy pana Aruma i wszystkich pośredników w tej walce, a nie z winy samych zawodników. Ewentualnie Floydowi nie chce sie walczyć, ale na pewno się nie boi.
Pierwsze słyszę ,że testy dla Floyda robił Mosley i Marquez,może jednak mi coś umknęło.Moje zdanie jest takie ,że Floyd ma jednak obawy przed Mannym i to też właśnie wynika przez to jego rozbudowane ego.Arum mówi cały czas ,że dla tej walki pali się zielone światło.
Arum mowi wiele rzeczy. Mowil nie raz, ze Floyd sie boi innych piesciarzy. Dziwne jest to, ze bal sie tylko piesciarzy z grupy Aruma, nie sadzisz? A gdy Floyd wspolpracowal z Arumem to byl wg niego najwiekszym geniuszem wszeczhasow, ktory "wie gdzie przeciwnik zada cios, zanim ten o tym pomysli". Od kad Mayweather pracuje na wlasny rachunek nagle jest slaby, ktorego Pacquiao by zmiotl z ringu ...
Tak jak wspomnialem, moim zdaniem to Arum jest jedna z osob, przez ktore ta walka sie wciaz nie odbyla, a Floyd napewno sie nikogo nie boi.
nie ty jeden :D
na szczęście Kliczki nie żyją klimatami dyskusji na tym forum
Floyda nigdy nikt nie nazwał słabym,powiązania promotorskie mają kolosalne znaczenie i idąc tym śladem Arum powinien być zainteresowany tym starciem chociażby z biznesowego punktu widzenia.Ta walka ma szansę wygenerować największe pieniądze w historii tej dyscypliny więc mówienie ,że Arum blokuje to starcie jest nielogiczne z punktu interesu jaki by miał z tego tytułu.
Nasz spór ma jednak podłoże takie.
TY jesteś za Floydem,ja za Pacmanem i pewnie nawzajem się nie przekonamy,co nie znaczy że zweryfikuje to po prostu ring,pzdr.
No dobra, ale teraz nie rozmawialismy o tym, ktory z nich jest lepszy. Ja nie mowie, ze Floyd by z nim wygral, tylko ze sie go nie boi. Tematem dyskusji bylo to dlaczego do walki nie dochodzi. Arum moze blokowac to starcie z powodow innych niz biznesowe.
Można przypuszczać,że walka jest zaklepana i cały czas pompują bańkę,żeby zarobić jak największe pieniądze.
Jeżeli jednak do niej niedojdzie to z winy Floyda,bo inne argumenty sa dla mnie niezrozumiałe ,a ten ARUMOWY już całkowicie bozbawiony jest sensu.Jak usłyszę ,że jest kontrakt FM-MP,to obiecuję Ci ,że posypię tutaj głowę popiołem i napiszę że Floyd to zuch i myliłem sie co do jego obaw.
Uważam jednak, że równie dobrze silne ego może powodować chęć odejścia bez porażki. Być może porażka byłaby dla niego druzgocąca psychicznie, o wiele bardziej niż brak zarobku - zwłaszcza, że Floyd na dwóch innych walkach zarobiłby tyle, co na jednej z Floydem.
Zauważmy jeszcze jedną rzecz.
Dlaczego Floyd tak bardzo domaga się testów? Właśnie dlatego, że obawia się iż Manny bierze i dostałby bez testów bęcki. To jednak wskazuje tylko na to, że Floyd boi się ew. nakoksowanego Pacmana, a czystek już nie.
No jesli nie obawia sie czystego Pacquiao to wszystko sie zgadza. To chyba normalne, ze nie bedzie narazal swojego zdrowia, reputacji i rekordu stajac do ringu z gosciem, ktory koksuje, nawet kosztem 50 mln zielonych, bo pieniedzy z tego co wiem to mu i tak nie brakuje.