WARD POKONAŁ ABRAHAMA
W zakończonym właśnie pierwszym półfinale turnieju "Super Six" Andre Ward (24-0, 13 KO) wypunktował Arthura Abrahama (32-3, 26 KO) i zapewnił sobie awans do wielkiego finału. Po ostatnim gongu sędziowie jednogłośnie opowiedzieli się za Amerykaninem, typując 120:108, 118:110 i 118:111.
Początek był dość niespodziewany, bo przez pierwsze minuty Niemcowi udało się zepchnąć faworyzowanego oponenta do defensywy. "Król Arthur" był agresywniejszy i choć cały czas starał się znokautować pojedynczym uderzeniem, trochę przestraszony Andre oddał mu inicjatywę. Dopiero od czwartego starcia mistrz olimpijski z Aten zaczął odważniej boksować i wyprzedzać bardzo silnego, acz schematycznie walczącego przeciwnika. W siódmej rundzie Abrahama dopadł wyraźny kryzys, bo przez całe trzy minuty nie zadał praktycznie żadnego ciosu, cały czas broniąc się za podwójną gardą. Niemiec chyba trochę doszedł do siebie, ponieważ ósma odsłona wyglądała już znacznie lepiej w jego wykonaniu, lecz po krótkim zrywie Ward znów zaczął dochodzić do głosu. Polujący wyraźnie na nokaut Arthur bił już tylko kilka razy na rundę, za to bardzo mocno, na co Amerykanin był oczywiście przygotowany. W dwunastym starciu Abraham w końcu zaskoczył rywala i po zwodzie na prawy uderzył lewym sierpowym, nawet czysto trafił, ale cios ten nie zrobił większego wrażenia na Wardzie, który w końcówce podkręcił jeszcze tempo i przypieczętował swoje nie podlegające dyskusji zwycięstwo.
- W Ameryce nie miałem szans wygrać na punkty, stąd taka a nie inna taktyka - tłumaczył się po walce przegrany Abraham.
ward jak z dzieciakiem sobie poradził , spodziewałem sie duużo wiecej po abrahamie , więcej ciosów bitych seriami , ataków itp
Faktycznie Ward używa głowy jako trzeciej pięści, ale parę razy w półdystansie i zwarciu znakomicie uniknął cepów Artika.
Ogólnie to piękny poranek, a zobaczyć minę młodego Sauerlanda po tej walce- bezcenne !
Może powalczy pas któregoś landu?
Po prostu nauturylizoany Niemiec nie miał planu na walke - zaserwował ten sam posiłek co w poprzednich walkach,a Andre go po prostu zjadł :D
Pewne zwycięstwo Warda, czekamy na lepszego oponenta dla kalifornijskiego pięściarza. Z Frochem powinno być o wiele trudniej.
Liczę, że w finale Froch wygra z Wardem.
"W Ameryce nie miałem szans wygrać na punkty" - rozbawił mnie tym Abraham...a w Niemczech to co?!
Czyli zaskoczenia nie było żadnego.
Kogoś to dziwi?
Niebawem Wladimir zrobi to samo z Haye
Tylko, że Dirrell wypadł troche lepiej anizeli Ward w pojedynku ze 'zdetronizowanym - po raz trzeci' :)
Taylor po Pavliku to też już nie był ktoś znaczący.
116 - 112 Dla Warda powinno być"
co za bzdury -.-
obaj z Wardem przejechali sie po Abrahamie przy czym mam wrazenie ze Kobra mocniej bije