WHITAKER: PACQUIAO JEST PRZEREKLAMOWANY
Po obejrzeniu sobotniej walki Manny'ego Pacquiao (53-3-2, 38 KO) z "Sugar" Shanem Mosleyem (46-7-1, 39 KO), dawny sześciokrotny mistrz świata, Pernell Whitaker, zadzwonił do szefowej Main Events z prośbą o zakontraktowanie pojedynku z królem P4P dla swego podopiecznego - Zaba Judaha (41-6, 28 KO).
- Zab musiałby perfekcyjnie przygotować się do tej walki, by móc myśleć o zwycięstwie, ale Pacquiao nie zaimponował mi w ostatniej walce. Spodziewałem się po nim czegoś znacznie lepszego - powiedział złoty medalista olimpijski z Los Angeles.
- Nie twierdzę, że Pacquiao nie jest najlepszym pięściarzem bez podziału na kategorie wagowe - kontynuuje 47-letni Whitaker. - Uważam jednak, że starcie z nim byłoby dla Zaba łatwizną. Drogą do pokonania Pacquiao nie jest ringowa wojna, Zab wygrałby z nim dzięki swoim umiejętnościom. Pacquiao to dla nas łatwy rywal.
Kathy Duva stara się nakłonić Golden Boy Promotions do zorganizowania unifikacyjnej walki "Super" Judaha z Amirem Khanem (25-1, 17 KO). Pojedynek, w którego stawce znalazłyby się tytuły IBF i WBA może odbyć się 23 lipca. Whitaker wolałby jednak doprowadzić do pojedynku z Pacquiao i ma nadzieję, że spośród kilku dostępnych opcji Filipińczyk wybierze właśnie Zaba.
- W ostatnich latach myślałem, że Pacquiao jest najlepszy na świecie. Ciągle słyszałem tylko o jego kolejnych zwycięstwach - oznajmił "Sweat Pea". - Widziałem urywki z jego walk, ale dopiero w sobotę zobaczyłem cały pojedynek. Po dwunastu rundach z Mosleyem uświadomiłem sobie jak bardzo przeceniałem Pacquiao. Król P4P nie powinien tak walczyć. Właśnie dlatego chcę, żeby doszło do jego walki z Zabem.
- Shane nie wiedział co robić, a mógł łatwo oszukać Pacquiao - uważa Whitaker. - Wystarczyło zadawać ciosy prawą ręką, a Manny nie wiedziałby jak sobie z tym poradzić. Zab jest pięściarzem, który najbardziej zbliżył się do mojego stylu. Kiedyś chciał uchodzić za punchera, wdawał się w niepotrzebne wymiany, wygłupiał się. To jednak nie eksponuje jego naturalnych atutów, nie tak powinien walczyć. Nie odbierajcie mnie źle. Ja chcę, żeby jego występy podobały się kibicom, ale jako trener staram się eliminować jego błędy. On musi się ruszać. Dobry wynik jest efektem ciężkiej pracy. Nieważne z kim walczy, dopóki jestem obok niego i pilnuję, by trenował oraz był odpowiednio nastawiony, on będzie wygrywał i osiągnie większe sukcesy niż w przeszłości.
http://www.facebook.com/l.php?u=http%3A%2F%2Fmoneyte.am%2Ff9y&h=c8412
A zawsze kończy się tak samo.
http://ringtalk.com/manny-pacquiao-steroids-hgh-insulin-oscar-de-la-hoya-miguel-cotto
"Anonimowa osoba w internecie twierdzi, że robiła mi zastrzyki przed ważnymi walkami. To kompletna nieprawda, historia totalnie sfabrykowana i co mnie nie dziwi, użyta przez osoby, które nawet nie chcą powiedzieć, jak się nazywają. Ja nawet nie miałem żadnego sparingpartnera z Filipin przed walką z De La Hoyą, ani przed żadnym innym ostatnim pojedynkiem. Nigdy nie zażywałem sterydów, hormonu wzrostu czy innych zakazanych substancji. Mój sukces w ringu zawdzięczam ciężkiej pracy, wierze w Boga oraz wsparciu moich kibiców. Jak każdy pięściarz jestem po każdej walce na terenie Stanów Zjednoczonych poddawany testom. Przeszedłem każdy z nich. Będę bronił mojego ciężko wywalczonego dobrego imienia oraz reputacji" – napisał Manny Pacquiao w odpowiedzi na internetowe rewelacje.
Ten też chyba jakiś "mocher", jak piszą polskojęzyczni analfabeci.
Ja również w to nie wierzę. Poza tym pokonanie Oscara zostało przestawione w taki sposób, jakby pokonał Kliczkę.
Armstrong, jak pokazują testy fizjologiczne, nie był żadnym fenomenem. Wśród elity jego parametry były przeciętne.
Genialne! Że też nikt wcześniej nie wpadł na to.
Tego akurat nie wiedziałem.
Na myśli miałem sukces sportowy(7 razy Tour de France)To moim zdaniem wynik adekwatny do osiągnięć Mannego.
Również tak uważam. Nawet gdyby Armstrong się koksował, to byłoby szczytem naiwności myśleć, że inni tego nie robili a on, jeden jedyny, brał koks i dlatego wygrywał.
Ja wierzę w statystykę. W każdym sporcie raz na jakiś czas pojawia się fenomen. Nie ma w tym nic dziwnego.
Biorąc pod uwagę chociażby VO2max, to niektórzy na głowę bili Armstronga. Musimy pamiętać, że kolarstwo to w znacznym stopniu sport drużynowy i taktyka się mocno liczy.
Załóżmy że w dzisiejszych czasach pojawia się młody Tyson i demoluje wszystkich po kolei łącznie z Kliczkami.Od razu by się pojawiły podejrzenia że to niemożliwe,taki młody a taki silny,musiał coś brać itp.
To był żart.
Pacman powiedział: "Mój sukces w ringu zawdzięczam ciężkiej pracy, _wierze_w_Boga_ oraz wsparciu moich kibiców."
Wiem!!!Tylko ja już nie chciałem polemiki na temat wiary.Dla tego tak jakoś napisałem.
A zawsze kończy się tak samo.,,
takie teksty to bzdura . Pacman jest świetny i chyba jest dziś nr 1 p4p na świecie ale na każdego znalazł by sie wreszcie pogromca . Problem w dzisejszym boksie jest taki ze dobiera sie specjalnie takich rywali którzy wiadomo że nie sprawia zadnego problemu .
Czym Pacman ostatnio udowodnił że jest taki niezniszczalny . Pokonujac Mosleya któremu nawet sie walczyc nei chcialo?
Jesli po zwyciestwie nad Mosleyem oceniasz ze z kazdym innym skonczylo by sie tak samo to sie mylisz . Powinno sie walczyc z mlodymi u szczytu formy zawodnikami głodnymi sukcesu a nie emerytami jak sugar shane . gdyby Pacman walczyl z takimi to nawet on predzej czy pozniej mialby klopoty