ABRAHAM MARZY O WIELKIEJ SŁAWIE W AMERYCE
W sobotę fani pięściarstwa zobaczą kolejne zmagania w ramach turnieju Super Six organizowanego przez telewizję Showtime. W Kalifornii niepokonany Andre Ward (23-0, 13 KO) w półfinale zmierzy się z Arthurem Abrahamem (32-2, 26 KO), który już dwukrotnie przegrywał w tym cyklu. Pomimo niepowodzeń z Andre Dirrellem i Carlem Frochem promotor Niemca, Wilfried Sauerland, wciąż wierzy w swojego zawodnika i twierdzi, że jego potworna siła ponownie da znać o sobie.
- Arthur jest gotowy na wielką walkę w sobotni wieczór. Nikt nie będzie w stanie obronić Warda przed siłą mojego zawodnika. Nie wiem skąd się wzięły pogłoski, że straciliśmy wiarę w Abrahama – powiedział 71-letni promotor.
Sam zawodnik nie wydaje się być przestraszony i śmiało opowiada o podboju Stanów Zjedoczonych. Zwycięstwa nad Wardem ma otworzyć mu furtkę do wielkiej sławy i zapewne jeszcze większych pieniędzy.
- Home Depot Center jest znakomitym miejscem do organizacji takiego przedsięwzięcia. Nigdy wcześniej nie walczyłem na otwartej przestrzeni. Zdaję sobie sprawę, że Ward jest wymagającym przeciwnikiem ze znakomitymi umiejętnościami bokserskimi. Mój cel jest jednoznaczny – chcę zostać wielką gwiazdą pięściarstwa w Stanach Zjednoczonych. By móc o tym myśleć muszę pokonać pięściarza z tego kraju. Jestem przygotowany na wielką wojnę, moi fani z całego świata zobaczą wielki triumf – powiedział "Król Arthur".
Już sobie z kibiców bokserskich robią matołów...
Paranoja jakaś...
Turniej tak się powinno organizować jak ostatnio w ciężkiej gdzie wygrał Perez- po 3 rundy przegrany odpada a finalista bierze 1.000.000 i koniec a nie żeby turniej trwał 2 lata...
Przecież to jakiś psychiatryk jest...
Sauerlanda po ewentualnej przegranej Artiego bezcenna