HOPKINS PRZEŻYJE TRANSFORMACJĘ?
Bernard Hopkins (51-5-2, 32 KO) jest żywą i wciąż aktywną legendą zawodowego boksu. Amerykanin od 1988 roku wchodzi między liny i pomimo 46 lat wciąż jest postrachem dla młodych wilczków. Trzy lata temu boleśnie przekonał się o tym Kelly Pavlik, a pod koniec ubiegłego roku indywidualną lekcję boksu dostał Jean Pascal (26-1-1, 16 KO). W przyszłą sobotę Kanadyjczyk otrzyma szansę poprawy oceny, która za pierwszy występ nie była celująca.
"B-Hop" zamierza być nauczycielem w ringu i jeszcze raz dać do myślenia młodszemu rywalowi. Stawką pojedynku będą pasy IBO, WBC i WBC Diamond w kategorii półciężkiej. Możemy liczyć na 12 rund walki, ostatnie dziesięć starć boksera z Filadelfii toczyło się na takim właśnie dystansie.
- Jestem profesorem, Pascal to tylko uczeń. Zdarza się tak, że uczeń wierzy w swoją wyższość nad nauczycielem. Z reguły nie ma to żadnego pokrycia z rzeczywistością. Myślę, że on szanuje mnie. Kibice oczekują dramatycznej wojny. Zamierzam zadawać wiele ciosów, będę boksował inaczej niż zwykle. To będzie zupełnie inny Bernard Hopkins niż w kilku ostatnich latach. Solidnie trenowałem na przedmieściach Filadelfii, jestem głodny walki. Wciąż mam w sobie wiele dumy i dlatego pozostaję aktywnym pięściarzem. Podczas konferencji prasowej Pascal starał się być miły i zabawny i pozwolił mi zapoznać się z jego pasami. On nie odzyska już swoich trofeów, nigdy! – powiedział "Kat".