PACQUIAO POKONAŁ PRZESTRASZONEGO MOSLEYA
Manny Pacquiao (53-3-2, 38 KO) pokonał w zakończonym przed momentem pojedynku Shane'a Mosleya (46-7-1, 39 KO), broniąc tym samym tytuł mistrza świata federacji WBO kategorii półśredniej. Po ostatnim gongu sędziowie punktowali na jego korzyść 119:108,120:108 i 120:107.
Amerykanin całkiem nieźle radził sobie w pierwszej rundzie, kiedy nie było jeszcze widać tak wyraźnej przewagi w szybkości. Mosley szeroko stał na nogach, dobrze balansował ciałem i lewym prostym stopował sławnego Filipińczyka, nie pozwalając mu rozwinąć skrzydeł. Wszystko zmieniło się na 75 sekund przed końcem trzeciego starcia, w który "Pac-Man" bezpośrednim lewym prostym posadził Shane'a na tyłku i wyraźnie zamroczył. Mosley sprytnie klinczując dotrwał do gongu na przerwę, jednak od tego momentu nie robił już praktycznie nic by zwyciężyć. Trzeba przyznać, iż dzięki świetnej pracy nóg nie dawał sobie również zrobić większej krzywdy, ale Manny cały czas miał inicjatywę, kontrolował tempo i przede wszystkim atakował, bo Mosley do końca boksował już na "wstecznym".
Potworny błąd sędziego Kenny'ego Baylessa w dziesiątej rundzie, gdy po wyraźnym odepchnięciu liczył Pacquiao do ośmiu. To tylko go rozsierdziło i boksując dotąd spokojnie, zbierając rundę za rundą, teraz ruszył po swoje by znokautować rywala. W jedenastym starciu po długim lewym Pacquiao Shane "zatańczył" na nogach, ale znów sprytnie sklinczował i opanował kryzys. Do końca nie działo się już nic wielkiego, bo i Mosley unikał otwartych wymian. Po ostatnim gongu sędziowie jednomyślnie i wysoko opowiedzieli się za Pacquiao, a ten teraz spokojnie może myśleć nad doborem kolejnej ofiary.
jest niesamowity po prostu :O szok
komedia z tą 10 rundą:)
Co do samej walki, to obejrzalem tylko ostatnie 8 rund, gdyz spoznilem sie z powrotem do domu, ale dominacja Pacquiao niesamowita. Znakomity pojedynek Filipincczyka z bardzo doswiadczonym i zdetyrminowanym na przetrwanie Mosleyem.
ps co to za sedzia co liczy pacmana nie po ciosie
Może Gamboa za jakiś rok??? no ale ten najpierw musi wyjść z aresztu.
Marquez-dostanie w taki sam wpierdziel jak Mosley
Manny jest rewelacyjny,ta jego rakieta z lewej reki jest niesamowita
Maywether-na pewno go skrytykuje
Mosley-tchorz i tyle,ale z drugiej strony nie ma sie co mu dziwic,bo mial przed sobią robota
weentM-idzie spać
kompromitacja Mosleya ... oby doszło do walki Marquez - Pacman III bo tam na pewno Manny nie bedzie sie bił z tchórzem. Nawet po nokdaunie dynamita bedzie w stanie wygrac ;]
"
Nie chce sie zbytnio rozwodzic ze swymi analizami, ale z pewnoscia zapomniales, ze JMM dzisiaj to zupelnie innny piesciarz niz lat pare temu. Jezeli dojdzie do sfinalizowania trylogii, Pacquiao zdominuje Marqueza w identyczny sposob jak zrobil to moment temu z Mosleyem. Liczenie na cokolwiek innego jest niepowazne.
Coś mi się zdaje że Floyd po takiej przerwie i kłopotach dostałby łomot, zresztą Floyd jest w blisko wieku gdzie już traci formę."
Masz absolutna racje.
TYLKO Floyd ma z nim szanse. Nie chcę kolejnych weteranów, którymi Manny wysmaruje ring. Dawać mu "Money", no excuses!"
Nie wierze w szanse Mayweathera w potencjalnej walce z "filipinskim tajfunem" aczkolwiek z przyjemnoscia zobaczylbym ten pojedynek.
Dobranocka.
Sedzia to chyba liczyl Pacmana dajac runde Mosleyowi zeby na kartach punktowych byl jakis slad walki "
Oczywiscie byl to blad i sadze, iz zostanie to w najblizszym czasie odpowiednio wyjasnione.
Choć pewnie Marquez będzie choć próbował wygrać.
Pacman powinien pomyśleć nad jakimś młodym i świeżym zawodnikiem może Saul Alvarez w przyszłości byłby dobrą opcją? Jeśli oczywiście nie Gamboa bo nie wiemy kiedy on pójdzie z wagą w górę. "
To sa nasze, fanow boksow zachcianki, ale prawda jest iz Manny konczy kariere wkrotce a Gamboa i Alvarez je dopiero zaczynaja. Pacquiao spotka sie prawdopodobnie z JMM i moze, moze, moze z Floydem i to wszystko. Filipinczyk osiagnal to co bylo mozliwe dla boksera i smialo moze zajac sie kariera polityczna.
cop - zgodzę się uwielbiam Marqueza"
Ja rowniez i to od wielu, wielu lat. Fakty sa jednak zbyt oczywiste byb je ignorowac.
W amatorce nie ma wypaczeń boksu zawodowego - omijania trudnych rywali, lania emerytów, karier zbudowanych na laniu kelnerów, najmanów, walk dla tępego ludu (adamek-gołota, Harrison Haye.
Boks zawodowy ma wiele innych zalet ale nie są to zalety "sportowe"
Czy chciałby tej walki - nie wiem - myślę że łatwiej mu zrobić wielką karierę bez Mannego po drodze.
Z drugiej strony Manny zapewnił by mu gigantyczną wypłatę...i pewnie tylko o to by się rozchodziło.
To prawda, gdyby catchweight byl 152 lbs w kat sredniej :)
Za nudne walki w ciężkiej obwinia się Kliczków, a za nudną walkę w półśredniej nie obwinia się Manny'ego. Najwybitniejszy bokser nic nie poradzi, jeżeli przeciwnik nie podejmuje walki.
teraz 3 starcie z marqezem moze bedzie ciekawiej !
z Mawyatherem nie dojdzoie z pacqiano z winy MAwythera który boi sie porażki takie moje zdanie!!
a na poważnie jest grupa bokserów odchodząca o kilkadziesiat rund za późno i Shane jak najbardziej się do tej grupy zalicza ,
czy warto było wstawać dzisiaj w nocy , dla Mannyego zawsze warto :)
na dzień dzisiejeszy nie widzę dla niego przeciwnika i coraz mniej wierzę że kiedykolwiek dojdzie do walki z Floydem
niech teraz wyzwie hollyfielda tylko oczywiscie w odpowiednim limicie 175funtow
ps. ci co ogladali to "widowisko" zwyczajnie dali sie nabić w przysłowiową butelke
Zastanawia mnie punktacja dóch sędziów, którzy przyznali komplet punktów PacManowi: 120. Coś tu mi nie zgadza się z przepisami. Jeśli ktoś wie jak to mozliwe, chcętnie poznam wyjaśnienie.
Tylko błagam, bez pisania głupot, że przecież sędziowie punktowi widzieli, że to nie był cios, tylko pchnięcie, ok?
Dziękuję jednocześnie Polsatowi za wcześniejsze niż w programie nadanie powtórki. Na Arce załapałem się (niechcący) na decydującą rundę, więc nawet oglądając ukradzioną w sieci walkę można, biorąc pod uwagę dramaturgię, spisać na straty. Fiuty.
PacMan jak zwykle fenomenalny. Czyli nuda. Chciałem, by Shane coś pokazał. Własciwie to pokazał. I to bombowy materiał, bo o taką bojaźliwość kto by go podejrzewał?
Odwalcie sie od Kostyry znawcy chcecie się dowartośćiowac, pokazac jacy wy to debeściaki jesteście Takich jak was jest garstka a on mówi do większości i robi to rewelacyjnie Pindera nigdy się nie nadawał i nie bedzie nadawał na komentowanie nażywo co najwyzej w studio
Manny z kolei walczył jakby od niechcenia, na pół gwizdka. Bez polotu i swojego geniuszu. Czasami tylko zrywał się do ataku i podkreślał przepaść jaka go dzieli od Mosleya.
Przypuszczam, iż Manny przyjął podobną taktykę i mentalność Kliczków. Słaby przeciwnik - więc po co się szarpać? Skoro niewielkim nakładem sił wygrał przynajmniej 10 rund, to nie dziwiła mnie jego apatia ringowa.