W JAKI SPOSÓB MOSLEY MOŻE POKONAĆ PACQUIAO?
Shane Mosley (46-6-1, 39 KO) nie przejmuje się niepochlebnymi opiniami na swój temat i zdaje się być święcie przekonany, że 7 maja znajdzie sposób na zdominowanie Manny'ego Pacquiao (52-3-2, 38 KO). "Sugar Shane" zamierza narzucić rywalowi swój styl walki i ani na moment nie oddawać inicjatywy. W jaki sposób chce tego dokonać - przekonamy się za niespełna dwa tygodnie.
Obydwa ubiegłoroczne występy Mosleya kończyły się sporym zawodem. Były mistrz trzech dywizji nie był w stanie dotrzymać kroku Floydowi Mayweatherowi Jr. (41-0, 25 KO) i mniej więcej od trzeciej rundy dał się kompletnie zdominować. "Słodki" kończył walkę kompletnie wykończony, choć prawdę mówiąc poza drugą odsłoną ani przez moment nie zagrażał przeciwnikowi. Kilka miesięcy później Shane stanął do walki z Sergio Morą (22-2-2, 6 KO), lecz i tym razem kompletnie nie poradził sobie z niewygodnym stylem rywala. Mosley nie potrafił zranić "Latynoskiego Węża" i wielokrotnie łatwo dawał się kontrować, dzięki czemu defensywnie nastawiony Mora kradł kolejne rundy. Rozgrywany w limicie kategorii junior średniej pojedynek zakończył się remisem, a Mosley, po zadziwiająco słabym występie, zdawał się żegnać ze ścisłą czołówką i wielkimi walkami.
Dość nieoczekiwanie właśnie Shane został wybrany przez Boba Aruma na kolejnego rywala dla filipińskiego króla P4P - Manny'ego Pacquiao. Wkrótce po ogłoszeniu tej decyzji ostatni rywal Mosleya - Sergio Mora - przegrał walkę z zaledwie solidnym Brianem Verą. Część kibiców uznała to za odpowiedź na pytanie w jakiej dyspozycji znajdować może się obecnie "Słodki", który kilka miesięcy wcześniej po dwunastu nudnych rundach zaledwie zremisował z Morą.
Jak wyglądają więc szanse Mosleya w potyczce z Pacquiao? Jeżeli Shane nie zdoła odbudować formy z początku 2009 roku, kiedy to dzięki taktyce cios-klincz udało mu się zdemolować twardego jak skała Antonio Margarito (38-7, 27 KO), są one bliskie zera. Jeśli plan o zdominowaniu "Pacmana" dzięki sile fizycznej nie powiedzie się, "Sugar Shane" musi mieć coś w zanadrzu. Mosley i jego znakomity trener, Naazim Richardson, muszą zdawać sobie sprawę z tego, że Shane nie zdoła wyprowadzić tylu ciosów co Pacquiao. Niemal na pewno słynący kiedyś z szybkości Mosley 7 maja będzie wolniejszy od Filipińczyka. Jedyną drogą do zwycięstwa będzie znalezienie sposobu na spowolnienie "Pacmana" i sprawienie, że Manny zada co najmniej 50% ciosów mniej, niż zazwyczaj. Czy będą to ciosy na korpus?
Po opuszczeniu wagi lekkiej i stałym przeniesieniu do dywizji półśredniej, Pacquiao używa sprawdzonej taktyki doskoku, zadania kombinacji ciosów i odskoku przed wyłapaniem kontry. Jeżeli Mosley zdoła zatrzymać "Pacmana" w półdystansie i sprawi, że walka zamieni się w przepychankę, w której Manny będzie opadał z sił, może zdoła zmęczyć Filipińczyka na tyle, by wyrównać szanse.
akurat o klopotach inansowych Floyda mozna bylo juz kilka razy poczytac w prasie
jak Mosley ma pokonac Mannego? trening z Kulejem i walenie w opone