TARVER KRYTYKUJE GREENA ZA DOBIERANIE RYWALI
Wielokrotny mistrz wagi półciężkiej i pierwszy prawdziwy pogromca Roya Jonesa Juniora, Antonio Tarver (28-6, 19 KO), absolutnie nie obawia się Danny'ego Greena (31-3, 27 KO), z którym zmierzy się 20 lipca w odległej Australii.
42-letni Amerykanin krytykuje swego najbliższego przeciwnika za dobieranie łatwych rywali, od czasu gdy zdecydował się na przejście do kategorii junior ciężkiej. Green zdobył tytuł federacji IBO nokautując Julio Cesara Domingueza, a następnie obronił go błyskawicznie demolując wypalonego Jonesa Juniora. W kolejnych dwóch walkach "Green Machine" łatwo rozprawił się z rozbitymi Mannym Siacą i Paulem Briggsem.
Pomimo zaawansowanego wieku Tarver czuje się wystarczająco mocny, by dać Austalijczykowi solidną lekcję boksu. "Magic Man" nie chce jednak dawać szansy sędziom i zamierza wygrać przed czasem.
- Danny Green był świetny w super średniej i niezły w półciężkiej, ale żaden z niego cruiser - twierdzi Tarver. - Zamiast "Green Machine" powinni wołać na niego "Pogromca Kelnerów", bo on walczy tylko z wypalonymi pięściarzami.
- W 2004 roku ludzie mówili, że mój nokaut na Royu to był smutny widok - wspomina Tarver. - Zabrałem wtedy jego odporność i usunąłem go z elity. Ja jednak uważam, że prawdziwie smutna była egzekucja Greena na kompletnie wypalonym Royu pięć lat po moim nokaucie. Danny chciał po prostu dodać do rekordu znane nazwisko i to samo planuje zrobić na mnie, ale ja nie jestem Royem. Green dokonał złego wyboru. Przyjeżdżam do Australii wiedząc, że muszę wygrać przed czasem. By zapewnić sobie zwycięstwo, muszę go znokautować.
Dlatego właśnie wybrał Ciebie Antonio :|
Mimo wszystko życzę wygranej :)!!!
Typowo amerykański (a właściwie murzyński)..."
No coz, pozwol iz zapytam co masz na mysli piszac: "typowo amerykanski"???
Typowo amerykański..."
Co masz na mysli piszac w taki wlasnie sposob???
...Gada za dużo..."
Moze i mowi duzo, ale dlatego tez jest znakomitym analitykiem wspomagajacym SHO team. Ponadto, kazdy z pewnoscia pamieta jego zdanko przed rozpoczeciem drugiego pojedynku z Royem...lol...
Nie wiem, czy posiadasz wiedzę na temat Afryki przedkolonialnej, a w szczególności wojen toczonych pomiędzy poszczególnymi plemionami. Z reguły starcie wyglądało w ten sposób, że wrogie plemiona spotykały się i przez kilka dni obrzucały się wzajemnie najgorszymi obelgami. Na koniec wyrzucali w swoim kierunku dzidy i rozchodzili się, Za zwycięzcę była uważana ta strona, która wymyśliła bardziej obelżywe epitety. Coś z tego dziedzictwa kulturowego pozostało czarnoskórym bokserom, bo zwyczaj obrażania i dyskredytowania przeciwników przed walką jest wśród nich nagminny. Oczywiście zdarzają się wyjątki (np. Foreman czy Holyfield).
Czy mi się tylko zdaje, czy kibice w Stanach wciąż mają pewną niechęć do Tarvera? Właśnie za pokonanie narodowego pupila."
Trudno nazwac Roya narodowym pupilem... Doceniam zarowno Jonesa jak i Tarvera, aczkolwiek Roy osiagnal znacznie wieksza popularnosc w czasie swej kariery. Z pewnoscia Floryda jest podzielona pomiedzy fanow jednego badz tez drugiego. Reszta kraju jest z pewnoscia w tym momencie malo zainteresowana poczynaniami zarowno Tarvera jak i Jonesa.
@cop
Nie wiem, czy posiadasz wiedzę na temat Afryki przedkolonialnej, a w szczególności wojen toczonych pomiędzy poszczególnymi plemionami. Z reguły starcie wyglądało w ten sposób, że wrogie plemiona spotykały się i przez kilka dni obrzucały się wzajemnie najgorszymi obelgami. Na koniec wyrzucali w swoim kierunku dzidy i rozchodzili się, Za zwycięzcę była uważana ta strona, która wymyśliła bardziej obelżywe epitety. Coś z tego dziedzictwa kulturowego pozostało czarnoskórym bokserom, bo zwyczaj obrażania i dyskredytowania przeciwników przed walką jest wśród nich nagminny. Oczywiście zdarzają się wyjątki (np. Foreman czy Holyfield). "
Nigdy nie bylem zafascynowany historia Afryki, wiec nie bede wnikal w obyczaje plemion. Moje pytanie dotyczylo raczej sformulowania "typowo amerykanskie" pojawiajace sie tutaj w miare czesto, a ktore jest dla mnie osobiscie abstrakcyjne juz w swym zalozeniu. US jest obszarem multinarodowym, multiwyznaniowym, wielorasowym etc. Mowienie o jakichkolwiek zachowaniach "typowo amerykanskie" jest wiec duzym nieporozumieniem.
cop
Racja! I got a question było świetne :).
To było dobre:)Faktycznie im pozostało:)
Ponieważ większość amerykańskich bokserów w ostatnich 50 latach to bokserzy czarnoskórzy, to ich zachowanie rzutuje na obraz całego amerykańskiego boksu. Powiem więcej, te zwyczaje o których pisałem zostały przejęte także przez amerykańskich bokserów o korzeniach latynoskich i innych. Obrzucanie przeciwnika błotem jest uważane w USA za dobry marketing (co sam przyznałeś, oceniając pogróżki Haye'a pod adresem Kliczków). W Europie to się raczej nie podoba i to jest logiczne. No, bo jeżeli bokser przed walką ocenia swojego przeciwnika jako kompletne zero, to tym samym dyskredytuje swoje ewentualne przyszłe zwycięstwo.
Hehe dokładnie :)
Przynajmniej można się pośmiać.
zdecyduj sie bo raz sie wypomiadasz jednoosobowa za caly narod amerykanski a potem to samo robisz w imieniu Polakow
czyzby nikt nie mial ochoty uznac cie za "swojego" ?
skoro nazywa sie rywala gamoniem to jak po zwyciestwie mozna sie chelpic sukcesem ? przeciez obielo sie tylko jakiegos ogorka
murzynska logika
ciekawie tak czy siak