GARY SHAW O PRZYSZŁOŚCI 'WŚCIEKŁEGO BYKA'
Ubiegłej nocy na gali w Los Angeles w wielkim stylu powrócił Vic Darchinyan (36-3-1, 27 KO), który całkowicie zdominował Yonnhy'ego Pereza (20-2-1, 14 KO) i pewnie zwyciężył po pięciu rundach (walka została przerwana w wyniku przypadkowego zderzenia głowami, po którym na czole Kolumbijczyka pojawiło się duże rozcięcie).
- Vic był dzisiaj niesamowity - uważa promotor, Gary Shaw. - On zawsze wypada kapitalnie, gdy powraca po porażce. Wiele szacunku należy się Yonnhy'emu Perezowi, bo przyjął naprawdę wiele mocnych ciosów. Vic zapowiadał, że jest silniejszy niż kiedykolwiek i nie rzucał słów na wiatr. Był dziś jak dzikie zwierzę.
Shaw zdradził, że zamierza złożyć petycję na ręce włodarzy federacji IBF. Promotor chce prosić o wyznaczenie Darchinyana do walki o tymczasowy tytuł. Rywalem Ormianina miałby być Abner Mares (21-0-1, 13 KO), który w dość kontrowersyjnych okolicznościach pokonał "Wściekłego Byka" kilka miesięcy temu.
- Telewizja Showtime zawsze była dla Vica wspaniała. Darchinyan dostawał wiele okazji, by pokazać się ze swej najlepszej strony. Zważywszy na jego dzisiejszy występ - nie tylko zwycięstwo, ale styl, w jakim pokonał rywala - uważam, że Vic powinien mieć wpływ na to z kim zmierzy się w następnej kolejności - oznajmił Shaw.
Czapki z głów dla Darchinyana, myślałem że juz to koniec jego kariery.
Darchinyan w międzyczasie powinien zawalczyć z Morelem, albo numerem 1 w rankingu IBF - niejakim Vusi Malingą, żeby wywalczyć sobie prawo do pojedynku ze zwycięzcą turnieju Showtime.
Na takie machinacje, o jakich mówi Shaw IBF się nie zgodzi, to nie WBA, gdzie paski mnożą się szybciej niż króliki... IBF preferuje zawodników często słabszych, ale za to lojalnych wobec federacji i pracujących długo na swoją szansę.