MEKSYKAŃSKI SPRAWDZIAN LOPEZA
Każdy kibic boksu wie, że aktualnie w wadze piórkowej na szczycie znajdują się dwaj gracze. To pochodzący z Kuby niepokonany mistrz WBA Yuriorkis Gamboa (20-0, 16 KO) i równie utalentowany pięściarz z Portoryko, champion WBO Juan Manuel Lopez (30-0, 27 KO). Już dzisiaj popularny "Juanma" skrzyżuje rękawice w kolejnym korespondencyjnym pojedynku z "Cyklonem z Guantanamo". Najpierw ich wspólnym rywalem był pochodzący z Tanzanii twardy Rogers Mtagwa (26-14-2, 18 KO). 27-letni Lopez męczył się z nim pełne 12 rund, w przeciwieństwie do Gamboy, który zniszczył go już w drugiej odsłonie. Dzisiaj na ringu w rodzinnym Portoryko, mistrz WBO zawalczy z Orlando Salido (34-11-2, 22 KO). Przypomnijmy, że we wrześniu 2010 roku, Meksykanin sprawił sporo kłopotów Kubańczykowi, posyłając go nawet w 8 rundzie na deski.
Być może gorsza walka Gamboy z Salido, była tylko wypadkiem przy pracy. Albowiem już w kolejnym swoim występie, który odbył się 3 tygodnie temu, Yuriorkis zdemolował cenionego Jorge Solisa (40-3-2, 29 KO) w przeciągu 4 rund. Ciekawe jak dzisiaj z Salido, który jest byłym mistrzem federacji IBF, poradzi sobie Lopez. Z pewnością gdyby zdecydowanie wygrał z nim na punkty, albo został pierwszym od 11 lat człowiekiem, który zastopuje przed czasem ambitnego 30-latka z Meksyku, jego akcje w przyszłym starciu z Gamboą znacznie by wzrosły.
Meksykański lis.
Pochodzący z Ciudad Oregon Salido, to z pewnością solidny przeciwnik. Na uwagę zasługuje fakt, że w 2006 roku Orlando wypunktował młodziutkiego wówczas Roberta Guerrero (29-1-1, 18 KO), który tydzień temu zwyciężył bojowego Australijczyka Michaela Katsidisa (27-4, 22 KO). Niestety po wpadce dopingowej ze sterydami, wynik walki pomiędzy Salido, a Guerrero zamieniono na nieodbyty. Kolejną dobrą potyczką w jego wykonaniu było spotkanie z krajanem Cristobalem Cruzem (39-12-2, 23 KO) w 2008 roku. Wówczas po nie jednogłośnej decyzji sędziów zwyciężył Cruz. Dwa lata później doszło do rewanżu i wtedy bezapelacyjnie górą był już Salido. Stawką tamtego pojedynku był tytuł mistrza świata wagi piórkowej federacji IBF. Powracając jeszcze do jego bitwy z Gamboą, na pewno zawodnikowi temu należy się uznanie za upór i wielkie serce do walki. Sam Kubańczyk z pewnością potwierdzi, że Meksykanin jest w ringu niewygodny i świetnie bije zarówno lewe, jak i prawe sierpy, dokładając często mocne haki. Jednakże podczas ataków często zapomina o obronie, co skrzętnie wykorzystał pięściarz z Guantanamo, posyłając go w ostatniej rundzie dwukrotnie na matę ringu.
Następca Trinidada.
Jeżeli chodzi o Lopeza to dysponuje on potężną siłą uderzenia. Gwiazda z Portoryko jest w ringu agresywna i inteligentna. Na pewno szacunek budzi to, że od 2006 roku tylko Mtagwa wytrwał z nim w ringu pełne 12 rund. Najpierw ten utalentowany mańkut święcił sukcesy w kategorii super koguciej, a następnie wskoczył wyżej. Po starciu z Mtagwą, Lopez odniósł 3 wartościowe zwycięstwa. Najpierw rozprawił się w ciągu 7 rund z innym leworęcznym bokserem Stevenem Luevano (37-2-1, 15 KO). Następnie skrzyżował rękawice z 23-letnim Filipińczykiem Bernabe Concepcionem (28-4-1, 15 KO). Już w pierwszej rundzie obaj zawodnicy znaleźli się na deskach, jednakże w drugiej odsłonie Lopez odzyskał kontrolę i po dwóch nokdaunach nie pozostawił złudzeń sędziemu ringowemu, kto zasługuje na zwycięstwo. Ostatnią przeszkodą była walka z legendarnym meksykańskim wojownikiem Rafaelem Marquezem (39-6, 35 KO). Niestety podstarzały mistrz nie sprostał młodemu bombardierowi i skapitulował po 8 rundzie.
Krytycy zarzucają Lopezowi, że jest trochę sztywny w barkach, że zbyt czytelnie wyprowadza ciosy i czasami bywa bardzo łatwy do trafienia, szczególnie dla uważnych kontr-bokserów. Jednakże podobnie jak pochodzący również z Portoryko jego wielki idol Felix Trinidad, Juan nadrabia te braki doskonałym balansem i czymś co kochają jego liczni fani, a mianowicie bezpardonowy atak i mocarne ciosy.
Biorąc pod uwagę charaktery obydwu pięściarzy i ich style, możemy się dzisiaj spodziewać wspaniałej ringowej bitwy. Można się założyć, że Lopez będzie chciał pozostawić po sobie korzystne wrażenie i zapragnie uśpić Salido którąś ze swoich firmowych lewych bomb. Czy pozwoli mu na to jego meksykański tester? Przekonamy się już niebawem.