RACHIM CZAKIJEW: KIEDY RYWAL SIĘ ODKRYWA, ROBI MI PREZENT
Już 9 kwietnia Rachim Czakijew (9-0, 7 KO) zadebiutuje w Stanach Zjednoczonych. Rosjanin wystąpi w słynnej MGM Grand w Las Vegas, a jego potyczka poprzedzi starcie wieczoru pomiędzy Erikiem Moralesem i Marcosem Rene Maidaną. Rywalem Czakijewa będzie Harvey Jolly (11-16-1, 6 KO), polskim kibicom znany przede wszystkim z ubiegłorocznej walki przeciwko Andrzejowi Wawrzykowi.
W ostatnią sobotę 28-letni pięściarz nie miał problemów z szybkim znokautowaniem Alexa Mogylevskiego. Walka potrwała niecałą rundę. - To była normalna walka: zrobiłem to, co zaplanowałem. Kiedy przeciwnik odkrywa się, to robi mi prezent. Nie stawiałem sobie za cel wygranej przed czasem. Tak wyszło - mówi mistrz olimpijski z Pekinu, w którego zawodowym rekordzie widnieje dziewięć wygranych, z czego siedem przed czasem. Czakijewowi nie udało się znokautować tylko Łukasza Rusiewicza (9-10, 2 KO). Dlaczego? - Jego też chciałem znokautować, jednak ten gość potrafi przyjąć cios i nieźle radzi sobie w defensywie. Atakował bardzo mało, przede wszystkim się bronił. Mogylevski próbował uderzać i często się odsłaniał, odkrywając brzuch. Uderzałem właśnie tam - opisuje Czakijew.
OBEJRZYJ WYWIAD Z RUSIEWICZEM PO WALCE Z CZAKIJEWEM >>
Zawodnik grupy Universum w USA zadebiutuje dzięki umowie niemieckiej "stajni" z amerykańską Golden Boy Promotions. Pięściarz nie spodziewa się, aby w związku z dwoma występami w krótkim odstępie czasu dopadły go problemy z kondycją. - Zdarzyło mi się kiedyś, że stoczyłem walkę w ciągu tygodnia, także nie sądzę, aby pojawił się problem, zważywszy również na moje doświadczenie amatorskie. Kiedyś toczyłem przecież po pięć, sześć walk w ciągu jednego turnieju, minimum trzy w tygodniu. Z Mogylevskim walczyłem tylko rundę. Ten pojedynek można właściwie uważać za sparing - mówi Rosjanin.