JONES: HUCK POKONAŁ LEBIEDIEWA
- Lebiediew to mańkut, dysponuje bardzo silnym uderzeniem, ale jest przewidywalny - tak swojego najbliższego przeciwnika scharakteryzował Roy Jones Jr (54-7, 40 KO), były mistrz świata w czterech kategoriach wagowych. Za kilka tygodni Amerykanin przyleci do Rosji, aby 22 maja w Moskwie stoczyć pojedynek z Denisem Lebiediewem (21-1, 16 KO), niedoszłym mistrzem świata federacji WBO. Starcie odbędzie się w limicie kategorii junior ciężkiej.
Wbrew licznym opiniom obserwatorów, Jones uważa, że wynik grudniowego pojedynku o pas mistrza świata pomiędzy Lebiediewem a Marco Huckiem był słuszny, a Niemiec wygrał zasłużenie. - Lebiediew stoczył dobrą walkę, ale mimo wszystko uważam, że to Huck ją wygrał. Denis próbował narzucać na Hucka presję, ale nie mógł dosięgnąć go swoim mocnym uderzeniem, podczas gdy Huck cały czas trafiał go swoim prawym prostym. Lebiediew zrobił za mało, aby odebrać Huckowi tytuł - twierdzi amerykański pięściarz.
Chociaż media oraz kibice od wielu miesięcy, a nawet lat wysyłają 42-letniego Jonesa na sportową emeryturę, o zawieszeniu rękawic na kołku bokser nie chce słyszeć i oznajmia, że interesują go walki wyłącznie z silnymi przeciwnikami. - Nie obchodzi mnie zdanie ludzi. Ignoruję wszystkich poza Panem. Nie potrzebuję nic nie znaczących walk, nie zamierzam tracić na nie czasu. Jeśli mam wyjść na ring, to chcę walczyć z najmocniejszymi. Jeśli jest to w danym okresie nie możliwe, zwyczajnie nie chcę wychodzić na ring - tłumaczy Jones, dla którego dwa ostatnie pojedynki kończyły się porażkami. W grudniu 2009 roku już w pierwszej rundzie został znokautowany przez Danny'ego Greena (31-3, 27 KO), a niemal dokładnie rok temu wysoko na punkty pokonał go Bernard Hopkins (51-5-2, 32 KO).
Jones ma tutaj rację. Tym niemniej trzeba mieć dobrą kondycję, żeby przez 12 rund skutecznie unikać bomb Lebiediewa. Młodemu Huckowi to się udało, staremu Jonesowi może się nie udać.
Swoje słowa chyba kierujesz do mnie więc spieszę wyjaśnić,że nie nienawidzę Hucka,bo nie mam za co.Jesli już mowa antypatii to nie lubię po prostu jego boksu,pychy i narcyzmu.Masz prawo mieć swoje zdanie na temat werdyktu ale jesteś w mniejszości.Uważam,że Denis wygrał to na luzie.
Ja nie jestem zaślepiony nienawiścią do Hucka, podoba mi się to, że podarował niezłą sumkę na cele charytatywne. Jednak widziałem przewagę Rosjanina i to dość sporą. Huck to naciągany mistrz przez Sauerlanda. Jeśli dojdzie do rewanżu to postawię 1000 zł na Lebedeva (jeśli kurs będzie ok 1.3) On nie chciał znokautować Hucka, w końcowych rundach niepotrzebnie spoczął na laurach bo myślał, że wygrywa. Tutaj Denis popełnił błąd, którego pewnie już nigdy nie popełni.
Co do Roya, to chłop się ośmiesza, nigdy już nie wygra z nikim dobrym, jest kompletnie wypalony, Lebedev go znokautuje, a jeśli się zlituje nad Royem (w tym przypadku byłby dla mnie skończony) to wygra mocno na punkty.
W całej walce tylko w 11 rundzie Huck trafił więcej ciosów niż rosjanin. Huck trafiał tylko pojedynczym lewym bądź prawym prostym kontrującym. Nacierając na Lebedeva i bijąc kombinacjami Huck nie trafiał ŻADNYCH ciosów(radzę to obejrzeć w zwolnionym tempie, Denis pokazywał naprawdę swietną obronę). Huck w całej walce nie wygrał wyraźnie ani jednej rundy. Lebedev też wyraźnie wygrał tylko około 4 rund, ale w następnych 4 widać było jego nieznaczną przewagę, pozostałe 4 były bardzo wyrównane. Trzeba jednak powiedzieć że Huck sprawiał niezłe wrażenie swoimi kombinacyjnymi atakami i kontrującym prawym, problem w tym że lebedev był świetny w obronie i wiele ciosów tylko ocierało się o niego i Huck w ten sposób jedynie robił wrażenie, natomiast krzywdy nie wyrządzał żadnej.
Jeśli mnie pamięć nie myli, to ja również punktowałem +2 dla Denisa. No i również uważam, że przegrał na własne życzenie. Wiedział, że walczy w RFN i trzeba przycisnąć Hucka wyraźnie. Denis walczył bez ikry, ryzyka i zaciekłości - postawił na poprawność a powinien trochę zaszaleć.
Może to zbyt śmiała i niemiła teza... ale Lebedev to maszyna pod względem fizjologii i niemyśląca prostota w ringu.
I to powinien wykorzystać mocniej przycisnąć bo sam wirtuozem nie jest w ringu.A po ostatnim gongu sił mu zostało na kilka mocnych rund.Wiedział gdzie walczy i z kim i jak trzeba wygrać.Zdominować lub znokautować.Tę energię zapomniał w walce zostawić i on nie mógł powiedzieć zrobiłem wszystko...Sam zresztą to czuł i mówił ,że sił miał więcej więc naprawdę się zawiesił chyba.Powinni go z liścia 3 rundy przed końcem w narożniku walić:)
Co do walki z Huckiem to macie rację, nie potrzebnie Denis kalkulował, że „może już to wystarczy do zwycięstwa” i oddał inicjatywę Niemcowi pod koniec walki.
Wg mnie wygrał, ale w Niemczech zwycięstwo 2-3 rund więcej od mistrza, nie daje przeważnie zwycięstwa .
Co do prostoty i nie myślenia Lebedeva w ringu, to z różnych stron można na to patrzeć. Jest przecież narożnik, który powinien zmobilizować zawodnika do większej aktywności szczególnie wtedy gdy ten ma jeszcze rezerwy, a walka lekko wymyka mu się z pod kontroli.
Nie wiem co w przerwach mówił Denisowi narożnik, ale nie wydaje mi się, aby Rosjanin robił na przekór trenerowi. Fakt jest faktem, na własne życzenie odpuścił, ale może trochę winy ponosi też sztab Lebedeva?
Sam Denis zresztą mówił, że wie jakie błędy popełnił, mam nadzieję że wyciągnął z tego wnioski.