OD 1990 ROKU ILOŚĆ BOKSERSKICH URAZÓW WZROSŁA O 211 PROCENT!
W najnowszym badaniu przeprowadzonym przez naukowców z Centrum Badań Urazów Narodowego Instytutu przy Szpitalu Dziecięcym w Columbus (Ohio, USA), dokonano analizy urazów, których w latach 1990-2008 doznali młodzi bokserzy w wieku od 6 lat wzwyż. Podczas wspomnianego okresu zarejestrowano co roku średnio 8700 bokserskich kontuzji, z których około 2500 dotyczyło dzieci i młodzieży w wieku od 6 do 17 lat. Z powyższych badań wynika, że ilość urazów wynikających z uprawiania boksu wzrosła aż o 211 procent - z 5361 w 1990 r. do prawie 17000 kontuzji w 2008 roku.
Wg badań, opublikowanych w kwietniowym numerze American Journal of Preventive Medicine, najczęstszymi diagnozami były różnego rodzaju złamania (28%). Jeśli chodzi o części ciała, najczęściej urazom ulegały ramiona (33%), a następnie głowa i szyja (23%). Mimo, iż większość urazów wystąpiła podczas zawodów sportowych i zajęć rekreacyjnych (54%), jedna trzecia wypadków (34%) wydarzyła się w domu.
Najbardziej niepokojącym odkryciem było to, że wyniki badań przeprowadzonych wśród różnych grup wiekowych były porównywalne. Np. liczba urazów wewnątrz czaszkowych zanotowanych u dzieci i młodzieży w wieku 12-17 lat wyniosła 9%, w wieku 18-24 lat - 8%, a wśród zawodników w wieku 25-34 lat - 9%.
- Spodziewaliśmy się mniejszej liczby kontuzji wśród młodych bokserów, którzy uderzają z mniejszą siłą - powiedział dr Gary Smith, koordynator badania i dyrektor Centrum Badań Urazów. - Fakt, że młodzi bokserzy mają takie same poziomy wstrząsów i urazów śródczaszkowych, jak sportowcy starsi, jest bardzo niepokojącą regularnością, z uwagi na potencjalne ryzyko przewlekłej encefalopatii pourazowej głowy. Wielokrotne uderzenia w głowę mogą narazić bokserów w wieku 18 lat na ryzyko zaburzeń neurologicznych i co za tym idzie, problemów psychologicznych, związanych z przewlekłą traumatyczną encefalopatią - zakończył amerykański ekspert.
Jednakże bokserzy powinni mieć tego świadomość, a być może, powinno się ich obłożyć jakąś wyższą składką zdrowotną. Jeżeli ktoś z własnej nieprzymuszonej woli zajmuje się walką, która powoduje urazy chyba nie ma powodu byśmy wypłacali mu potem rentę przez 40 lat, bo chciało mu się walczyć za pieniądze.
Boks, czy walka sportowa - teoretycznie uszlachetnia wrodzoną człowiekowi agresję - walka jako element natury ludzkiej jest potrzebna. Chyba lepiej, że jednostki, które mają potrzebę walki realizują ją na ringach, a nie na ulicach ?
Ciekawe, że do tylu urazów dochodzi u amatorów. Może zabezpieczenia są zbyt słabe - za ciężkie rękawice, za mało osłaniający głowę kask. W końcu w amatorstwie nie chodzi o to, żeby rywala powalić na deski.
A gdzie w tym newsie widzisz info, że jest więcej bokserów ?
Olaf ma trafną intuicję, ale trzeba sprawdzić ilu ew. bokserów przybyło. Powinno się podać ilość urazów na 1 boksera, wartości bezwzględne mogą zwodzić.
Ale tak jak mówię - nie mam twardych danych, to tylko sklejka różnych informacji z różnych relacji i wypowiedzi ludzi świata boksu.
Sparing i walka na zawodach to co innego.
Ale przepraszam bardzo jeszcze raz. Na treningi przychodzą czasem takie kaleki, że nawet na sparing nie ma co z nimi wychodzić, żeby przez przypadek nie połamać im tam czegoś w środku ciosem na korpus.
Pytasz się po cholerę przychodzą na boks (zazwyczaj wytrzymują góra 3 treningi i organizują sobie gdzieś jakieś sparingi w szkolnej toalecie lub parku, bo kto o zdrowych zmysłach wpuści ich na ring) i pada odpowiedź: żeby się lepiej napierda..... bo koledzy mnie w szkole biją.
Znacznie więcej mikrourazów jest na karate czy muay thai.
Co do zabezpieczeń, to prawda, część klubów ma zbyt twarde rękawice i do tego często zużyte, aczkolwiek duża część ludzisk przynosi własne, też raczej każdy wybiera najtwardsze i najlepiej do ręki dopasowane. Rękawice to jednak nie problem.
Problemem jest przygotowanie fizyczne i techniczne. Jak młody chłopak nie ma pojęcia o postawie prawidłowej i męczy go 40 min treningu aerobowego bo o bieganiu to nie wspomnę, nie potrafi zrobić skłonu to nie ma się co dziwić, iż na sparingu może doznać kontuzji.
Śmiem jednak twierdzić, iż dobrze przygotowany człowiek na sparingu, bez nieczystych zagrywek jest w miarę bezpieczny, w miarę bo jednak to sport kontaktowy.
Dodać jeszcze można, że przecież istnieje problem złego doboru sparingpartnerów.
Wielu chłopaków z braku przeciwników musi sparować z kolesiami o 10 czy nawet 15 kilo cięższymi, junior vs senior też się zdarza.
Boks zawodowy to nie ma co komentować, jest niebezpieczny i tyle jak politycy i urzędnicy zaczną poprawiać bezpieczeństwo w boksie to w końcu zawody będą się odbywały na playstation.
PS. Znam wielu piłkarzy, którzy są rzeczywistymi kalekami w młodym wieku, np sztywna noga w kolanie, złamania nóg ale też szczęki, pęknięcia czaszki to się zdarza, bokserów kaleków nie znam wcale choć słyszałem ale to różnica.
Jak chcesz biegać bez kontuzji, to zapraszam do rozmowę. Tam kontuzje wynikają w 90% z winy treningu.
Coś humorystycznego;) http://www.milanos.pl/vid-34299-Najgorszy-bokser-na-swiecie.html
Nie do końca rozumiem czy chodzi tylko o ten jeden szpital, stan Ohio czy całe USA bo nie jest to napisane i trzebaby sie domyślać.
Stwierdzono natomiast wielki niepokój z powodu zwiększenia liczby zarejestrowanych kontuzji.
Jednak... Trzeba jeszcze porównać to ile kontuzji ile kontuzji jest zgłaszanych z liczbą osób uprawiających boks. Warto jeszcze wziąć pod uwagę ile kontuzji zgłaszanych nie jest. Mogłoby się okazać, że z roku na rok kontuzji jest tyle samo tylko wraz ze wzrostem świadomości i odpowiedzialności wzrasta ilośc tych zgłaszanych i leczonych.
A co sie tyczy sparingów i kontuzji to wiadomo zawsze może sie coś zdarzyć jak sie nie uważa.
Jednak ja wolałbym sobie połamać rękę lub nogę niż mieć problem z głową.