MARQUEZ: ZASŁUGUJĘ NA WALKĘ Z PACQUIAO
Juan Manuel Marquez (52-5-1, 38 KO) zrobił wszystko, by przed zakończeniem kariery po raz trzeci zmierzyć się z Mannym Pacquiao (52-3-2, 38 KO). "Dinamita" odszedł z Golden Boy Promotions - grupy, z którą współpracować nie chce Bob Arum - szef Top Rank i promotor filipińskiego gwiazdora.
W pierwszym pojedynku z "Pacmanem" obecny król wagi lekkiej trzykrotnie lądował na deskach w pierwszej odsłonie, lecz przetrwał kryzys, by zdominować walkę w dalszych rundach i zasłużyć na remis. Po latach doszło do rewanżu, w którym lepszy okazał się Filipińczyk. Pojedynek zakończyłby się remisem, lecz o ostatecznym wyniku zadecydował pojedynczy nokdaun z trzeciej odsłony. Roztrzygnięcia tych dwóch potyczek budzą wiele kontrowersji, a część obserwatorów uznaje Marqueza za zwycięzcę obydwu walk.
- Zasłużyłem na trzeci pojedynek z Pacquiao. Bardzo chcę tej walki. Wszyscy zastanawiają się co tym razem wydarzyłoby się w ringu. Pragnę zamknąć ten rodział. Jestem przy końcu sportowej kariery, chciałbym sprawdzić się jako wolny agent. Wiem, że spełniam teraz wszystkie warunki i możemy zawrzeć umowę - uważa Meksykanin.
Z drugiej strony uważam że Pacman w ogóle nie będzie ryzykował walki z tym panem. Po co robić sobie problem z niebezpiecznym Marquezem skoro kasa i tak się będzie u niego zawsze zgadzała a zwycięstwa przyjdą łatwiej z innymi zawodnikami. A szkoda że tak to się ciągnie. Żałuję bardzo bo Marquez to mój ulubieniec. Natomiast Pacmana bardzo szanuję i cenię ale cóż...tak już w tym sporcie bywa.
Z Floydem nie wierzę żeby zawalczyli więc lepiej teraz obijać statycznego Margarito lub co raz starszego Mosley'a. Jak myślicie, kto będzie następny?
Pozdrawiam.
JMM wielki szacun, wielkie umiejętności i jeszcze większe serducho do walki:)
Co do ewentualnej potyczki z Pacmanem, to nie wróże Marquezowi zwycięstwa, ale jeśli chce powalczyć, to ja obejrzę.