COTTO ZASTOPOWAŁ MAYORGĘ
Po cięższej niż się spodziewano przeprawie Miguel Cotto (36-2, 29 KO) zastopował Ricardo Mayorgę (29-8-1, 23 KO), broniąc tym samym tytuł mistrza świata federacji WBA kategorii junior średniej.
Wszystko zaczęło się tak jak miało się zacząć, bo po 30. spokojniejszych sekundach obaj bokserzy zaczęli regularną wojnę na ciosy sierpowe i nokaut od początku wisiał w powietrzu. W narożniku legendarny trener Emanuel Steward prosił swojego podopiecznego o większy spokój i rzeczywiście broniący pasa WBA wagi junior średniej Cotto zaczął walczyć trochę inaczej. Bił rzadziej, ale celniej, a do swojego arsenału dodał haki na korpus. Gdy w ringu panował chaos, Ricardo był bardzo groźny, ale kiedy Miguel wszystko poukładał, nagle "El Matador" stracił połowę swojej wartości, dlatego w połowie trzeciego starcia stanął w narożniku i zaprosił do siebie obrońcę tytułu. Cotto konsekwentnie robił jednak swoje i w końcówce trzeciej oraz całej czwartej bił pojedynczymi, mocnymi i przede wszystkim celnymi ciosami - na zmianę, raz na górę, raz po dole.
W połowie piątej odsłony Mayorga trafił mocno prawym krzyżowym, ale Cotto nie tylko ustał ten cios, a po chwili odpowiedział równie mocnym lewym sierpowym, a kilka sekund później pięknym prawym prostym.
"El Matador" oddał praktycznie bez walki szóstą odsłonę i wydawało się, że zaraz nastąpi jego koniec, lecz w siódmej odrodził się i przeprowadził szalony szturm. Co prawda większej krzywdy mistrzowie nie zrobił, ale zepchnął go do obrony i raczej wygrał to starcie 10:9.
Cotto dał za to pokaz boksu w ósmej rundzie. Kapitalnie punktował zza podwójnej gardy długim lewym prostym, a wszystkie szalone sierpy przeciwnika zbierał na gardę i sam natychmiast odpowiadał w odsłoniętą głowę pięściarza z Nikaragui. Wraz z upływem czasu robiło się coraz ciekawiej, bo dziewiąta runda niezwykle zażarta i wyrównana, a obaj panowie kilka razy mocno trafili.
Po przerwie Miguel powrócił do kapitalnego lewego prostego i oszukiwał nim bezkarnie oponenta. Wychodząc do ostatniej odsłony Ricardo wiedział, że aby wygrać musi znokautować championa. Rzucił się więc na niego i... nadział się na potworną kontrę w postaci lewego sierpowego. Powstał na osiem, lecz chwilę później poddał się, tłumacząc to kontuzją ręki.
Strasznie mi się podobała praca nóg Cotto- te skracanie dystansu i odejścia. Pokazał klasę.
Kulej potem to zweryfikował i mowil ze nie bylo tam ciosu ktorym mogl by to zrobic,no chyba ze wczesniej.
Mayorga? ostry pajac,ciagle prowokowal,przy odejsciu do naroznika,smieszne bylo to pajacowanie w 3 rundzie,i tarczowanie w 10 :)
Cotto?
swietna technika,swietne uniki,swietne opanowanie
jest naprawde rewelacyjnym bokserem
ja jednak ogolnie boje sie o jego zdrowie,i chyba lepiej by bylo gdyby juz nie walczyl,strasznie duzo przyjal ciosow we wczesniejszych walkach
Nie ma to jak Showtime;)
Moim zdaniem Mayorga po tym haku był zamroczony, a historia z ręką, to prawie jak ściema piłkarza, który zostaje popchnięty, a łapie się za twarz.
Kulej to niech lepiej sie wogole nieodzywa, rundy w ktorych Mayorga wymachiwal lapami ani razu czysto nietrafiajac portorykanczyka zapisywal dla Mayorgi, dziwne to ze byly piesciarz daje sie tak nabierac.
Co ty Kuleja traktujesz jak komentatora.
To po porostu kibic, nakręca się i jest skrajnie nieobiektywny.