PAWEŁ KOŁODZIEJ PRZED WALKĄ Z CORĄ
- Felix Cora będzie siedemnastym rywalem, którego Pan znokautuje?
Paweł Kołodziej: Chciałbym po prostu wygrać. A przed czasem, czy na punkty? Nie nastawiam się na to, że muszę Amerykanina koniecznie znokautować. Na zwycięstwo trzeba będzie ciężko zapracować.
- Jakiej walki Pan się spodziewa?
PK: Ostra, dynamiczna i zawzięta. Taka będzie. Spodziewam się na pewno dobrej postawy przeciwnika. Amerykanie, którzy przyjeżdżali wcześniej, dużo mówili przed starciami, a po otrzymaniu mocnego ciosu szybko kapitulowali.
- Ten przeciwnik jest dużo bardziej wytrzymały?
PK: To czołowy bokser tej wagi na świecie. Chłopak ma charakter. Jest naprawdę bardzo mocnym pięściarzem. Jest spokojny, uprzejmy. Często jednak tak się zdarza, że w ringu sytuacja jest odwrotna. Między linami będzie ostra rywalizacja.
- Cora po przylocie do Polski przyznał, że dla niego walka z Panem jest jak bój o mistrzostwo świata.
PK: A dla mnie to duże wyzwanie. Cieszę się, że rywal jest mocny. Wygrana z tym zawodnikiem podniesie na pewno moje morale i potwierdzi pozycję w tej kategorii wagowej. Do pojedynku podchodzę bardzo solidnie. Cora od kilku lat jest w światowej czołówce. Będzie w ringu co robić.
- Po chwili zapewnił, że wygra, bo Kołodziejowi zabraknie doświadczenia wyniesionego ze starć z bokserami jego klasy.
PK: Każdy może mówić co tylko chce. Przed walkami jest to zupełnie normalne. Wszystko przecież okaże się wieczorem 5 marca. Wtedy zobaczymy, komu zabraknie doświadczenia, a który z nas tak naprawdę okaże się lepszy.
- Najbliższy pojedynek to dla Pana najpoważniejsze wyzwanie w karierze?
PK: Nie. Podchodzę do niego jak do każdego kolejnego. Rywala bardzo szanuję. To na pewno poważne wyzwanie. Staram się jednak nie myśleć, że to najważniejsza walka w życiu.
- Zdradzi Pan swoją receptę na sukces?
PK: Popełnić jak najmniej błędów, żeby nie dać rywalowi szansy zaczepienia się w jakichś konkretnych akcjach. Taktycznie jestem pod niego ustawiony. Muszę cały czas pilnować siebie. Najważniejsza jest pełna koncentracja.
- Ciężar występu przed własnymi kibicami Pana nie przygniecie?
PK: Jedni odbierają takie sytuacje jako dodatkowe obciążenie, innych to uskrzydla. Mnie bardziej uskrzydli. Atmosfera w Krynicy jest naprawdę niesamowita. Myślę, że doping będzie tak samo niesamowity. Wszyscy żyją walką, czekają już na sobotę. Tak, będzie mnie uskrzydlać.
- Prawa ręka zadaje ciosy z taka samą siłą jak przed kontuzją?
PK: Kilka razy ostatnio trafiłem w łokieć. Nic nie bolało. Mogę bić z całej siły. Nie ma żadnego problemu.
- Bierze Pan pod uwagę, że niepokonany Paweł Kołodziej po raz pierwszy może przegrać?
PK: W ogóle nie myślę o porażce. Podchodzę zawsze pozytywnie. Po to ciężko pracowałem dwa miesiące, żeby teraz zwyciężyć.
Rozmawiał Łukasz Madej