MATTHEW O SWOJĄ RENOMĘ
Matthew Hatton (41-4-2, 16 KO) przez lata pozostawał w cieniu starszego brata Ricky'ego, ale dzięki zwycięstwom nad takimi bokserami jak Ben Tackie, Ted Bami, Gianluca Branco czy Jurij Nużnienko, w Europie zyskał już szacunek ekspertów. Teraz czas na podbój Ameryki i całego świata. W najbliższą sobotę Matthew (na zdjęciu) skrzyżuje rękawice z faworyzowanym Saulem Alvarezem (35-0-1, 26 KO) i choć mało kto daje Anglikowi szansę, on wierzy w swój sukces. Chce także odeprzeć ataki, jakoby sobotni pojedynek zawdzięczał tylko swojemu bratu.
- Bycie bratem Ricky'ego otworzyło mi co prawda drzwi do wielkich gal, jednak nie oznacza to, iż miałem na nich łatwe walki. Bo to ja robię wszystko na ringu, a Ricky nie może wyprowadzać za mnie ciosów. W ostatnich dwóch latach stawałem do pojedynków, w których wcale nie byłem faworytem i sam musiałem sobie poradzić. Nikt nie podrobi mojego brata, lecz również nikt nie jest w stanie podrobić mnie, dlatego zdobycie mistrzostwa świata w potyczce z Alvarezem w końcu dałoby mi to, na co naprawdę zasługuję, czyli szacunek. Jeśli wygram, ludzie w końcu zaczną mnie szanować - powiedział mistrz Europy kategorii półśredniej, który na potrzeby potyczki z Alvarezem awansował do dywizji junior średniej.