RIOS ZNOKAUTOWAŁ ACOSTĘ
W walce wieczoru na gali w Palms Casino Resort w Las Vegas Brandon Rios (27-0-1, 20 KO) pokonał Miguela Acostę (28-4-2, 22 KO) przez nokaut w dziesiątej rundzie.
Cztery pierwsze rundy to popis byłego już mistrza, który dzięki doskonałej pracy nóg nie miał żadnych problemów z uciekaniem przed chaotycznie atakującym przeciwnikiem. Nacierający Rios niemal przy każdej akcji nadziewał się na kontry Wenezuelczyka, a w końcówce trzeciego starcia był po raz pierwszy poważnie zagrożony. Na początku czwartej odsłony nokaut wisiał w powietrzu, a "Bam Bam" zdawał się nie mieć już sił. Mistrz obijał go jak worek treningowy i zdawał się być blisko wygranej przed czasem. Błędem Acosty był powrót do pierwotnej taktyki walki z defensywy.
W piątym starciu Rios odzyskał siły i znów zaczął wywierać presję. Jego przeciwnik wyraźnie zaczynał tracić szybkość i stawał się coraz łatwiejszym celem. Na efekt nie trzeba było czekać długo, bo już w kolejnej rundzie Acosta wylądował na deskach. Wstał i podjął walkę, lecz nie ulegało wątpliwości, że przewaga psychiczna była po stronie pretendenta. Drugi nokdaun miał miejsce w ósmym starciu, kiedy źle ustawiony i mocno zmęczony Acosta upadł po lewym sierpowym Riosa.
Dziewiąta odsłona była całkiem niezła w wykonaniu Wenezuelczyka, który nie miał już sił na ucieczkę i podjął otwartą wymianę na linach. "Aguacerito" trafiał rywala raz za razem, lecz wszystkie jego ciosy spływały po Riosie, który nie ustawał w atakach. Pojedynek zakończył się w dziesiątej rundzie. Cofający się Acosta dał się mocno trafić i mocno zraniony przyjął całą serię, po której osunął się na matę. Równocześnie jego narożnik rzucił ręcznik, a "Bam Bam" mógł zacząć świętować zdobycie tytułu WBA w wadze lekkiej.
Od pierwszego nokdaunu wiedziałem, że tak się to zakończy...
Swoją drogą, ta "przewaga byłego już mistrza" aż tak zdecydowana nie była, Rios kilka razy solidnie go trafił, doszło też do paru otwartych wymian, ale fakt, Acosta z pierwszych 4 rund wygrał chyba 3.
W 4 rundzie myślałem, że Acosta go skończy, ale jakoś dotrwał do gongu.
Sytuację zmieniła praktycznie jedna akcja Riosa w 6 rundzie, po tym nokdaunie, w przerwie między rundami widziałem już po minie Acosty, że to przegra. Riosa nie poniosła fantazja, walczył bardzo konsekwentnie. I dzięki temu doczekał się szansy na nokaut, któą wykorzystał.
Gratulacje dla nowego mistrza, mam nadzieję na unifikację z "superczempionem".
I na koniec słowo o rumuńskim komentatorze ;) Facet tak mnie wkurzał zagłuszaniem anonsera (bardzo lubię Lennona Jr.) i trenerów, że myślałem, że tam pojadę i go zastrzelę. Ale cóż, lepszego streama nie znalazłem. A już myślałem, że na gorszych komentatorów niż w Polsacie nigdzie nie trafię.
Rios był przymierzany do Humberto Soto ale aż się boję takiej konfrontacji bo Soto to jeden z moich ulubionych bokserów, ale sam jestem ciekawy jaki byłby wynik takiego starcia.
Acosta nie potrzebnie wdawał się w wymiany ciosów.