'WILK': O RYWALU WIEM PRAWIE WSZYSTKO
Już za sześć dni w Piotr Wilczewski (28-1, 9 KO) stanie przed najważniejszym wyzwaniem w zawodowej karierze. W Helsinkach 32-letniego Polaka podejmować będzie Amin Asikainen (28-3, 19 KO) w pojedynku o wakujący tytuł mistrza Europy w kategorii super średniej. Od pierwszych dni stycznia pięściarz ostro trenował we Wrocławiu, a następnie na zgrupowaniu w Warszawie. "Wilk" jest zadowolony z przygotowań, w których po raz pierwszy w karierze tak długo mógł pomagać mu jego szkoleniowiec Andrzej Gmitruk.
- Te dwa miesiące przygotowań na pewno nie poszły na marne. Za każdym razem z perspektywy czasu ocenia się, że coś można było zrobić lepiej, inaczej, ale mam nadzieję, że ciężka praca na zaowocuje w Helsinkach. Z Andrzejem Gmitrukiem współpracuję już od wielu lat, ale po raz pierwszy mogliśmy przygotowywać się wspólnie przez tak długi okres - podkreśla Wilczewski.
Pięściarz pochodzący z Dzierżoniowa uważa, że w piątkowej walce wiele zależeć będzie od szybkości jego oraz 35-letniego przeciwnika. Wilczewski zapewnia, że wspólnie z trenerem dokładnie odrobili "pracę domową" i o rywalu wiedzą bardzo dużo. - Na Asikainena mamy gotowych kilka akcji, a on sam nie powinien nas niczym zaskoczyć Oglądając jego walki, mieliśmy okazję przekonać się, czym dysponuje. Wiemy o nim praktycznie wszystko. Niewiadomą pozostaje, czy Asikainen będzie na tyle szybki, aby mnie wyprzedzać. Dla mnie jest to bardzo ważna rzecz, bo jeśli rywal będzie szybszy, to obraz walki będzie wyglądać trochę inaczej, niż zakładam. Będę musiał wtedy zmienić taktykę i stosować więcej pressingu - zdradza pięściarz grupy O'Chikara Gmitruk Team.
- Naturalnie wolałbym, aby ta walka nie potrwała długo i zakończyła się wynikiem mnie satysfakcjonującym. Jeżeli przyjdzie walczyć dwanaście rund, aby wyjść z tego pojedynku z chwałą, to oczywiście zrobię to. Asikainen w karierze poniósł trzy porażki, wszystkie z nich przed czasem, ale z drugiej strony często sam wygrywał przez nokaut. Jego walki z reguły nie trwają długo, ale wszystko okaże się w ringu - mówi Wilczewski, na zawodowym ringu pokonany tylko raz. W lipcu 2009 roku Polak uległ przez techniczny nokaut Curtisowi Stevensowi, Od tamtego czasu stoczył sześć zwycięskich walk.
Wstyd się przyznać, ale Asikainena znam tylko z Fight Night Round 4 :) , gdzie swoją drogą był twardym zawodnikiem.
Nic o nim nie wiem, ale coś mi się zdaje, że umie mocno uderzyć.
Moim zdaniem Wilk powinien cały czas zachodzić Fina i punktować, dokładając czasem kombinacje.
Nigdy nie stać naprzeciw rywala, bo skończy jak ze Stevensem.
Wierzę w myśl taktyczną trenera Gmitruka, nie takich jak Asikainen rozpracowywał.
Będę mocno ściskał kciuki za Wilka i mam nadzieję, że będzie transmisja w tv.
Nie będę typował wyniku, bo jak powtarzam, nie znam tego Fina wcale.
powodzenia Wilku.
pozdrawiam