BRADLEY: NAJPIERW KHAN, POTEM PACQUIAO
Timothy Bradley (27-0, 11 KO) jest przekonany, że Amir Khan (24-1, 17 KO) poradzi sobie w najbliższej obronie swojego tytułu WBA kategorii junior półśredniej z Paulem McCloskeyem, a później zmierzy się z nim w unifikacyjnym boju o trzy pasy. Amerykanin wybiega jednak myślami jeszcze dalej i twierdzi, iż po rozprawieniu się z Khanem przyjdzie czas na Manny'ego Pacquiao.
- To jest chyba właśnie droga, którą powinienem podążyć. Potrzebuję zwycięstwa nad Khanem, ale z kim potem miałbym walczyć w wadze junior półśredniej? Może jeszcze z Juanem Manuelem Marquezem bądź Marcosem Maidaną, ale ja szukam jeszcze większej "ryby" i chcę spróbować swych sił z absolutnie najlepszymi zawodnikami świata. Dlatego właśnie czuję, że gdy zunifikuję trzy pasy, powinienem spotkać się potem z najlepszym bokserem bez podziału na kategorie - powiedział Bradley.
Co do starcia na szczycie junior welter, to daję jakieś 70% szans Pakistańczykowi jednak.
Na tę chwilę, jednak najważniejsze, żeby do tej walki w ogóle doszło. Kontrakty jeszcze podpisane nie są. A Khan musi się dobrze przygotować na McCloskeya. I za bardzo nie myśleć o Bradleyu, bo takie rzeczy się mszczą.
Dokładnie to jego atut i kondycja, presja
dokładnie.Różnica klas
Jak czołówka ma chęć walczyć z czołówką i wyzywa ich do walki to tez źle...