NIESPODZIANKI NA BUŁGARSKIM RINGU
W bułgarskim mieście Pazardzhik zakończył się 62. międzynarodowy turniej kobiet i mężczyzn im. Strandżaty (Strandja Memorial). W imprezie - oprócz gospodarzy - wzięły udział reprezentacje Kuby, Rosji, Ukrainy, Anglii, Włoch, Francji, Azerbejdżanu, Hiszpanii, Grecji, Walii, Irlandii, Szwecji, Gruzji, Macedonii, Serbii i Węgier.
W tej doborowej stawce najkorzystniej zaprezentowały się reprezentacje (kobieca i męska) Bułgarii. Zawodniczki gospodarzy wygrały rywalizację w 3 olimpijskich kategoriach wagowych, a ich liderka, Denitsa Eliseyeva w finale kat. 60 kg wygrała na punkty (5-1) z najlepszą amatorska pięściarką świata 2010 roku, Katie Taylor z Irlandii. Nie powiodło sie także dwóm innym kandydatkom do olimpijskiego złota. W ćwierćfinale wagi 51 kg niespodziewanej porażki (3-6) ze Szwedką Jenny Hardingz doznała Nicola Adams z Anglii, a półfinale wagi 75 kg Węgierka Maria Kovacs przegrała (5-7) z Bułgarką Desisławą Lazarową.
Na najwyższym stopniu podium stanęło także 4 jej rodaków, z których dwaj - Aleksander Aleksandrow (52 kg) i Terwel Pulew (91 kg, brat Kubrata) pokonali młode kubańskie talenty, aktualnych młodzieżowych mistrzów świata z Baku: Robeisy Ramiereza (z którym dwukrotnie przegrał w ub. roku Dawid Michelus) oraz Leiniera Perota.
Pozostaje tylko żal, że w imprezie takiej rangi po raz kolejny nie wystąpili reprezentanci Polski, którzy w tym samym czasie rywalizowali w turnieju o GP PZB w Śremie. Przypominamy, że w 1988 r. właśnie na turnieju im Strandżaty, zwycięstwem nad młodym kubańskim mistrzem pięści, Roberto Balado, w świat wielkiego światowego boksu amatorskiego wszedł późniejszy brązowy medalista olimpijski, Andrzej Gołota. Może warto wrócić do tradycji udziału w tym słynnym bułgarskim święcie boksu?