BARRERA: CHAVEZ PIERWSZY, MORALES DRUGI, JA TRZECI
- Niezależnie od wszystkiego, karierę chcę zakończyć w grudniu – mówi Marco Antonio Barrera (67-7, 44 KO), były mistrz świata w trzech kategoriach wagowych i jeden z najlepszych pięściarzy przełomu wieków. 37-letni Meksykanin zapowiada, że zanim powiesi rękawice na kołku, chce wywalczyć tytuł w czwartej kategorii, tym razem lekkiej. Jeśli uda mu się ta sztuka, zostanie pierwszym Meksykaninem, który będzie mógł pochwalić się takim osiągnięciem. Barrera chce zmierzyć się ze zwycięzcą walki o pas WBA pomiędzy Miguelem Acostą (28-3-2, 22 KO) a Brandonem Riosem (26-0-1, 19 KO), która odbędzie się 26 lutego.
- Zakończenie kariery chcę ogłosić w grudniu, co ustaliłem już ze swoją rodziną. Powodem jest zdrowie. Nie chcę zostać na ringu i pozwolić, aby coś mi się stało. Porozmawiałem z rodziną i doszliśmy do wniosku, że już wystarczy. Kolejną walką stoczę w kwietniu, a następnie czekać na zwycięzcę walki Miguela Acosty z Brandonem Riosem o pas mistrza świata WBA w wadze lekkiej – mówi Meksykanin.
Wśród rodaków Barrery było kilku, którzy mogli poszczycić się tytułami w trzech kategoriach wagowych. Zostanie pierwszym meksykańskim posiadaczem pasów w czterech wagach jeszcze kilkadziesiąt godzin temu zapowiadał Fernando Montiel, ale wczoraj został znokautowany przez Nonito Donaire’a i nie wiadomo, jak dalej potoczy się jego sportowe życie. Jak najlepszych pięściarzy ze swojego kraju sklasyfikowałby Barrera? - Numerem jeden wśród meksykańskich bokserów jest dla mnie Julio Cesar Chavez, numerem dwa jest Erik Morales, a na trzecim miejscu jestem ja. Czwartą lokatę przyznałbym Juanowi Manuelowi Marquezowi, a piątą – Fernando Montielowi – ocenia „Zabójca o twarzy dziecka”.
Jednymi z walk Barrery, które kibicom boksu utkwiły w pamięci najbardziej, są jego trzy elektryzujące pojedynki z Erikiem Moralesem (51-6, 35 KO), które odbyły się w 2000, 2002 i 2004 roku. W żadnych z nich nie padł nokaut. Pierwszą walkę Barrera przegrał, ale dwie kolejne rozstrzygnął na swoją korzyść.
- Jest mi bardzo miło, kiedy ludzie porównują trylogię moich walk z Moralesem do pojedynków Alego z Frazierem i innych wielkich trylogii. To była wspaniała cześć mojej kariery, podobnie jak dla Moralesa. Dziękuję mu za to, że obaj mogliśmy stworzyć tak fascynującą trylogię. Chciałbym, aby Marquez przyznał, tak jak zrobiłem to ja, że byliśmy dla siebie wielkimi przeciwnikami. W tej chwili nie mam jednak wrażenia, że Morales chce podać mi rękę i powiedzieć to samo – z żalem zauważa Barrera.