'SPOWIEDŹ' ANDRZEJA FONFARY CZ.2
Prezentujemy drugą część wywiadu z Andrzejem Fonfarą (16-2, 7 KO). "Polski książę" opowiada m.in. o wyjeździe do Stanów Zjednoczonych, miłości do warszawskiej Legii, znajomości z Arturem Borucem, podnoszeniu się po porażce i dopingowym nieporozumieniu.
W piątek Andrzej odniósł kolejne zwycięstwo przed czasem, pokonując Adama Jaco (9-4, 4 KO). Obecnie polski zawodnik znajduje się na 24. miejscu w rankingu WBC. Jest również posiadaczem pasa WBC Youth w kategorii półciężkiej.
Wyjazd do USA
Jakie były okoliczności twojego wyjazdu do Stanów Zjednoczonych? Skąd wziął się ten pomysł?
AF: Powstawała wtedy nowa gruba bokserska IBC. W jej skład wchodzili: Andrzej Gmitruk, Radek Konder, Sławomir Szczypek i Jacek Galara. Ja znalazłem się tam przez mojego brata Marka, ponieważ owa grupa poszukiwała nowych, młodych bokserów. A Marek przez naszych wspólnych znajomych, głównie przez Sławomira Szczypka, załatwił mi okazję do sparowania. Dobrze wypadłem podczas tych sparingów i zgodziłem się podpisać kontrakt. Tak to wyglądało.
To co się stało, że twoja współpraca z Andrzejem Gmitrukiem podupadła?
AF: Tak jak mówiłem, początkowo nie miałem kontraktu tylko z Andrzejem Gmitrukiem. Współpraca się skończyła ponieważ gala w Chicago nie wypaliła. Z tego powodu grupa się rozpadła. Wszyscy wyjechali do Polski oprócz mnie i Grześka Soszyńskiego. Zostaliśmy razem w Stanach pod okiem Jacka Galary. Trenowaliśmy z Samem Colonną.
Nie żałujesz tego, że przepadła ci okazja do trenowania pod okiem Andrzeja Gmitruka? Z pewnością jest to duży autorytet w polskim boksie.
AF: Na pewno masz rację. Wybrałem to co wybrałem, no i zostałem w Chicago.
Jak sobie radziłeś zaraz po przylocie do USA? Chyba ciężko jest się odnaleźć w obcym kraju?
AF: Dawałem sobie jakoś radę. Wbrew pozorom nie było tak ciężko ponieważ Jacek Galara stworzył mi tu bardzo dobre warunki.
Skupiałeś się tylko na boksie, czy trzeba było też pracować?
AF: Skupiałem się tylko i wyłącznie na treningach i boksie. Nie musiałem pracować.
Nie uważasz, że za szybko przeszedłeś na zawodowstwo? Debiutowałeś w wieku zaledwie 19 lat.
AF: Nie żałuję żadnej mojej decyzji związanej z boksem i z tamtym okresem. Uważam, że podjąłem słuszną decyzję.
Małe doświadczenie z ringów amatorskich nie przeszkadzało ci na początku zawodowej kariery?
AF: Nie takie małe, bo zdążyłem stoczyć 120 walk amatorskich. Szybko się przyzwyczaiłem do zawodowego stylu walki i do 3 minutowych rund. A doświadczenie zbieram do dziś. Po każdej walce staje się innym pięściarzem…
POCZĄTKI
Pierwsza Twoja zawodowa walka odbyła się w Polsce. Wynik był niejednogłośny. Chyba nie był to wybitnie udany debiut?
AF:Moim zdaniem był to udany debiut, ponieważ przeboksowałem wszystkie 4 rundy i według mnie wszystkie wygrałem. Pokazałem dobry boks, a przede wszystkim oto mi chodziło. Jeden z sędziów uważał, że był remis, co dla mnie było śmiesznym werdyktem
W trzeciej zawodowej walce zaliczyłeś deski. Wynikało to z małego doświadczenia zawodowego, stresu związanego z walką, jaki był powód?
AF:Był to trochę przypadkowy cios. Myślę, że zabrakło mi doświadczenia, zgadza się. Jednak w chwilę po tym knockdownie odwdzięczyłem się tym samym. Mój rywal leżał na deskach, a potem kontrolowałem pojedynek aż do samego końca.
Wspomniałeś już o porażce przed czasem z Findleyem. Ciężko się pozbierać po takiej walce?
AF:Na pewno jest ciężko, zwłaszcza po przegranej przez KO. Jak to mówią „co cię nie zabije to cię wzmocni”. Może i jest to oklepane powiedzenie, ale rzeczywiście tak jest, widzę to po sobie. Jak widać wzmocniłem się o jakieś 20 funtów (śmiech). Waga właśnie była moim głównym błędem.
Patrząc na niektórych pięściarzy, możemy dostrzec, że nie radzą sobie z porażkami na ringu i odbija się to na ich życiu prywatnym. Mam tu na myśli ostatnie głośne afery z udziałem Ricky’ego Hattona i Kelly’ego Pavlika. Nie obawiasz się tych ciemnych stron boksu?
AF:Kiedy jesteś u szczytu sławy i przytrafiają ci się porażki, to wtedy można trochę zwariować. To jest niebezpieczny moment, w którym można popłynąć z alkoholem czy kokainą, lub innymi używkami, tak jak Pavlik i Hatton. Trzeba uważać. Ja przegrywałem już na początku kariery i myślę, że to właśnie mnie wzmocniło psychicznie. Jeżeli kiedyś przegram, jakoś sobie z tym poradzę. Póki co nie zakładam takiej opcji.
WARSZAWSKA MIŁOŚĆ - LEGIA
Przez kilka lat mieszkałeś w Warszawie. Dlaczego właśnie tak mocno zainteresowałeś się Legią?
AF:Od młodych lat, zanim interesowałem się boksem, chyba jak każdy młody chłopak pasjonowała mnie piłka nożna. Kibicem Legii był i jest mój brat, który mnie w to wciągnął. Po przeprowadzce do Warszawy chodziłem już na każdy mecz Legii razem ze znajomymi. Poznałem tam wiernego kibica Legii Irka Wyszyńskiego, który poznał mnie także z Arturem Borucem. No i mniej więcej tak powstała moja miłość do warszawskiej Legii (śmiech). Oczywiście boksowałem też w barwach Legii, a moim trenerem był Krzysztof Kosedowski, który również jest wiernym fanem „Wojskowych”.
Jak oceniasz warsztat trenera Kosedowskiego?
AF:Bardzo dużo wyniosłem ze wspólnych treningów z nim. Jeżeli miałbym kiedyś wrócić do Polski to chciałbym współpracować właśnie z trenerem Kosedowskim.
Wspomniałeś o Borucu, to chyba prawdziwy wariat ( w pozytywnym tego slowa znaczeniu)? Pamiętam jak kiedyś przyleciał z Celticu do Warszawy specjalnie, żeby pokibicować Legii podczas meczu ligowego.
AF:Tak, jest to typ prawdziwego i wiernego kibica. Nawet grając w innym klubie kibicuje Legii i przyjeżdża na jej mecze. Poza tym prywatnie to fajny gość z bardzo pozytywną energią.
Jak mieszkałeś w Warszawie to nie było zatargów z kibicami znienawidzonej przez Legię drużyny- mówię tu oczywiście o Polonii Warszawa?
AF:Polonia w Warszawie nie istnieje, więc nie miałem nigdy zatargów z kibicami tej drużyny, bo żadnego nie spotkałem (śmiech).
Michał Żewłakow [L] i Artur Boruc [P] kibicują Andrzejowi Fonfarze
DOPINGOWE NIEPOROZUMIENIE
W czerwcu 2009 roku stoczyłeś pojedynek ze Skylerem Thompsonem. Wygrałeś ten pojedynek przez TKO, jednak walka została uznana za nieodbytą. W Twoim organizmie wykryto nielegalne środki. Jakbyś wyjaśnił tę sytuację?
AF: Były to antybiotyki, które zażywałem przed walką, ponieważ byłem chory i prawdopodobnie były tam substancje zawierające jakiś steryd. Dla komisji w Chicago nie było wytłumaczenia i walka została zapisana w moim rekordzie jako No Contest [nie odbyta].
MOJE CHICAGO
Na koniec oprowadź nasz po Chicago i wspomnij twoje ulubione miejsca w tym mieście.
AF: No więc… Chicago jest naprawdę pięknym miastem i jest tu co zwiedzać. Na przykład Sears Tower – najwyższy budynek w USA. Hankook, czyli wizytówka Chicago. Nie mógłbym nie wspomnieć o chicagowskim Downtown, czyli centrum miasta. No i jest tu mnóstwo przepięknych plaży. Więc warto, naprawdę warto tu przyjechać. Zapraszam!
Rozmawiał: Piotr Jagiełło
he he he
Bez komentarza.
Gratuluje panu Fujarze głupoty. Polonia od dwóch sezonów deklasuje tą drugą Warszawską drużynę w derbach stolicy ale to pewnie wg niego science fiction ;-)