RINGOWE WOJNY: COTTO vs MOSLEY
W listopadzie 2007 roku na ringu w Madison Square Garden w Nowym Jorku Miguel Angel Cotto (30-0, 25 KO) spotkał się z Shanem Mosleyem (44-4, 37 KO). Dla Portorykańczyka była to trzecia obrona pasa WBA w wadze półśredniej. Z kolei "Sugar" przystępował do walki po serii pięciu zwycięstw, z czego dwa odniósł nad gasnącym Fernando Vargasem. Mówiło się, że zwycięzca tej potyczki będzie potencjalnym przeciwnikiem ówczesnego króla P4P - Floyda Mayweathera Jr. Jak się później okazało, "Pretty Boy" miał inne plany i do jego potyczki z Cotto nigdy nie doszło.
Sama walka ulubieńca Portorykańczyków ze starzejącym się Sugar Shanem uchodzi za jedną z najciekawszych w karierach obydwu. Pojedynek był bardzo wyrównany i bez wątpienia mógł pójść w drugą stronę, lecz trójka sędziowska była jednomyślna i po dwunastu zaciętych rundach przyznała zwycięstwo niepokonanemu wówczas Miguelowi Cotto. Punktacja: 115-113, 116-113, 115-113.
Jaki subtelny atak na Floyda :) I to w newsie który go praktycznie nie dotyczy :)
Ja nie twierdzę ze tak nie mówiono :P Chodzi o to ze Floyd z walką Cotto vs Mosley nie ma żadnego związku a tu taki nieładny pstryczek w nos, jestem pewna ze Laik odbierze to jako kolejny raz gdy redakcja wykorzystuje okazję by napisać o nim źle. I będzie miał trochę racji imho
Pozdrawiam
DAB
Ja bym go skreśliła. Bokserem jest świetnym, ale mimo wszystko gorszym o półkę. Nokaut raczej niemożliwy, a na punkty Floyd by sobie poradził i to dość wyraźnie. Oczywiście moje zdanie.