DAVID PRICE SFRUSTROWANY
Sfrustrowany David Price (8-0, 6 KO), brązowy medalista olimpijski z Pekinu uważa siebie za następcę Davida Haye'a na scenie brytyjskiej, pod warunkiem tylko, że którykolwiek z mocnych rywali odważy się z nim spotkać. Przypomnijmy, iż ponad dwumetrowy Anglik był jednym ze sparingpartnerów Alberta Sosnowskiego przed jego majową potyczką z Witalijem Kliczko. 27-letni pięściarz jest wściekły, ponieważ z powodu porażki przed czasem w półfinale olimpijskim z Roberto Cammarelle niedowiarki wciąż zarzucają mu, iż nie potrafi przyjąć mocnego ciosu od rywala.
- Jestem sfrustrowany. Kiedy przechodziłem na zawodowstwo krytycy mówili, że nie mam szczęki, ale jakoś nikt nie chciał ze mną walczyć. Tym bardziej mnie to denerwuje, bo wiem doskonale, że jestem już gotów by przejść na wyższy poziom i zrobić krok naprzód. Moim celem jest zdobycie tytułu brytyjskiego w połowie roku. Stać mnie już na to. David Haye powtarza, iż pod koniec roku chce skończyć karierę, a ja mogę go spokojnie zastąpić. Jestem naprawdę do tego zdolny, tylko ktoś musi mi dać najpierw szansę bym to udowodnił. Mógłbym nabijać rekord kolejnymi zwycięstwami ze słabszymi zawodnikami, ale mi nie o to chodzi. Dużo mówi się o Tysonie Fury i Derecku Chisorze, a przecież oni wcale nie są lepsi ode mnie. Jestem młody, mam spore umiejętności i wierzę, że mogę osiągnąć najwyższy światowy poziom - powiedział Price, który kolejny pojedynek stoczy 22 stycznia z nieznanym jeszcze rywalem.
Powracając do wspólnych sparingów z naszym "Dragonem", Price wspomina - Nie tylko toczyłem z nim wyrównane sparingi, ale radziłem sobie w nich nawet lepiej niż on - zakończył medalista olimpijski sprzed dwóch lat.