ABELL WIERZY W SIEBIE
Redakcja, fightnews
2011-01-05
Już 28 stycznia Chris Arreola (29-2, 25 KO) postara się powrócić do ścisłej czołówki wagi ciężkiej. Za wszelką cenę utrudnić te zadanie będzie mu mocno bijący Joey Abell (27-4, 26 KO), który liczy na moc swoich pięści.
- Dla mnie jest to walka z cyklu umrzeć albo żyć. Nie słucham sygnałów o jego formie, tylko spodziewam się, że wyjdzie do mnie dobrze przygotowany. To póki co najmocniejszy rywal z jakim dotąd przyszło mi się zmierzyć - mówi na trzy tygodnie przed pojedynkiem Abell.
- Jeśli marzy mi się walka o mistrzostwo świata muszę pokonać boksera pokroju Arreoli. Dlatego wygram, w dodatku wygram szybko, przez nokaut - zakończył zmotywowany pięściarz z Minnesoty.
Chodząca reklama wszystkich fastfood-ow i wielki fan burito miałby sie szarpnąć na kaloryfer?Chyba taki żeliwny z żeberkami do ogrzewania bo na nic innego go nie stać.
ale nie sądzisz że walker poszedł na całość (stąd dominacja 1rd) i sie wystrzelał. A jak już stracił siły i dostał kilka krótkich to był naruszony. A potem to już demolka. Walker walczył na terenie Arreoli, obaj z jednej stajni. On chciał zaskoczyć Arreole od początku. Tyle.
ale nie sądzisz że walker poszedł na całość (stąd dominacja 1rd) i sie wystrzelał. A jak już stracił siły i dostał kilka krótkich to był naruszony. A potem to już demolka. Walker walczył na terenie Arreoli, obaj z jednej stajni. On chciał zaskoczyć Arreole od początku. Tyle."
Masz racje. Dokladnie tak bylo. Walker, zaden wielki technik ani taktyk, wiec postawil wszystko na jedna karte i pierwsza runda byla zdecydowanie duzym zaskoczeniem.