CIEŚLAK: SAM W SIEBIE INWESTUJĘ, WIERZĘ W ZWYCIĘSTWO PRZED CZASEM

Piotr Jagiełło, Informacja własna

2010-12-15

W najbliższą niedzielę dojdzie do rewanżowego pojedynku pomiędzy Dariuszem Snarskim (31-31-2, 6 KO) i Krzysztofem Cieślakiem (16-1, 5 KO). W ich pierwszym pojedynku sędziowie ogłosili zwycięstwo "Skorpiona" stosunkiem głosów dwa do remisu. Niewiele ponad dwa miesiące od tamtego wydarzenia będziemy obserwowali drugie starcie polskich zawodników, tym razem w Białymstoku, na terenie "Snary".

Prezentujemy wywiad z Krzysztofem Cieślakiem, w którym możemy dowiedzieć się o wielu interesujących kwestiach związanych z osobą 25-letniego pięściarza. Według Krzysztofa nie wszystko było w porządku w dotychczasowej jego karierze, również pod względem opieki promotorskiej – Sam muszę w siebie inwestować, nie ma innej drogi- mówi w wywiadzie dla BOKSER.ORG zawodnik Babilon Promotion. Zapraszamy do lektury.

Jak przebiegają przygotowania do walki rewanżowej z Dariuszem?
- Zainwestowałem oczywiście sam w swoje przygotowania. To nie jest tak jak wszyscy myślą, że moi promotorzy inwestują w moje przygotowania. Wcale tak nie jest! Od początku mojej kariery sam osobiście inwestuję we wszystkie moje przygotowania. Tak to wygląda. Nie byłem do tamtej walki przygotowany, bo trenowałem dwa tygodnie. Tym razem jestem w treningu dwa miesiące, więc jest różnica. Czuję się bardzo dobrze i jadę tam po to, żeby wygrać.

Kto się Tobą zajmuje na sali treningowej?
- Wynająłem trenera od przygotowania ogólnorozwojowego. Współpracował on niegdyś z Tomaszem Adamkiem, nazywa się Mariusz Dermont. Ponadto trenuję ze Zbigniewem Raubo. W narożniku pomagać mi będą dwaj koledzy, tak to wygląda…

A jak wyglądają sparingi?
- Sparowałem z kolegami, chłopaki ważący po sto, dziewięćdziesiąt czy siedemdziesiąt kilogramów. Przyjechał do mnie również Krzysiek Szot i Damian Ławniczak. W pierwszej walce musiałem bardzo ostrożnie boksować, nie mogłem się rzucić na niego. Żałuję, że nie zaryzykowałem. Jak trafiłem to mogłem pójść za ciosem. Dlatego ta walka tak wyglądała. Darek nie zadawał mi żadnych czystych ciosów. Bił więcej, ale niedokładnie. Nie wiem dlaczego wy zrobiliście pretensje, że tam było oszustwo, że Darek mnie zbił.

Uważasz, że wasza pierwsza walka była wyrównana i wszystko było w porządku z werdyktem?
- Oczywiście. Powiedziałem, że walka była wyrównana. Ja dokładniej biłem. To było widać, co ja trafiłem Darka to zaczęło nim rzucać. Sędzia odjął mi punkt, tylko ja nie wiem za co. Za to, że Darek wpadł głową w moją głowę? Snarskiemu za przytrzymywanie nie został odjęty żaden punkt…

Teraz będziesz boksował w Białymstoku, czyli na terenie swojego rywala. Nie przeszkodzi ci to?
- Bardzo się cieszę z tego powodu. Przepracowałem dwa miesiące bardzo sumiennie więc jestem przygotowany. Czego mam się obawiać? Jadę tam po zwycięstwo w bardzo dobrym stylu. Nie będą mnie już na siłę wyciągać do ringu.

Czyli boksujesz, bo chcesz boskować?
- Ludzie myślą, że ja zarabiam na tym boksie nie wiadomo jakie pieniądze. Tak nie jest. To co mam w kontrakcie zagwarantowane, nie otrzymuję tego. Nie mam zapewnionych żadnych przygotowań, muszę liczyć sam na siebie. Moja forma była gorsza bo myślałem o tym, że nic mi nie załatwiają, żadnych przygotowań. Przez to się denerwowałem. Pieniądze nie były płacone tak jak jest w kontrakcie…

Wsparcie promotora nie było za mocne?
- Nie. Wszystko jest na mojej głowie. Jak sobie sam zorganizuje obóz przygotowawczy to będę go miał. Jeśli tego nie zrobię, to nie wyjdę przygotowany. Ich to nie obchodzi czy ja jestem przygotowany, czy nie. Mój stan psychiczny też nie jest istotny dla niektórych. Podczas pierwszej walki czułem się bardzo źle psychicznie. Mówiłem Tomkowi [Babilońskiemu, promotorowi Cieślaka przyp. red.] żeby przesunął mi tę walkę. Ich to nie obchodzi, masz walczyć i już.

Dalej byłeś przemęczony boksem?
- Tak. Można powiedzieć, że ja w roku zrobiłem piętnaście walk. Ludzie piszą komentarze i mają do mnie pretensje. Niech oni sami sobie wyjdą i walczą. Zobaczą wtedy jak jest fajnie toczyć tyle pojedynków. Ja jestem tylko człowiekiem, mam prawo być zmęczony. Niech się nie dziwią, że byłem przemęczony i gorsze walki robiłem. Teraz tak nie zamierzam. Będę boksował mniej, ale lepiej.

Jakie masz odczucia po pierwszej walce ze „Snarą”, jakie są jego najmocniejsze i najsilniejsze strony?
- (śmiech) Co ja będę mówił. Ja mogę wyjść do niego z opuszczonymi rękoma. On nie ma siły przebicia, brakuje mu ciosu. Co z tego, że on zada cios, skoro ja go nie czuję?

Nie jest w stanie cię znokautować?
- No na pewno nie. Śmieszne są te komentarze, że Darek mnie znokautuje. Nie wiem czym? Ja mogę opuścić ręce i przyjmować jego ciosy prosto na głowę.

Wierzysz w swoje zwycięstwo przed czasem?
- Tak, oczywiście, że wierzę w to. Ciężko mi będzie wygrać pojedynek na punkty. Pościągał jakichś sędziów z zagranicy, ale nawet mnie to nie obchodzi. Wyjdę i zrobię swoje. Jestem pewien, że mi się uda. Nigdy nie wiadomo czy na pewno tak wyjdzie, ale głęboko w to wierzę.

Jak wygląda twoje przygotowanie kondycyjne? Walka jest zakontraktowana na 12 rund, nie walczyłeś jeszcze na takim dystansie.
- Tak jak mówię, nie zamierzam boksować na pełnym dystansie. Jednak o kondycję się nie martwię. Krzysiek Szot powiedział, że forma z pierwszej walki w porównaniu do tej obecnej, to jest dzień i noc.

Co się stanie w razie twojego zwycięstwa, a co w razie porażki?
- Co będzie to będzie. Ja nie muszę boksować, mogę się zająć czymś innym. Nic nie muszę. Ja kocham ten sport, ale był taki czas, że miałem do tego sportu obrzydzenie. Za dużo tego wszystkiego było. Miałem też żal do tych ludzi, którzy ze mną współpracują. Nie obchodzi ich jak ja się czuję, potrzebują tylko zarobić na mnie pieniądze. Ja mam takie odczucie. Jak mówiłem przed niektórymi walkami, że się źle czuję, to oni tego nie rozumieli.

Czyli tylko pieniądze się liczą?
- Oni mówią, że dbają o mnie. Tak naprawdę to nikt się mną nie zajmuje. Powinni wszystko zrobić jeśli ja się źle czuję. Dlaczego na siłę wypychali mnie na ring? Szczerze mówiąc, to ja nie chciałem walczyć ze Snarskim w Łomiankach. Nie byłem przygotowany, mówiłem im o tym.

Tomasz Babiloński naciskał żebyś wyszedł do tej walki?
- Sam już nie wiem. Ludzie piszą „szkoda, że Babiloński inwestuje w Cieślaka pieniądze” (śmiech). Tu nie ma żadnej inwestycji. Może jakby zainwestowali to coś by z tego było. 

Sam w siebie musisz inwestować?
- Tak. Jak nie mam pieniędzy to trenuję sam, gdzieś na boku i biję w ten worek. Kiedyś dużo osób mówiło, że ja mam duży talent. Miałem parę wypadków i to też wpłynęło na moją psychikę…  Do osiągania wyników potrzebny jest cały team ludzi. Jak będę miał pieniądze to jakoś sobie to poukładam. Na pewno będzie inaczej, nie będę już tyle walk robił. Mogę gdzie indziej zarabiać pieniądze. Nie muszę na tym zarabiać za wszelką cenę. Boks traktuję jako swoją pasję, przygodę. Jeżeli wyjdzie to świetnie, a jak nie to trudno. Świat się nie zawali. Babilon nie inwestuje we mnie pieniędzy. Zrobi mi walkę i na tym zarabia. Niby mam jakieś stypendium, ale płacą kiedy im się podoba. Trzy miesiące nie dostaję pieniędzy ze stypendium, a przecież muszę z czegoś żyć. Ja mam martwić się o przygotowania do walki w takiej sytuacji? Muszę szukać sposobów na zarabianie pieniędzy.

Po ogłoszeniu werdyktu po walce w Łomiankach pokazałeś w stronę kamery „gest Kozakiewicza”. Wywołało to sporą burzę…
- Ja już miałem dosyć tego boksu, dosyć tych ludzi. Niech oni sobie myślą, że jest tak łatwo w tym boksie, że mam trenerów i wszystko czego zapragnę. Ludzie myśleli, że byłem nieprzygotowany. Szczerze, to tak nie jest.

Na koniec chciałem cię zapytać o ostatnią walkę Maćka Zegana. Od dłuższego czasu mówiło się o twoim rewanżu z Zeganem. Jak wiemy, do niego już nie dojdzie, bo Maciek ogłosił zakończenie kariery. Widziałeś jego ostatnią walkę?
- Widziałem. Kurczę, tak naprawdę kibicowałem Maćkowi. Wtedy by doszło do rewanżu ze mną. Weszły by w to jakieś lepsze pieniądze. Nic nie boksował. Przyjmował ciosy i szedł do przodu. Byłem w dużym szoku. Na pewno nie miał tego zaplecza. To wpływa na psychikę.

Ciężko się wtedy skupić na treningach, prawda?
- Dokładnie. Ja wziąłem się w garść i przygotowałem się bardzo sumiennie. Jestem w formie. Mam nadzieję, że będzie dobra walka.

Dziękuję za rozmowę.
- Dzięki.

Rozmawiał: Piotr Jagiełło