ROACH: AMIR UDOWODNIŁ, ŻE MA SERCE DO WALKI
Wytrzymując nawałnicę ciosów i wielki kryzys w dziesiątej rundzie pojedynku z Marcosem Maidaną (29-2, 27 KO), mistrz WBA w wadze junior półśredniej, Amir Khan (24-1, 17 KO), udowodnił, że jego szczęka nie jest ze szkła, a on sam ma wielkie serce do walki.
Champion znakomicie unikał ciosów rywala przez pierwsze dziewięć rund, lecz w dziesiątej odsłonie Argentyńczyk zranił go obszernym prawym sierpowym i rozpoczęło się polowanie. Maidana gonił zamroczonego Khana i za każdym razem gdy go dopadał, lokował na jego szczęce kolejne ciosy. Amir przyjął w tej rundzie naprawdę sporo i był na skraju nokautu, lecz nie poddał się i dotrwał do gongu nie padając nawet na deski.
Freddie Roach, trener mistrza, wyznał, że zastanawiał się nad poddaniem swojego podopiecznego, ale w przerwie między dziesiątą, a jedenastą rundą, Khan był w pełni świadomy i nie zamierzał się poddawać.
- Przyszło mi to do głowy, ale rozmawiałem z nim w przerwie między rundami i on doskonale wiedział gdzie jest. Nie chciał się poddawać. Mam nadzieję, że ostatni raz widzimy go w takich tarapatach. Pokazał, że jest naprawdę twardy. Amir pokazał, że ma jaja. Ludzie mówili, że jest szklany i podda się, gdy zaczną się kłopoty. Udowodnił im, że się mylą. Khan ma wielkie serce do walki, podobnie Maidana, który był dużo lepszy, niż mogłem się spodziewać - powiedział Roach.
Czekamy na kolejna walke Amira nie przepadam zanim ale nie pognębiam jest norm alnym bokserem ktorego chyba jak wiekszosc spoleczenstwa nie lubi bo jest zbyt pewny siebie a narazie nic nie pokazuje.
Dziekuje dobranoc.
Ma świetny refleks (bardzo krótki czas reakcji). I tyle.
Jego taktyka jest schematyczna. Bicie długimi seriami nie robi na mnie wrażenia. Na Maidanie też nie robiło. Bicie długimi i szybkimi seriami (dużo ciosów w serii) ma to do siebie, ze tylko I cios może być mocny- a często i on nie jest. Reszta to klepnięcia.
Robi to wrazenie na sędziach i publice, ale nie na przeciwniku.
Szczęka.
To osobny temat. Mimo prowadzenia za rączkę, dobierania mu przeciwników w celu zniwelowania ewentualnej krzywdy, wprowadzania limitów- Khan dalej ma szklankę i nie jest sie w stanie jej pozbyć. Jego szczęście, ze Maidana był zmęczony i nie bił już tak mocno i precyzyjnie, bo zniśli by go na noszach.
Do tego w obronie nogi pracują mu najwyżej na 3+, a zasłony ma na pałę- w zasadzie to tylko podwójna garda, a nie zasłony.
Brak dobrego balansu i amortyzacji ciosu ruchem głowy.
Napiszę tak Amir- mnie rozczarował, przy surowym jak drwal Maidanie wypadł kiepsko. Nawet wytrzymałość mu siadła.
Jak mówił Leszek Miller: "mężczyznę poznaje się po tym, jak kończy- a nie jak zaczyna".
Khan kończył fatalnie, mimo rewelacyjnego początku.