ORTIZ I PETERSON O POZOSTANIE W CZOŁÓWCE
W sobotę na gali w Mandalay Bay w Las Vegas, gdzie głównym daniem wieczoru będzie pojedynek o mistrzostwo WBA w wadze junior półśredniej, swoją walkę stoczą również Victor Ortiz (28-2-1, 22 KO) i Lamont Peterson (28-1, 14 KO).
W ich przypadku obyło się bez "złej krwi". Obydwaj byli dotychczas bardzo wyważeni i z szacunkiem odnosili się do siebie nawzajem. Każdy z nich zapowiada jednak zwycięstwo, zdając sobie sprawę, że porażka oznacza pożegnanie z czołówką kategorii junior półśredniej.
PETERSON: NIE MAM SIĘ CZYM MARTWIĆ
26-letni "Havoc" jedyną porażkę poniósł przed rokiem. Na Agua Caliente Casino w Rancho Mirage (Kalifornia) Peterson dał się gładko wypunktować mistrzowi WBO - Timowi Bradleyowi (26-0, 11 KO).
- Wciąż myślę o tamtej porażce. Chciałbym dostać drugą szansę i tym razem go pokonać - wyznał pięściarz.
Ortiz swą ostatnią walkę przegrał w gorszych okolicznościach. Po znakomitym początku walki z Marcosem Rene Maidaną (29-1, 27 KO), "Vicious" dał się złapać w szóstej rundzie i poddał się, chcąc uniknąć nokautu. Niektórzy kibice do dziś nie chcą mu tego wybaczyć.
- Nie słuchałem rad z mojego narożnika i przyszło mi za to zapłacić. Od tego czasu zawsze słucham trenera. Dzięki temu wygrywam kolejne walki - powiedział 23-letni Amerykanin.