BERISTAIN: MOSLEY NASTĘPNY
Redakcja, boxingscene
2010-12-02
Nacho Beristain jest dla Meksykanów kimś takim jak Freddie Roach dla Amerykanów. Trenujący Juana Manuela Marqueza (52-5-1, 38 KO) szkoleniowiec co prawda bardzo chętnie widziałby swojego podopiecznego w trzeciej walce z Mannym Pacquiao (52-3-2, 38 KO), ale nie za bardzo wierzy, że do niej dojdzie.
- Szczerze mówiąc myślę, że Pacquiao w kolejnym pojedynku zmierzy się z Shane'em Mosleyem. Bob Arum może jednak dać naszej dyscyplinie coś wyjątkowego jeśli doprowadzi do trylogii Margueza z Pacquiao, jednak w limicie kategorii junior półśredniej - powiedział Beristain, który wychował już kilkunastu mistrzów świata.
Bob Arum sam powiedział, że Mosley wśród fanów sportu (niekoniecznie specjalistów od boksu) ma bardziej rozpoznawalne nazwisko, a JMM jest mylony z innym Juanem Manuelem (Lopezem). Przekłada się to na lepszą sprzedaż ppv.
W dodatku, Manny musi zdążyć przed końcem kariery Shane'a, który jest starszy i bardziej wyboksowany, niż Marquez.
Tak naprawdę wybór jest między nimi dwoma. Na Floyda trzeba poczekać - nie wiadomo, jak się jego sprawy osobiste potoczą. A nazwisko Berto rzucane jest raczej dla picu i nadania mu wększej rozpoznawalności przed ewentualną walką za ok. 1,5 roku.