CABALLERO CHCE VAZQUEZA, JEŚLI LOPEZ I GAMBOA DALEJ BĘDĄ GO UNIKAĆ
Jeden z najlepszych pięściarzy bez podziału na kategorie wagowe, Celestino Caballero (34-2, 23 KO), w pogoni za opłacalną walką z poważnym przeciwnikiem musi przenieść się dwie dywizje wyżej. "Pelenchin", który w 2008 roku zunifikował pasy IBF i WBA w wadze super koguciej, kilka miesięcy temu rzucił wyzwanie największym nazwiskom kategorii piórkowej. Ani Juan Manuel Lopez (30-0, 27 KO), ani Yuriorkis Gamboa (19-0, 15 KO) nie zdecydowali się podjąć rzuconej rękawicy. Zainteresowania starciem z Caballero nie przejawia też Chris John (43-0-2, 22 KO), więc pochodzący z Panamy pięściarz zdecydował się pójść jeszcze dalej i już w najbliższą sobotę, na gali Marquez-Katsidis, zaboksuje z Jasonem Litzau (27-2, 21 KO).
- Nadal zależy mi na walce z którymkolwiek mistrzem wagi piórkowej. Mam nadzieję, że w końcu jeden się zgodzi. Mogę też walczyć z Wilfredo Vazquezem Juniorem, skoro on wyzywa mnie na pojedynek. Nasza walka musiałaby się odbyć w limicie wagi piórkowej, bo obawiam się, że nie dam już rady zejść do super koguciej. Jeżeli wynegocjujemy dobre warunki, to jestem gotów. Pragnę jednak zaznaczyć, że na pierwszym miejscu jest Lopez, a za nim Gamboa. Jeżeli żaden z nich nie zechce się ze mną bić, to chętnie powalczę z Vazquezem - powiedział "Pelenchin".
Pięściarz odnosi jednak wrażenie, że pojedynek z Wilfredo Vazquezem Jr. (20-0-1, 17 KO) jest odrobinę przedwczesny dla młodego Portorykańczyka, który poza dwudziestoma walkami na zawodowych ringach nie ma żadnego doświadczenia (brak kariery amatorskiej).
- Właśnie dlatego wolałbym Juanmę albo Gamboę. Mają większe doświadczenie, więc moją dać ciekawszą walkę, niż nieopierzony Vazquez - uważa 34-letni Caballero.