FIELDS NOKAUTUJE W POWROCIE

W piątkową noc przypomniał o sobie Tye Fields (44-2, 40 KO). Ponad dwumetrowy mańkut, którego waga oscyluje w granicach 120 kg, na gali w Edmonton zastopował w trzeciej rundzie mało doświadczonego Kena Franka (3-1-1, 2 KO). Szalę zwycięstwa przechyliły potężne ciosy na korpus, którymi od drugiej odsłony "Big Sky" rozbijał przeciwnika. Dla Fieldsa był to jedyny pojedynek w tym roku.

Słynący z mocnego ciosu Amerykanin aż dwadzieścia pięć ze swych wcześniejszych walk roztrzygał już w pierwszym starciu. W czerwcu 2008 roku zmierzył się w końcu z przyzwoitym rywalem i nie zdał testu. Podstarzały, lecz wciąż niebezpieczny Monte Barrett z łatwością unikał jego ciosów, a gdy sam skontrował, walka zakończyła się nokautem. Na poskromienie Fieldsa "2 Gunz" potrzebował niespełna minuty.

Od czasu tamtej porażki 35-letni Tye tylko trzykrotnie wychodził między liny. Wszystkie pojedynki wygrał przez nokaut, lecz znów unika mocnych przeciwników. Skoro Barrett, który w swej ostatniej walce omal nie znokautował Davida Tuy, porzucił myśl o zakończeniu kariery, to może przyszła odpowiednia pora na rewanż?

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.