ABRAHAM JUŻ CZEKA BY DOPAŚĆ FROCHA
- Wszystko idzie zgodnie z planem, a ja już nie mogę się doczekać walki z Frochem, na którą czekam już naprawdę długo. Wszyscy wiemy, iż on po prostu czasem za dużo gada, zobaczymy jednak co będzie miał do powiedzenia na konferencji prasowej już po walce, kiedy w końcu z nim skończę - mówi na osiem dni przed pojedynkiem z Carlem Frochem (26-1, 20 KO) w ramach turnieju "Super Six" mocno podrażniony Arthur Abraham (31-1, 25 KO).
- Zresztą, nawet jak ze mną przegra, to i tak znajdzie sobie jakąś wymówkę, tak samo jak zrobił to po porażce z Kesslerem. Jedynym facetem, który dotąd mi zalazł za skórę był Edison Miranda. Nie byłem dla niego miły i najpierw pokonałem go z połamaną szczęką, a za drugim razem znokautowałem. Teraz taki sam los spotka Frocha. Co prawda jest dobrym i silnym bokserem, jak każdy zresztą w turnieju, ale z pewnością nie da mi rady. Zazwyczaj nie bawię się w przepowiadanie wyniku, ale zakończę w Helsinkach temat Frocha - stwierdził Abraham.
"Dirrell wyboksował go jak buma"
Można by tak powiedzieć, gdyby walka się normalnie zakończyła. A jak się zakończyła to wiemy. Żaden powód do dumy dla jednego i drugiego.
Co miał wspominać Dirrela? Mógł jedynie wspomnieć, że mimo przegranej z nim, to właśnie On - Dirrel stawia na niego a nie na Frocha z którym "przegrał" (zawiłe okoliczności tej "wygranej" Frocha zapewne pamiętasz). To jest wymowne - bokser "przegrywa" z jednym a zaraz wygrywa z drugim a i tak stawia nie na swego "pogromcę" ale na tego z którym wygrał.
Oby Twoje słowa zamieniły się w złoto...