HARRISON PRZEPRASZA I NIE SZUKA WYMÓWEK
Audley Harrison (27-5, 20 KO) nie spełnił buńczucznych zapowiedzi i nie wykorzystał życiowej szansy. W sobotę na ringu w Manchesterze "A Force" przegrał z mistrzem WBA wagi ciężkiej - Davidem Haye (25-1, 23 KO). 39-letni Harrison, któremu grozi utrata części lub nawet całości milionowej gaży, ze skruchą przeprasza wszystkich tych, których zawiódł, tłumacząc przyczyny porażki i jednocześnie unikając wymówek.
- Przepraszam wszystkich tych, którzy podobnie jak ja wierzyli, że wypełnię swoje przeznacznie i zostanę mistrzem wagi ciężkiej. Przysięgam, że zrobiłem wszystko, by tak się stało. Przygotowałem najlepszą możliwą formę fizyczną i mentalną. Zamierzałem przetrzymać pierwsze rundy i dopaść Haye'a w końcówce, ale nie doceniłem jego siły i szybkości - przyznał były mistrz Europy.
- Gdybym chciał tylko zarobić pieniądze, to nie wstawałbym po nokdaunie. Chciałem walczyć dalej, ale przeciwnik zasypał mnie gradem ciosów, więc sędzia zmuszony był ratować mnie przed ciężkim nokautem. Wszyscy wiedzą, że David ma instynkt zabójcy i wie jak kończyć naruszonego rywala. Gdyby zależało to ode mnie, to wolałbym opuścić ring na noszach - ciągnął rozgoryczony Harrison.
- Nie zamierzam szukać wymówek. Wyliżę rany i zobaczę co dalej. Dziękuję Davidowi za tę szansę i cieszę się, że nie ma już między nami złej krwi. Życzę mu wszystkiego najlepszego na drodze do zunifikowania pasów mistrzowskich. Wiedz, że będę ci kibicował - oznajmił Audley.
To, że w 1 i 2 rundzie padło mało ciosów to żaden argument za obcinaniem kasy - obaj mieli prawo do takiej taktyki. Przegrał i to jego zasłużony koniec ale pieniądze mu się należą. Może dzięki temu Dawidek będzie miał teraz bardziej wymagających rywali.
Jeżeli nie dostanie kasy to będzie to bardzo niebezpieczny precedens, wywoła presję na pretendentów do tytułu i sędziów aby nie przerywać jednostronnych walk jak np. ta ostatnia rzeźnia w wykonaniu Witka i Briggsa. Jeśli pretendenci będą się bali, że nie dostaną kasy za przegraną to będzie więcej takich walk jak Witek & Cannon. Będą ryzykować życie i zdrowie dla kasy. Ja już wolę aby 10 razy zapłacono leszczowi który wyszedł tylko po kasę albo się nie przygotował do walki niż żeby miała się powtórzyć choć 1 masakra.
Inna sprawa, że wolę już oglądać walki w których mistrz szybko nokautuje słabego pretendenta niż 12 rund męczarni.