KIM JEST MANNY PACQUIAO?
Już dzisiaj w nocy 31-letni Manny Pacquiao (51-3-2, 38 KO) spróbuje po raz ósmy zdobyć tytuł mistrza świata w ósmej kategorii wagowej. Na przeszkodzie stanie mu Antonio Margarito (38-6, 27 KO), który z pewnością tanio swej skóry nie sprzeda. Niewielu jednak daje mu jakiekolwiek szanse na zwycięstwo z filipińskim wojownikiem. Z człowiekiem, który od czasów Muhammada Alego jest jedną z najjaskrawszych postaci w boksie zawodowym.
W swoim rodzinnym kraju Manny stał się wręcz Bogiem i wielu wróży mu w przyszłości zwycięstwo w wyścigu o fotel prezydencki. Biorąc pod uwagę to, że pięściarz ten chce jeszcze stoczyć jakieś trzy walki, a potem poświęcić się całkowicie polityce, wizja ta nie wydaje się być wcale utopijną mrzonką.
Kim jest ten sympatyczny mężczyzna z charakterystyczną bródką i wąsikami? Kim jest najlepszy pięściarz bez podziału na kategorie na naszej planecie? Bez wątpienia jest to człowiek z charyzmą i o ogromnym sercu, co udowadnia między innymi tym, że płaci za leczenie setek kompletnie obcych mu ludzi, których na to po prostu nie stać. Aby dowiedzieć się o nim czegoś więcej, musimy udać się na południową część Filipin i zagłębić w bezkresnej dżungli. Po długiej podróży dotrzemy do miejsca, gdzie urodził się przyszły champion. Do miejsca pięknego, ale pogrążonego w ogromnej biedzie, noszącego nazwę Kibawe.
"Pacmana" pamiętają tutaj wszyscy. Jego rodzina była bardzo biedna - tak biedna, że puszka sardynek stanowiła dla niej prawdziwy luksus. Jako mały chłopiec Manny pomagał jej jak mógł sprzedając na ulicach papierosy. Od małego przejawiał także wrodzony talent sportowy. Wielu sąsiadów wspomina, jak godzinami biegał boso po kamienistych ścieżkach nie odczuwając najmniejszego zmęczenia. W końcu przypadkiem trafił do bokserskiej sali. Po wygraniu kilku amatorskich pojedynków Manny zostawił rodzinę i wyruszył do Manili, aby tam szukać szczęścia i fortuny.
Początki nie były łatwe. Najpierw spędzał kilkanaście godzin na budowie, gdzie pracował jako pomocnik, a wieczorami zawzięcie trenował. W końcu udało mu się podpisać kontrakt zawodowy. Miał wtedy zaledwie 16 lat.
Bardzo szybko jego ofensywny styl dał mu popularność i uznanie. Do Ameryki przybył w 2001 roku i trafił do Wild Card Boxing Club w Hollywood. Jej właścicielem i zarazem trenerem był niejaki Freddie Roach. Sam Filipińczyk nie wywarł na nim żadnego wrażenia, jednakże ten jeden z najlepszych trenerów na świecie przeczuwał, że w tym pięściarzu drzemie potężny potencjał. I nie pomylił się. Oto jak wspomina ich pierwsze spotkanie sam Freddie.
- Już po kilku treningach wiedziałem, że ten mały, chudy chłopak, kopie jak koń. W sumie nie zaimponował mi niczym szczególnym, ale miał w sobie to "coś" i postanowiłem, że mimo wszystko będę go trenował.
Kilka tygodni później jeden z bokserów złapał kontuzję i Manny bez wahania zgodził się go zastąpić. Bez problemów wygrał walkę i zdobył tym samym tytuł mistrza świata federacji IBF w kategorii super koguciej. Tak zaczęła się jego nieprawdopodobna podróż przez bokserskie ringi i kolejne kategorie wagowe. Na swojej drodze niszczył takie gwiazdy jak chociażby Eric Morales, Marco Antonio Barrera, Oscar De La Hoya, którego zdeklasował swoją szybkością, czy Ricky Hatton, którego znokautował ciosem uznawanym przez wielu za jeden z najwspanialszych w historii boksu zawodowego. Do pełni szczęścia brakuje mu tylko pojedynku z Floydem Mayweatherem Juniorem, który wydaje się być jedynym człowiekiem, będącym w stanie sprawić mu w ringu problemy.
Dzisiaj w nocy mamy okazję oglądać go w akcji po raz kolejny i nie przegapmy tego. Piękno boksu polega między innymi na jego nieprzewidywalności, dlatego większy i cięższy Margarito trzyma los w swoich pięściach. Jednakże bez względu na wynik Manny Pacquiao już jest legendą, dopisującą tylko do swojej historii kolejne rozdziały.
Zapewne wszystkich kibiców sympatycznego Filipińczyka ucieszy fakt, iż ukazała się właśnie jego biografia pod tytułem: ‘PacMan: Behind the Scenes with Manny Pacquiao-The Greatest Pound-for-Pound Fighter in the World’, napisaną przez Gary'ego Andrew Poole'a.
Z całym szacunkiem do FMJ, ale nie ma tutaj porównania jeżeli chodzi o szybkość do Manny'ego, nie mówiąc już już o bogactwie w ofensywie. Nawet bardzo dobra defensywa (bo genialną to miał tylko P. Whitaker) nie jest w stanie powstrzymać takiego naporu.Tym bardziej, że jeżeli cios Mosleya potrafił dać we znaki FMJ, to co dopiero cios Manny'ego. Na nokaut ze FMJ nie liczę, więc nie wiem jakim cudem mógłby wygrać.
Walka między nimi kończy się wg mnie jak z Cotto.
Wydaje mi się ze Mosley ma mocniejszy cios niż Manny, więc skoro Mosley go nie położył to nie zrobi tego i Manny. Tu nie chodzi wyłącznie o to że defensywa nie jest w stanie powstrzymać naporu. Manny jest odsłonięty i Floyd walcząc po swojemu wykorzystałby to, czego nikt poza nim nie jest w stanie zrobić. A już całkiem przesada jest mówienie ze Floyd skończyłby jak Cotto. Nie odbieram Pacquiao szans na wygraną z Floydem, ale jeśli wygrałby to bardzo nieznacznie.
Rozumiem, że Manny również daję często się trafiać, ale zauważmy że dzięki temu to rywal musi zaatakować, a w tym czasie Manny ma czas żeby wyprowadzić kontrę która nie kończy się na jednym ciosie. A defensywa Floyda aż tak bardzo mnie nie przekonuje, gdyż nie uznaje jej za genialną.
A tak serio,jesli Manny jest czysty i nigdy nie zostanie na niczym przyłapany to jest to FENOMEN !
Osobiście powinien go zbadać jakiś instytut naukowy - bo to co on robi to wymiata totalnie.