BRADLEY NIE ZDOBĘDZIE PASA WBC
Mistrz świata WBO w kategorii junior półśredniej Timothy Bradley (26-0, 11 KO) nie może zostać posiadaczem tytułu WBC, nawet jeśli 29 stycznia pokona Devona Alexandra (21-0, 13 KO), czempiona tej organizacji. Taką decyzję podjęła federacja WBC na corocznej konwencji w meksykańskim Cancun. Przyczyną postanowienia działaczy stała się rezygnacja Amerykanina z pasa WBC 2009 roku po unifikacyjnej walce z ówczesnym mistrzem WBO Kendallem Holtem. Jeśli 27-letni Bradley pokona Alexandra, to pas najbardziej prestiżowej federacji w boksie będzie miał status wakującego.
Wcześniej to Alexander został pozbawiony jednego ze swoich pasów, trofeum IBF. 28 września organizacja przeprowadziła przetarg na walkę Amerykanina z Kaizerem Mabuzą (23-6-3, 14 KO), obowiązkowym kandydatem do walki o tytuł. Przetarg wygrał promotor pięściarza z RPA. Oficjele IBF argumentowali, że nie zadowoliły ich ustne zapewnienia promotorów Bradleya i Alexandra o tym, że już wcześniej dogadali się w sprawie unifikacji, po której Alexander i tak będzie zobowiązany do obowiązkowej obrony z Mabuzą. Obrony, której 23-letni Amerykanin już wcześniej zdążył odmówić.
Boks zaczynał umierać, gdy do widowiska sportowego "wcisnął" się wielki biznes. Teraz, gdy już i tu dotarła polityka, będzie to absolutny gwóźdź do trumny.
Co do sytuacji z pasem. Jasne szkoda że nie będzie go w stawce, ale czy naprawdę robi to nam kibicom, wielką różnicę? Jak dla mnie nadal jest to szalenie ekscytująca walka, dwóch wyśmienitych, nie pokonanych bokserów.