JUTRO 'SUPER G' ZABOKSUJE W WALII
Gdy w marcu 2005 roku młodziutki Grzegorz Proksa (21-0, 14 KO) rozbił w pierwszej rundzie niezłego niegdyś amatora, Adama Capo, eksperci i fani boksu nie mieli wątpliwości: rodzi się nowa gwiazda polskiego boksu. Od pamiętnego nokautu na pochodzącym z Arkansas bokserze minęło zaledwie pięć lat, a bokser z Węgierskiej Górki zdołał pokonać dwudziestu kolejnych oponentów, zdobywając po drodze młodzieżowe mistrzostwa świata organizacji WBC i IBF i – w lutym bieżącego roku – mistrzostwo Unii Europejskiej. Mańkut ze śląska w drodze do europejskiej czołówki pokonał między innymi Steve Conwaya i Jamie Coyla, a z ponad połową swoich rywali rozprawił się przed czasem.
Po lutowym zwycięstwie nad Tyanem Boothem, stawką którego był drugi najważniejszy w Europie pas, Proksa odprawił jeszcze z kwitkiem mieszkającego w Anglii Łotysza, Aleksa Spitko. Zarówno bokser, jak i jego manager, postanowili jednak kontynuować ambitną politykę startową i już szóstego listopada „Super G” w walijskim Newport skrzyżuje rękawice z czarnoskórym Teophilusem Tettehem (9-5-2, 2 KO).
Tetteh – pomimo że aż 11 walk stoczył w rodzinnej Ghanie – jest bokserem często bywającym i trenującym na Wyspach, a w ostatnim pojedynku wystąpił w Londynie. Stanął wtedy w szranki z wielokrotnie walczącym o różne tytuły Lee Purdym. I pomimo trudności w postaci walki na terenie gospodarza, przegrał walkę różnicą zaledwie trzech punktów. Ten sam Purdy zaledwie walkę wcześniej minimalnie uległ Dentonowi Vassellowi w pojedynku o pas mistrza Wspólnoty Brytyjskiej. Co istotne, Purdy nie był jedynym znanym przeciwnikiem Tetteha: zremisował on z pretendentem do pasa mistrza Afryki, Philipem Koteyem i nieznacznie uległ mistrzowi świata WPBF, Joshua Okine.
Walka z zamieszkałym w Akrze Theophilusem ma być dla Proksy trudnym testem przed kolejnymi pojedynkami z europejską czołówką. Jak zapowiadał bowiem manager Grzegorza, leworęczny talent rodem ze śląska zainteresowany jest zdobyciem mistrzostwa Europy, bo jest ono przepustką do sławy i wielkich pieniędzy. A te są bliżej „Super G” niż kiedykolwiek. Należy jednak najpierw uporać się z dobrym technicznie Tettehem, a następnie wypunktować lub znokautować Jamela Bahki. I chociaż na papierze faworytem tych walk jest młody Polak, to w ringu decyduje jeden cios, a jak już nie raz pokazywał bokser z Afryki, potrafi on stawiać trudne warunki zawodnikom znacznie wyżej notowanym w światowych zestawieniach.
Podczas tej samej gali w Newport po czteromiesięcznej przerwie publice zaprezentuje się Gavin Rees. Będzie on bronił tytułu Mistrza Brytyjskiego w walce z Johnem Watsonem. Jak pamiętają zapewne fani szermierki na pięści, Rees to były mistrz świata wagi lekko-półśredniej i obecnie czołowy zawodnik kontynentu w tym właśnie limicie.
Inną ciekawą walką wieczoru będzie starcie George Hillyarda z doświadczonym Bradleyem Pryce. Niesiony dopingiem lokalnej publiczności Pryce wydaje się być faworytem, jednak Hillyard to były mistrz „Masters” i pogromca cenionego niegdyś Keirona Graya.
Czy zatem faworyci wygrają swoje walki, czy może nadzieją się na potężne ciosy mniej znanych, ale równie ambitnych przeciwników? Odpowiedź na te pytanie poznamy już niedługo, a emocjonujące walki gwiazd europejskiego boksu pokaże Sportklub.