DONAIRE: NAJPIERW SIDORENKO, POTEM MONTIEL
Rok 2010 nie był dla Nonito Donaire (24-1 16 KO) szczególnie udany. Filipińczyk dotychczas walczył dwukrotnie i choć obydwie walki wygrał przed czasem, to jednak klasa jego rywali pozostawia wiele do życzenia. W lutym Nonito kompletnie zdominował znacznie mniejszego Manuela Vargasa i zafundował mu klasyczny nokaut w trzecim starciu. Meksykanin był jednak tylko późnym zastępstwem za Gersona Guerrero, który nie przeszedł lekarskich badań. Później Donaire wyzwał na pojedynek Fernando Montiela (43-2-2, 33 KO) i Vica Darchinyana (35-2-1, 27 KO), lecz ostatecznie musiał zadowolić się młodym i niedoświadczonym Hernanem Marquezem (28-2, 21 KO). Przed walką zawiedziony Nonito opowiadał, że rozpaczliwie szuka motywacji, a sam przeciwnik nie dodaje mu siły potrzebnej do zrzucenia wagi (która między walkami rzekomo oscyluje na granicy 140 funtów). Donaire pokonał młodego Meksykanina przez TKO w ósmej odsłonie i ogłosił, że przenosi się do kategorii koguciej.
4 grudnia na gali Chavez-Gomez, Donaire zaboksuje z bardzo dobrym Władimirem Sidorenko (22-2-2, 7 KO), a zwycięstwo znacznie przybliży go do pojedynku z innym czołowym pięściarzem P4P - Fernando "Cochulito" Montielem.
- Sparingi przebiegają nieźle. Wszystko działa bez zarzutu, a to dla mnie bardzo ważne. Dzięki temu będę mógł lepiej się przygotować. Mogę walczyć z każdym. Teraz mam kontrakt na pojedynek z Sidorenko i choć jest on dobrym pięściarzem, to zamierzam go pokonać i udowodnić wszystkim, że jestem gotowy na Montiela. Na niego też przyjdzie czas - w lutym. Trenerzy przeprowadzą rozpoznanie, powiedzą mi co lubi robić mój przeciwnik, a potem opracujemy taktykę. Gdy wychodzę do ringu, to staram się uczynić mój styl maksymalnie niewygodnym dla przeciwnika. Dzięki temu zyskuję przewagę i rozpoczynam dominację - powiedział blisko 28-letni "Filipino Flash".