MICHAEL SPROTT: PROWADZIMY ROZMOWY Z OBOZEM ROYA JONESA
Michael Sprott (35-15, 17 KO), zwycięzca ostatniego "Prizefightera" i pięściarz, który był o krok od pokonania Audleya Harrisona (27-4, 20 KO) w kwietniowej walce o pas EBU wagi ciężkiej, oświadczył, że jest w trakcie negocjacji z mistrzem czterech kategorii wagowych - Royem Jonesem Jr. (54-7, 40 KO), który w ten sposób zabezpiecza się na wypadek, gdyby rozmowy z obozem Evandera Holyfielda (43-10-2, 28 KO) zakończyły się fiaskiem.
- Zależy mi na walce z Royem i wygląda na to, że może się ona odbyć w marcu. To wczesna faza negocjacji, więc na szczegóły przyjdzie nam trochę poczekać. To dla mnie wielki honor, moje nazwisko wymienia się teraz obok Roya Jonesa i Evandera Holyfielda, który w mojej opinii wygrał walkę z Wałujewem i powinien być pięciokrotnym mistrzem wagi ciężkiej. Każde z tych nazwisk byłoby ukoronowaniem mojej kariery i chciałbym mieć je w rekordzie. Rozumiem, że ludzie krytykują teraz Roya, ale jeżeli ma się serce do walki i determinację, to można wrócić po każdej porażce. Ci sami ludzie mówili, że Holyfield powinien odejść, a on dał lekcję boksu Wałujewowi. Nie ma rzeczy niemożliwych - powiedział 35-letni Sprott.
- Pokonanie Roya byłoby dla mnie czymś wspaniałym, myślę, że zastopowałbym go w drugiej połowie walki. Ludzie mówią, że Jones nie jest prawdziwym ciężkim, ale on ma wyrobioną markę. Jeden lewy sierpowy i zakończę ten pojedynek. Będę tym, który zakończy jego wielką karierę. Chcę być ostatnim, który go pokona - wyznał Brytyjczyk.
Niezależnie od tego ile prawdy jest w wypowiedzi Sprotta, najwyraźniej Jones faktycznie podjął decyzję o powrocie do wagi ciężkiej, gdzie przed laty zdobył pas WBA, zdecydowanie pokonując Johna Ruiza (44-9-1, 30 KO). Wygląda więc na to, że ostatnia wizyta Roya w Wielkiej Brytanii miała na celu wybadanie rynku...