BUTE WCIĄŻ RZĄDZI
Przez pierwsze cztery rundy Jesse Brinkley (35-6, 22 KO) narzucił Lucianowi Bute (27-0, 22 KO) taktyczną walkę, ale wszystko się skończyło, gdy Rumun w końcu przycelował swoim potwornym lewy na wątrobę w rundzie piątej. Pretendent był liczony do ośmiu i od tego momentu szło mu już tylko gorzej.
Mistrz świata federacji IBF kategorii super średniej podkręcał tempo i zyskiwał coraz wyraźniejszą przewagę. Wychodząc na ósmą rundę Brinkley miał już rozcięty łuk brwiowy, schodził nisko głową, a Lucian zaczął kąsać swoim firmowym lewym podbródkiem. Takim właśnie ciosem jeszcze w ósmej odsłonie posłał challengera po raz drugi na matę, a w dziewiątej kolejny podbródkowy odciął zupełnie Jesse'ego od prądu. Znokautowany Brinkley leżał na deskach, a mistrz mógł świętować kolejne zwycięstwo przed czasem. Przy okazji warto zaznaczyć, że była to już dla niego szósta udana obrona pasa IBF.
Że nie poinformowaliście o transmisji.
No coż pozosaje obejrzeć powtórke.
Ponawiam pytanie. Rozumiem, że to nie jest jakiś obowiązek, ale skoro podaliście w transmisjach walkę Jonaka to myślałem, że to jedyny boks jaki można obejrzeć w naszej telewizji. Jednak się myliłem...
Brawo dla Lucka!
Narzucił? he he ,to oglądaliśmy inne walki!
Bute się z nim bawił!!!to wielki bokser i człowiek.Bravvvvvvvvvvvvvvvo!
Czekam na zakończenie turnieju Super Six i jego zwycięzca powinien zawalczyć z Bute.