HARRISON: UWAŻAŁEM HAYE'A ZA PRZYJACIELA
Mistrz olimpijski z Sydney Audley Harrison (27-4, 20 KO), który przygotowuje się do walki z Davidem Haye'em (24-1, 22 KO), opowiada o swojej znajomości ze swoim najbliższym przeciwnikiem. 38-letni Brytyjczyk obiecuje Haye'owi, że odpłaci mu nokautem za krzywdy z przeszłości, które spotkały go ze strony o dziewięć lat młodszego rodaka. Pojedynek o pas WBA w wadze ciężkiej już 13 listopada w Manchesterze.
- Jak przebiegają pańskie przygotowania do najbliższej walki?
Audley Harrison: Po prostu wspaniale. Przebywam teraz w USA, gdzie pracuję na swoim obozie treningowym. Do 13 listopada wypracuję wspaniałą formę, nie mam co do tego wątpliwości. Będzie to szok dla świata boksu, kiedy odbiorę tytuł mistrzowski Davidowi Haye'owi. Zwycięstwo będzie dla mnie porównywalne do wiktorii, którą odniosłem w 2000 roku w Sydney, zdobywając olimpijskie złoto. Wówczas również mnie nie doceniano. Mówiono, że w wieku 30 lat nie mogę zostać mistrzem. A stało się inaczej.
- Dlaczego na miejsce przygotowań wybrał pan właśnie USA?
AH: Począwszy od 2004 roku mieszkam i trenuję w Stanach, a walki odbywam w ojczystej Wielkiej Brytanii. Jest mi tak wygodniej, przywykłem już do miejscowego życia i tutejszych warunków. Wszystko mi tutaj pasuje i przede wszystkim dlatego na miejsce mojego obozu treningowego wybrałem Stany.
- Znany jest fakt, że na początku swojej kariery Haye regularnie występował na galach, które były organizowane przez pana. Jak to się stało, że dzisiaj jesteście wrogami?
AH: Od początku mojej zawodowej kariery zdecydowałem samemu odpowiadać za swoją promocję. Samodzielnie prowadziłem swój management, samemu szukałem przeciwników, negocjowałem z telewizjami. Nie życzyłem sobie żadnych usług promotorskich. W końcu dogadałem się ze stacją BBC, która zaczęła sponsorować moje gale. To właśnie w tamtym okresie poznałem Haye'a, który wystąpił w 5 z 17 organizowanych przeze mnie wieczorów boksu. W pewnym sensie byłem więc opiekunem Davida. Uczyłem go i pokazywałem jak działa cały ten system. Zupełnie tak, jak swego czasu robił to dla mnie Lennox Lewis. Haye miał wówczas 18 lub 19 lat, a ja widziałem w tym chłopaku talent i ambicję do poznania boksu nie tylko ze sportowego, ale i biznesowego punktu widzenia. Można powiedzieć, że wziąłem go pod swoje skrzydła i zacząłem wykładać mu to, czego sam się nauczyłem.
Z biegiem czasu Haye utworzył własną grupę, która przyjęła nazwę Hayemaker Promotions i umocnił swoje stosunki z telewizyjnym gigantem Setanta. Jego akcje poszły znacznie do góry wtedy, gdy ja przegrałem kilka kluczowych pojedynków w mojej karierze. Potrzebowałem pomocy ze strony telewizji, musiałem szukać nowych ścieżek rozwoju. Właśnie wtedy, po przegranej walce z Martinem Roganem w 2008 roku, zwróciłem się o pomoc do Haye'a. Prosiłem go, aby włączył mnie do programu którejś z gal, w których występował w głównej walce wieczoru. Odpowiedział, że może to zrobić pod warunkiem, że zapłacę mu za to z własnej kieszeni. To, co powiedział brzmiało dokładnie tak: "Płać i możesz walczyć". Po tym wszystkim, co dla niego zrobiłem! Było to jak prawdziwy cios w plecy od człowieka, którego uważałem za swojego przyjaciela. Miałem świadomość, że nasze drogi kiedyś muszą się skrzyżować w ringu. Wielu ludzi mówiło mi: "Zapomnij o tym gościu". Jednak ja dobrze wiedziałem, że kiedyś się zmierzymy. Teraz, kiedy data naszej walki jest już znana, z wielką przyjemnością uderzam w treningową gruszkę i wyobrażam sobie, że tak samo będę uderzał 13 listopada.
- Może pan scharakteryzować Haye'a jako pięściarza? Wymieni pan jego silne i słabe punkty?
AH: Haye osiągnął bardzo dużo, został absolutnym mistrzem świata w wadze junior ciężkiej, potem zdobył tytuł w królewskiej kategorii. Czapki z głów za takie sukcesy. Mimo to znam tego chłopaka lepiej, niż on sam. Wiem o słabych stronach szybkiego i silnego Haye'a. W końcu tak się go charakteryzuje w prasie, prawda? Haye jest utalentowanym uczniem. Jednak jak to w przypadku każdego talentu bywa, ma też swoje minusy i zamierzam obnażyć je przed publicznością. David przypomnina mi nocnego złodzieja, który zakrada się do czyjegoś ogrodu, aby zerwać parę jabłek i uciec niezauważonym. Również w ringu stara się zdać cios, a później dzięki szybkości uniknąć kontrataku. Nie lubi przyjmować zbyt wielu uderzeń, jest szybki i zwinny. Jestem pewien, że jeśli po raz kolejny zechce wyprowadzić atak i "uciec niezauważonym", to przymierzę w jego podbródek i wyłączę mu światło.
- Zarówno pan, jak i Haye przed czasem przegrali tylko raz. Jak pan uważa, czyja szczęka jest mocniejsza?
AH: Powiem tak. W przeciwieństwie do Davida, jestem gotowy na przyjmowanie ciosów. Tutaj jest cała różnica. Powtórzę, kiedy mój prawy bądź lewy sierpowy dosięgnie go, wtedy otrzyma pan odpowiedź na to pytanie.
- Haye znany jest z walk toczonych w bardzo wysokim tempie. Jest pan gotowy wytrzymać 12 rund tak szybiego pojedynku?
AH: Świetnie wiem, co oznacza dla mnie walka z Haye'em. W pierwszej kolejności wysokie tempo, na które będę przygotowany. Mam zamiar dać mu lekcję mistrzostwa, zademonstować, jak powinien walczyć zawodnik wagi ciężkiej. Haye wie, jak wyprowadzać ciosy, jak przemieszczać się po ringu, ale ja zamierzam postawić go przed egzaminem i pokazać publiczności, że w boksie Haye jest jeszcze dzieckiem. Kunsztu pięściarskiego uczyłem się od najlepszych trenerów świata, a z kim pracował Haye? No tak, w tym samym czasie pozował w żeńskich ciuszkach do zdjęć dla jakiegoś magazynu.
- Kto jest pańskim bokserskim idolem?
AH: Najlepszym bokserem wszechczasów jest dla mnie Marvin Hagler. Oczywiście, było wielu wspaniałych zawodników jak Hearns, Duran, Robinson, ale Hagler zawsze będzie dla mnie numerem jeden. Spoglądając na Marvina, pokochałem boks.
- W przypadku wygranej zaproponuje pan Haye'owi rewanż?
AH: Jeśli wygram, to oczywiście dam mu rewanż, aby pozwolić sobie na przyjemność związaną z następnym nokautem. Haye będzie nokautowany zawsze, kiedy tylko odważy się wyjść ze mną do ringu.
Moze ta walka da Harissonowi powod do satysfakcji finansowej,bo o sportowa bedzie mu niezwykle trudno
Haye wydaje się być takim gościem który patrzy byleby się nachapać.
Audley skarć go chociaż;]
Moim zdaniem zachowal sie w stosunku do Audleya bardziej niz w porzadku, bo przeciez trzeba bylo naklonic WBA do wlaczenia emeryta do rankingu.
Chcialbym zeby stracil tytul z tak slabym zawodnikiem,to bylo by piekne.
Ale to jest boks i waga ciezka jeden cios moze zadecydowac o wszystkim ostatnio przeciez przez taki lucky punch wygral walke.
Oby ta jego forma byla taka jak o niej mowi chociaz ciezko mi w tej chwili wyobrazic sobie tego czlowieka jako mistrza swiata ale zle jemu nie zycze.
W najgorszym wypadku Haye wygra na punkty.
Hayemaker jest za dobry aby przegrywać z takimi bokserami jak Audley Harrison.
po czym wnosisz e jest "za dobry"?;]
pewnie znów bedzie kicał po ringu jak zając,oby wyłapał coś na szczęke konkretnego,zobaczymy wtedy jak sobie radzi w opałach;)
Haye to naprawdę dobry bokser:-o
Ja myślę że na szczękę coś konkretnego wyłapie Harrison i może być po walce;-)
Ktoś ostatnio pisał że Haye to wspaniały bokser i że ma ogromne szanse na pokonanie braci Kliczko!.
Ja lubię Hayemaker-a i życzę mu żeby znokautował Harrison-a a puźniej braci Kliczko;-)
Też myślę że większe szanse by miał z Vitalim.
David Haye napewno ma większe szanse na pokonanie np Vitaliego niż Adamek.
Haye jest bardzo sprytny w ringu i ma ponoć potężny cios;-)
Niewiele brakowało żeby Nikolai Valuev wylądował na deskach po bardzo mocnym ciosie Hayemaker-a w ostatniej dwunastej rundzie.
Mam nadzieję że w następnym roku dojdzie do walki Haye-Adamek
Bardzo chciałbym obejrzeć ten pojedynek;-)