MOSLEY vs MORA - STATYSTYKI CIOSÓW
Redakcja, CompuBox Stats
2010-09-19
Kilkanaście godzin temu zakończył się pojedynek w wadze junior średniej pomiędzy Shane'em Mosleyem (46-6-1, 39 KO) a Sergio Morą (22-1-2, 6 KO). Po ostatnim gongu sędziowie nie byli jednomyślni, typując remis, gdzie każdy z nich widział inaczej walkę, punktując 116:112 (Mosley), 113:115 (Mora) i 114:114. Większość obserwatorów widziała jednak wygraną Mosleya, który był bardziej aktywny od uciekającego ciągle Mory. Te opinie zdają się potwierdzać statystyki ciosów po walce.
Ciosy zadane/trafione:
Mosley 522/161 (31%)
Mora 508/93 (18%)
Ciosy proste:
Mosley 191/37 (19%)
Mora 222/27 (12%)
Tak zwane mocne ciosy:
Mosley 331/124 (37%)
Mora 286/66 (23%)
Co innego, że jak tylko zobaczyłem wczoraj na wadzę te cyrki Mory z nadwagą, to byłem pewien, że jego taktyką będzie wieszanie się na lżejszym Mosleyu, ściąganie go, a przez to osłabianie.
Nawet tak stary lis jak Shane się na to nabrał, ale co miał robić, warunki fizyczne miał gorsze.
Kiedyś z takim Morą rozprawił by się raz-dwa, a teraz męczył się z nim niemiłosiernie, od połowy zatracając kondycję i wiarę w siebie.
Pora kończyć karierę, nie chcę oglądać jak bokser na którym się wychowałem nabija rekordy mistrzom 5 rundowych walk (zwycięzcom Contendera)
Nie mniej jednak cieszę się, że ogłoszono remis, bo walka naprawdę wyglądała na remisową.
Również bardzo zawiódł mnie Vivian Harris, na którego liczyłem, że utrze nosa Ortizowi (nie lubię go, bo jest promowany na nie wiem jaką gwiazdę, którą moim zdaniem nie jest, tak jak Alfredo Angulo) - generalnie te nowe gwiazdy HBO trącą kiczem.
Mimo, że Harris zaczął bardzo poprawnie nadziewał się na te ciosy i sędzia musiał to skończyć. Chyba Harris jest już rozbity, zawiódł mnie na całej linii.
Alvarez (niezły jest) ładnie poskładał Baldomira, ale o to przecież chodziło i "Tata" doskonale wiedział, że wchodzi po ostatnią dużą wypłatę. Dziwi mnie to, że ten chłopak ma w tym wieku już tyle walk i obawiam się, że z tego względu szybko się skończy, ale na pewno wielkie walki przed nim.
Ponce de Leon jak zwykle popisał się siłą ciosu, ale ciężko się nią nie popisać jak przeciwnik koncertowo sam się nastawia na kontry.
Rewanż z "Juanma" mocno wskazany, ale nie wietrzyłbym tu sensacji.
Generalnie cała gala ŚWIETNA ! (poza walką wieczoru)
Jeśli można to jeszcze o boksach z Birmingham, również świetna gala !!
(weekend boksersko był wspaniały)
Ten cały Nathan Cleverly, czy jak mu tam, podtrzymuje, że z tej mąki chleba nie będzie, zupełnie mnie nie przekonuje, nie wiem, po co Warren pakuje w niego tyle kasy.
Jak zdobędzie tytuł poważnej federacji z poważnym rywalem to chętnie to odszczekam, ale coś czuję, że nie będę musiał. Przyszłość zweryfikuje.
Chisora zrobił swoje i to w pięknym stylu, ale mam wrażenie, że gdyby bardziej przyłożył się do dbania o własną formę mógłby być dużo, dużo lepszy.
Na pewno ma talent.
Bardzo szkoda mi Bic Maca. Generalnie niesamowita potyczka ! To jest boks jak z podręcznika !
Szybki, mocny, pomysłowy boks, niesamowite emocje. Nie mogłem na krześle usiedzieć przy tej walce.
Wspaniała wojna uwieńczona najcięższym nokautem jaki wiedziałem od kilkunastu lat.
To że wstał po tym lewym sierpie powinno być zapisane w biblii jako jeden z cudów, a to że sędzia puścił go do walki powinno być zapisane w akcie oskarżenia sędziego i próbę zabójstwa Enzo.
Straszliwy błąd sędziego i jeszcze straszliwszy koniec. Myślałem, że zabił Walijczyka. Definitywny koniec kariery.
I jeszcze słowo o KSW.
Wspaniały turniej w lekkiej, to jest MMA !
Downa - Kułak , spełnili oczekiwania, bardzo przekrojowa, ciekawa walka. Dowda przegrał kondycją i doświadczeniem, bo serce i umiejętności obaj mają wielkie.
Tabera mnie zawiódł, ale może dlatego że Błachowicz był tak dobry wczoraj.
Pudzian - Esch , nie ma o czym mówić, ale odszczekuję oficjalnie, bo gadałem na lewo i prawo na mieście, że Polak dostanie KO , pomyliłem się i dobrze :)
Całe KSW jak zwykle klasa, i sportowa i pod względem oprawy.
Takich Igrzysk Polacy potrzebują, idealnie dwa razy w roku święto MMA , jak dobrze, że mamy Kawulskiego i Lewandowskiego, którzy składają to do kupy.
A co do Salety i Najmana to nie napiszę nic, bo to była farsa, ale na szczęście z Happy Endem.
Ot, takie moje szybkie i małe podsumowanie weekendu.
pozdrawiam
Kilka slow o Shane Mosley, ktory rzeczywiscie dosac wyraznie przybiera wiekowo i te cale jego zachcianki by walczyc z najlepszymi, trzeba juz raczej traktowac z przymrozeniem oka. W wagach nizszych, trudno jest istniec na pelnych obrotach gdy przekroczy sie juz te 35 lat. Samo utrzymywanie wagi to juz olbrzymi problem.
Pozdrowienia.
mam nadzieję że Mosley nie zakończy kariere
walka nudna i żaden z nich nie zaslużył na wygraną choć jestem zdania że Mosley wygrał minimalnie 115:113
Poza tym co oni mu liczyli? Ja rozumiem Amerykanów, ten ich patos i że Słodki to legenda. Jednak trochę obiektywizmu.
Uniki i balans Mory były pierwsza klasa- ciosy Shane'a pruły powietrze. Poza tym jego kondycja była fatalna na tle Sergio.
Ja juz nie chcę wspominać, kto komu narzucił swój styl walki.