Podobno lata 90-te były diamentowe dla HW a jednak ktoś taki jak Michael Bentt mógł zostać mistrzem świata...
Autor komentarza: Neon
Data: 13-09-2010 09:59:19
Dokładnie to samo chciałem napisać..
Co wtedy robil Tyson ze mistrzem w latach 90s zostal bialy Morrison ktory raczej byl balonikiem niz prawdziwym mistrzem.
Pogardzani Kliczkowie dali by ciazkie KO jednemu i drugiemu.
Autor komentarza: kuba999910
Data: 13-09-2010 10:00:39
Jedna z większych niespodzianek lat 90-tych, pogromca Foremana przegrywa w pierwszej rundzie z totalnym "No name". Wystarczy spojrzeć na kariere Bentta na boxrecu. To bezapelacyjnie najbardziej przypadkowy mistrz świata w historii HW. On nie powinien dostać walki o eliminatora nawet nie mówiąc o walce mistrzowskiej. A tu wychodzi i wygrywa w pierwszej rundzie. To większa sensacja niż Tyson - Douglas.
Autor komentarza: KidDynamite
Data: 13-09-2010 10:07:28
W latach '90 WBO to była druga liga. Tak samo jak Bentt czy Morrison, któremu knockdowny serwował Lewis lewym prostym.
Mistrzowie bili się wtedy o WBC, IBF & WBA.
Autor komentarza: kuba999910
Data: 13-09-2010 10:07:44
neon
Tyson bodajże od 1992 do 1995 siedział w więzieniu
Kliczkowie w pierwszej połowie lat 90-tych rządziliby niepodzielnie w HW która wtedy była jeszcze słabsza niż teraz jest moim zdaniem...Mistrzowie pokroju Seldona, Moorera, Morrisona, Bentta, 47-letniego Foremana. Gwiazda tamtych czasów Tyson siedział akurat w więzieniu. Druga połowa lat dziewiećdziesiątych to juz Lewis, Tyson, szczyt formy osiąga Holyfield i wtedy rzeczywiście robi sie ciekawie, nastaje okres wielkich pojedynków.
Autor komentarza: kuba999910
Data: 13-09-2010 10:23:19
KidDynamite
To swoją drogą...Holy, Bowe, Lewis czy Tyson celowali w WBC, IBF, WBA. WBO to był mistrz drugiej kategorii, coś jak dzisiaj pasek IBO. Można go mieć przy okazji ale nie stanowi o prawdziwym mistrzostwie
Autor komentarza: lukaszbombel26
Data: 13-09-2010 10:24:02
hehe teraz wiem kto grał sony listona w "ALI" u boku Willa Smitha grajacego alego.
Autor komentarza: Neon
Data: 13-09-2010 10:25:56
Fakt nie wzialem pod uwage ze WBO nie było prestiżową organizacja na poczatku lat 90. Zdaje sie ze w momencie gdy mistrzem WBO zostal Bowe notowania tego paska wzrosly.
Wracając do tematu dzisiejszej HW Mysle ze ewentualna porazka Wladimra wcale nie ożywi dywizji. Po prostu o tytuly walczyliby bokserzy o klase gorsi niz bracia tacy jak Powietkin, Peter, Arreola. Mistrzem byl by taki Kingpin albo inni. Czy byłoby to lepsze dla HW? Wątpie. Oczywiscie taka sytuacja moze byc, zakladajac emeryture Vitalija i brak rematchu po porazce Wladka.
Autor komentarza: KOSTROMA
Data: 13-09-2010 10:26:53
kuba999910 taki Riddick Bowe na początku lat 90 tych był w prime i myślę ,że to jednak wyższa półka niż bracia Kliczko ,Holyfiel chyba raczej też,Frank Bruno byłby dla nich grożny.
Autor komentarza: kuba999910
Data: 13-09-2010 10:46:07
Kostroma
Nie sądze, ale tak to możemy sobie gdybać. Nigdy sie o tym nie przekonamy...Bracia to chyba jednak najwyższa półka... nie twierdze że Bowe, Tyson, Lewis byli od nich gorsi...ale nie ma żadnych podstaw ku temu by jednoznacznie ocenić że byli lepsi. Czasami w ringu decyduje dyspozycja dnia, szczęście, jeden cios...obecnie bracia są dominatorami w HW. W latach 90-tych byliby jednymi z kilku równorzędnych gwiazd. Ja na to patrze w ten sposób. I szkoda że tych dwóch najleszych bokserów obecnej wagi cieżkiej jest spokrewnionych...gdyby zmieżyli sie ze sobą to taki pojedynek stałby sie legendą podobnie jak Ali vs Foreman w Kinszasie
Autor komentarza: KOSTROMA
Data: 13-09-2010 10:55:55
Swoją droga ten Morrison to był całkiem wartościowy zawodnik wspaniały lewy sierpowy ale też słabiutka szczĘKa jak już ktoś go czysto trafił to było w zasadzie po walce.
Autor komentarza: KOSTROMA
Data: 13-09-2010 10:57:39
Ciekaw też jestem jak wypadł by z Kliczkami Mavrovic bo pamiętam ,że dał z Lewisem bardzo dobrą walkĘ.
Autor komentarza: holy
Data: 13-09-2010 11:50:00
mavrovic byl niezly ale z kliczkami by przegral tak samo jak z lewisem; mavrovic-lewis - nie ta liga;
Kostroma - Kliczkowie gdyby w latach 90 walczyli byliby tez w czolowce wagi ciezkiej i z powodzeniem mogliby mierzyc sie z najlepszymi tej kategorii
Autor komentarza: holy
Data: 13-09-2010 12:00:48
co do WBO - prawdziwą wartosc tej organizacji nadali dopiero bracia Kliczkowie mimo ze wczesniej pasek ten mialo kilku dobrych bokserow (Mercer, Moorer, Morrison, Hide, Bowe, Akinwande, zdaje sie tez ze Holmes po wygranej z Mercerem)
Autor komentarza: Rogs
Data: 13-09-2010 12:05:58
Przecież to Tommy Gunn z Rockiego 5 :D
Dostał na ulicy od Rockiego Balboy :D:D :P
Autor komentarza: kuba2
Data: 13-09-2010 12:28:57
Bez przesady z tymi diamentowymi latami 90-tymi. Mistrzami świata był też Seldon, McCall, Bruno itp. Żaden z nich nie był wówczas silniejszy od wczorajszego Petera tyle że dosyć szybko zostali sprowadzeni do szeregu i żaden nie nacieszył się długo pasami bo oprórcz nich byli też świetni i charyzmatyczni zawodnicy typu Bowe, Holy,Tyson a i pięściarze tacy jak Morrison dodawali kolorytu bo chociaż nie byli tak mocni to walczyli szalenie efektownie.
Lata 90-te to przede wszystkim wielka rywalizacja Holego z Bowem, Moorerem, Tysonem i na końcu z Lewisem a także perełki w postaci walki Foreman - Moorer, Goły-Bowe, Tua-Ibeabuchi a obecna dekada to jednostronne obijanie przez braci Kliczków różnych Peterów, Szagajewów, Rahmanów i plejadę papierowch mistrzów jak Ruiz, Byrd, Walujew, Liachowicz, kolejne powroty Holyfielda itp W dodatku do najciekawszych możliwych walk braci z Hayem, Walujewem, Solisem czy Powietkinem nie dochodzi a zamiast tego mamy w walce o tytuły Sosne czy Briggsa.
Autor komentarza: rossi
Data: 13-09-2010 12:47:17
@kuba
Sosna nie jest najlepszym przykładem. Dał lepszą walkę o mistrzowstwo niż Chambers, Peter, Arreola, Johnson, czyli ostatni pretendenci. A boksera się ocenia po tym jak walczy, a nie jaka jest opinia.
Autor komentarza: KidDynamite
Data: 13-09-2010 12:49:00
Kuba,
Byrd w jednej linii z Ruizem, Walujevem, Liachowiczem i określeniem papierowego mistrza to profanacja:)
Byrd był swego rodzaju fenomenem, napompowany naturalny półciężki, walczący z powodzeniem w ciężkiej. Perełka jeśli chodzi o umiejętności techniczne i defensywę. Mistrz bez dwóch zdań. Robił więcej niż pozwalał mu na to jego organizm.
Autor komentarza: KOSTROMA
Data: 13-09-2010 12:54:07
kuba2 myślę ,że prime Bruno jest dużo lepszy op Petera i raczej by go rozbił.
Autor komentarza: holy
Data: 13-09-2010 12:59:22
abstrahując od poziomu walk, mysle ze wizualna strona ma tu tez znaczenie; o co chodzi? kiedy widze te kolorowe niemieckie czy nasze polskie ringi obwieszone reklamami - to powiem szczerze - niedobrze mi; amerykanskie ringi wygladaja zupelnie inaczej - jedna reklama jakiś Budweiser i tyle; i to mi sie szalenie podoba; poza tym Kliczkowie przypominaja mi mistrzow swiata z lat 30. ub. wieku - ulizane wlosy gladko ogoleni itd. spyta ktos - co to ma do rzeczy; odpowiem - lata 90. przyzwyczaily mnie to zupelnie innego wizerunku mistrza swiata wagi ciezkiej dlatego z nostalgią wspominam tamte czasy
Autor komentarza: Hammer5
Data: 13-09-2010 13:00:20
Morrison jest dla mnie ewenementem skali światowej. To jest chyba jedyny zawodnik, który tak naprawdę skończył się, zanim sie jeszcze dobrze zaczął.
Autor komentarza: Rogs
Data: 13-09-2010 13:09:24
Ten Bentt to chyba jeszcze wiekszy ewenement. Tak szczerze soba powiedziec ze teraz to napewno takiego smiesznego mistrza nie bedzie.
Autor komentarza: kuba2
Data: 13-09-2010 14:01:00
Rossi, sorry ale dla mnei walka Vitka z Sosną to była pokazówka niezaleznie od tego jak bardzo starał się i jak wypadł w niej Sosna. W porównaniu do mega walk z uprzedniej dekady to była lipa, wówczas też sietakie zdarzały ale wówczas to był wyjatek s dzisiaj standard.
Kid, ja szanuje i cenie Byrda ale to nie był prawdziwy champion tej wagi. Był mistrzem dopóty, dopóki nie spotka sie z Wladem który dwukrotnie zweryfikował go b. brutalnie - po prostu pewnych rzeczy nie był w stanie przeskoczyć. Walki z Oquendo, Williamsonem czy chociażby z Gołym też nie świadczżao nim najlepiej.
Kostroma, moze i masz rację ale Bruno 95-96 stanowczo nie był w swoim prime mimo że właśnie w tym okresie udało mu sie przytulić pasek.
Autor komentarza: kuba2
Data: 13-09-2010 14:33:33
Rossi, mam akurat inne zdanie (moim zdaniem był najsłabszy z pretendentów) ale najważniejszy jest fakt, iż był kolejnym rywalem który poległ w walce o tytuł po absolutnie jednostronnym pojedynku a jedynym pytaniem było to, jak długo będzie on trwał. Takie walki nie wzbudzaja emocji godnych walk o tytuły.
Kid, cenieByrda ale walki z Oqendo, Gołym, Williamsonem pokazały że to był jednak papierowy champion tak samo jak Szagajewy, Liachowicze i Ruizy a to, że nie był prawdziwym heavy i miał unikalne umiejętnosci nie ma akurat tutaj znaczenia. Walki z Wladem pokazały, że pewnych rzeczy nie mógł przeskoczyc a czy to były braki w warunkach fizycznych, czy tez w umiejętnościach jak np w przypadku Walujewa - na jedno wychodzi.
Kostroma - prime Bruno nie zdobył nigdy tytułu przegrywajac z Whitearspoonem, Tysonem i Lewisem. Zdobyłgo dopiero u schyłku kariery po zwyciestwie nad bardzo wówczas słabym McCallem. Ot, wykorzystał okazje, gdyby Peter był na jego miejscu też był to zrobił.
Autor komentarza: kuba2
Data: 13-09-2010 14:34:17
sorki, myślałem ze poprzedni koment przepadł
Autor komentarza: Giedrys
Data: 13-09-2010 15:57:27
Pierwsza połowa lat 90tych słaba? Jak można ją porównywać do disiejszych czasów...
To okres prime Bowe'a i prime Holyfielda (prime Holy przegrywa trylogie z Bowem a potem nie dając jakies super formy dwukrotnie pokonuje Tysona - co pokazuje jak wysoki poziom miał Bowe zanim zszedł na dno)
Po za tym był Bruno i dość solidny Moorer.
Oni wszyscy byli zawodnikami kompletnymi, skompilkowanymi. Jak moznba ich porównywać do takiego prymitywa jak Peter który jest wolny, surowy i jedyne co ma to kowadło. To że Peter robi za czołówke to tylko i wyłącznie efekt marność obecnej HW.
To już nawet taki Bert Cooper czy Herbie Hide którzy wtedy robili za drugą lige byli zaowodnikami ciekawszymi niż Peter a też mieli kowadło w łapie.
A Morrison to był taki deser w ówczesnej HW: niewiarygodnie efektowny w ofensywie i niestety ta papierowa szczena - padał od wszystkiego.
Ta szczena zatrzymała mu rozwój bokserski. Ale sposób w jaki demolował Mercera zanim dostał te cięzkie KO zasługuje na uznanie.
Dzisiaj nie uświadczysz takich ciekawostek jak Morrison. Słabe nudne czasy.
Autor komentarza: Deter
Data: 13-09-2010 15:58:38
No cóż - czasami wśród złotych lat 90. trafiały się słabsze epizody.
PS Tyson - Douglas to nie była sensacja. Dziś niczym mityczną opowieść się o tym mówi. Tyson w tym czasie dostawał baty na sparingach i wyszedł w fatalnej formie do walki.
Autor komentarza: Uhbokm
Data: 13-09-2010 19:29:30
Dzisiejsza HW jest taka słaba bo bokserzy typu Solis, Adamek, Peter, Czagajew nie walczą między sobą tylko obijają frajerów i czekają na porażkę z którymś z braci. Wyjątkiem była beznadziejna walka Adamka z Arreolą.
Autor komentarza: rossi
Data: 13-09-2010 22:11:09
@Uhbokm
Czemu beznadziejna? Moim zdaniem trzymająca w napięciu do końca, dość wyrównana i ciekawa ze względu na konfrontację dwóch różnych styli.
Autor komentarza: Deter
Data: 14-09-2010 13:23:34
Uhbokm
Z Arreolą to była jedna z lepszych walka Adamka w kaierze. Zaprezentował się bardzo dobrze.
Co wtedy robil Tyson ze mistrzem w latach 90s zostal bialy Morrison ktory raczej byl balonikiem niz prawdziwym mistrzem.
Pogardzani Kliczkowie dali by ciazkie KO jednemu i drugiemu.
Mistrzowie bili się wtedy o WBC, IBF & WBA.
Tyson bodajże od 1992 do 1995 siedział w więzieniu
Kliczkowie w pierwszej połowie lat 90-tych rządziliby niepodzielnie w HW która wtedy była jeszcze słabsza niż teraz jest moim zdaniem...Mistrzowie pokroju Seldona, Moorera, Morrisona, Bentta, 47-letniego Foremana. Gwiazda tamtych czasów Tyson siedział akurat w więzieniu. Druga połowa lat dziewiećdziesiątych to juz Lewis, Tyson, szczyt formy osiąga Holyfield i wtedy rzeczywiście robi sie ciekawie, nastaje okres wielkich pojedynków.
To swoją drogą...Holy, Bowe, Lewis czy Tyson celowali w WBC, IBF, WBA. WBO to był mistrz drugiej kategorii, coś jak dzisiaj pasek IBO. Można go mieć przy okazji ale nie stanowi o prawdziwym mistrzostwie
Wracając do tematu dzisiejszej HW Mysle ze ewentualna porazka Wladimra wcale nie ożywi dywizji. Po prostu o tytuly walczyliby bokserzy o klase gorsi niz bracia tacy jak Powietkin, Peter, Arreola. Mistrzem byl by taki Kingpin albo inni. Czy byłoby to lepsze dla HW? Wątpie. Oczywiscie taka sytuacja moze byc, zakladajac emeryture Vitalija i brak rematchu po porazce Wladka.
Nie sądze, ale tak to możemy sobie gdybać. Nigdy sie o tym nie przekonamy...Bracia to chyba jednak najwyższa półka... nie twierdze że Bowe, Tyson, Lewis byli od nich gorsi...ale nie ma żadnych podstaw ku temu by jednoznacznie ocenić że byli lepsi. Czasami w ringu decyduje dyspozycja dnia, szczęście, jeden cios...obecnie bracia są dominatorami w HW. W latach 90-tych byliby jednymi z kilku równorzędnych gwiazd. Ja na to patrze w ten sposób. I szkoda że tych dwóch najleszych bokserów obecnej wagi cieżkiej jest spokrewnionych...gdyby zmieżyli sie ze sobą to taki pojedynek stałby sie legendą podobnie jak Ali vs Foreman w Kinszasie
Kostroma - Kliczkowie gdyby w latach 90 walczyli byliby tez w czolowce wagi ciezkiej i z powodzeniem mogliby mierzyc sie z najlepszymi tej kategorii
Dostał na ulicy od Rockiego Balboy :D:D :P
Lata 90-te to przede wszystkim wielka rywalizacja Holego z Bowem, Moorerem, Tysonem i na końcu z Lewisem a także perełki w postaci walki Foreman - Moorer, Goły-Bowe, Tua-Ibeabuchi a obecna dekada to jednostronne obijanie przez braci Kliczków różnych Peterów, Szagajewów, Rahmanów i plejadę papierowch mistrzów jak Ruiz, Byrd, Walujew, Liachowicz, kolejne powroty Holyfielda itp W dodatku do najciekawszych możliwych walk braci z Hayem, Walujewem, Solisem czy Powietkinem nie dochodzi a zamiast tego mamy w walce o tytuły Sosne czy Briggsa.
Sosna nie jest najlepszym przykładem. Dał lepszą walkę o mistrzowstwo niż Chambers, Peter, Arreola, Johnson, czyli ostatni pretendenci. A boksera się ocenia po tym jak walczy, a nie jaka jest opinia.
Byrd w jednej linii z Ruizem, Walujevem, Liachowiczem i określeniem papierowego mistrza to profanacja:)
Byrd był swego rodzaju fenomenem, napompowany naturalny półciężki, walczący z powodzeniem w ciężkiej. Perełka jeśli chodzi o umiejętności techniczne i defensywę. Mistrz bez dwóch zdań. Robił więcej niż pozwalał mu na to jego organizm.
Kid, ja szanuje i cenie Byrda ale to nie był prawdziwy champion tej wagi. Był mistrzem dopóty, dopóki nie spotka sie z Wladem który dwukrotnie zweryfikował go b. brutalnie - po prostu pewnych rzeczy nie był w stanie przeskoczyć. Walki z Oquendo, Williamsonem czy chociażby z Gołym też nie świadczżao nim najlepiej.
Kostroma, moze i masz rację ale Bruno 95-96 stanowczo nie był w swoim prime mimo że właśnie w tym okresie udało mu sie przytulić pasek.
Kid, cenieByrda ale walki z Oqendo, Gołym, Williamsonem pokazały że to był jednak papierowy champion tak samo jak Szagajewy, Liachowicze i Ruizy a to, że nie był prawdziwym heavy i miał unikalne umiejętnosci nie ma akurat tutaj znaczenia. Walki z Wladem pokazały, że pewnych rzeczy nie mógł przeskoczyc a czy to były braki w warunkach fizycznych, czy tez w umiejętnościach jak np w przypadku Walujewa - na jedno wychodzi.
Kostroma - prime Bruno nie zdobył nigdy tytułu przegrywajac z Whitearspoonem, Tysonem i Lewisem. Zdobyłgo dopiero u schyłku kariery po zwyciestwie nad bardzo wówczas słabym McCallem. Ot, wykorzystał okazje, gdyby Peter był na jego miejscu też był to zrobił.
To okres prime Bowe'a i prime Holyfielda (prime Holy przegrywa trylogie z Bowem a potem nie dając jakies super formy dwukrotnie pokonuje Tysona - co pokazuje jak wysoki poziom miał Bowe zanim zszedł na dno)
Po za tym był Bruno i dość solidny Moorer.
Oni wszyscy byli zawodnikami kompletnymi, skompilkowanymi. Jak moznba ich porównywać do takiego prymitywa jak Peter który jest wolny, surowy i jedyne co ma to kowadło. To że Peter robi za czołówke to tylko i wyłącznie efekt marność obecnej HW.
To już nawet taki Bert Cooper czy Herbie Hide którzy wtedy robili za drugą lige byli zaowodnikami ciekawszymi niż Peter a też mieli kowadło w łapie.
A Morrison to był taki deser w ówczesnej HW: niewiarygodnie efektowny w ofensywie i niestety ta papierowa szczena - padał od wszystkiego.
Ta szczena zatrzymała mu rozwój bokserski. Ale sposób w jaki demolował Mercera zanim dostał te cięzkie KO zasługuje na uznanie.
Dzisiaj nie uświadczysz takich ciekawostek jak Morrison. Słabe nudne czasy.
PS Tyson - Douglas to nie była sensacja. Dziś niczym mityczną opowieść się o tym mówi. Tyson w tym czasie dostawał baty na sparingach i wyszedł w fatalnej formie do walki.
Czemu beznadziejna? Moim zdaniem trzymająca w napięciu do końca, dość wyrównana i ciekawa ze względu na konfrontację dwóch różnych styli.
Z Arreolą to była jedna z lepszych walka Adamka w kaierze. Zaprezentował się bardzo dobrze.