HATTON MÓWI DOŚĆ?
Ricky Hatton (45-2, 32 KO) ostatnią zawodową walkę stoczył w maju ubiegłego roku, kiedy przegrał przez ciężki nokaut z Mannym Pacquiao. Od tego czasu trwają spekulacje, czy bohater Manchesteru jeszcze pojawi się między linami. Sam pięściarz kilka miesięcy temu ogłosił swój powrót, ale po kilku tygodniach wszystko odwołał. Dziś na antenie BBC Radio przyznał, iż raczej porażka z "Pac-Manem" była jego ostatnim występem.
- Nigdy nie mów nigdy, lecz jeśli musiałbym postawić swoje ostatnie pieniądze, to powiedziałbym nie. Chyba jestem już skończony. W sumie można stwierdzić, iż od szesnastu miesięcy jestem już na emeryturze. Ogłosiłem swoj powrót, wróciłem po wakacjach do treningu na trzy lub cztery tygodnie, jednak to już nie było to co kiedyś - wyznał były mistrz świata kategorii półśredniej i junior półśredniej.
-JESTEM SPAŚLAKIEM
Wyglada na 40lat.
Teraz jest promotorem.N
Wprawdzie On zszedł pokonany, ale przynajmniej nie błaźni się nieudacznymi powrotami, czy utrzymywaniem się w ringu walcząc z byle kim.
Z drugiej strony, jak mu nie wyjdzie z promotorką, a kasa się skończy, to kto wie? Stary jeszcze nie jest.
Ale przecież przegrał tylko z dwoma najlepszymi obecnie pięściarzami a to nie jest ujmą dla niego. Wcześniej sam pokonał wielu pięściarzy, czyniąc swoje walki niezwykle elektryzującymi i za to bardzo go doceniam.
Dobrze, że nie chce walczyć na siłę bo to nie ma sensu, psychicznie już raczej się nie odbuduje....a kondycyjnie też już nie jest u niego dobrze.
Powinien zwołać konferencję prasową i oficjalnie powiedzieć "That's Over".