MEEHAN MIERZY W TUĘ
Już jutro Kali Meehan (35-4, 29 KO) i Evans Quinn (18-4-1, 16 KO) staną naprzeciw siebie, a stawka będzie wysoka, ponieważ obaj przegrali swoje ostatnie pojedynki. Nic więc dziwnego, że zarówno jeden jak i drugi liczy na zwycięstwo i powrót do szeroko rozumianej czołówki wagi ciężkiej.
- Jestem przekonany o czwartkowym zwycięstwie, po czym skupię uwagę na na walce z Davidem Tuą. W Australii są też inni ciekawi zawodnicy, tacy jak Solomon Haumono czy Alex Leapai, jednak oni odstępują ode mnie i Davida umiejętnościami.
Również pewny siebie wydaje się być Quinn, notowany kilkanaście miesięcy temu w czołowej piętnastce federacji WBC - Dobrze przepracowałem ostatni okres i wygram jutro. Ostatnio przegrałem wygraną walkę z byłym mistrzem, Siergiejem Liachowiczem, lecz dowiedziałem się o wszystkim zaledwie dwanaście dni wcześniej - tłumaczy ostatnie niepowodzenia Evans.
Barret w PRIME został zniszczony z WŁadymirem...
Jeżeli to zły dzień Tuy to juz kolejny w ciagu 7 lat-a co jak walczył z Salifem ? Hawkinsem ?
Pomimo iż Tua z Solisem walczył na telefon,to taka taktyka jak z Tuą na SOlisa nie miałaby prawa racji bytu...Bo Tua jest ograniczony nawet journeyman w PRIME go prawie wykiwał...Wooden...
Stawiam na Meehana...Tua zatracił swój najwiekszy atut,który szybko opuszcza boksera-szybkosć,dynamikę...
Pomimo iż BARRET z Solisem walczył na telefon,to taka taktyka jak z Tuą na Solisa nie miałaby racji bytu...Bo Tua jest ograniczony nawet journeyman w PRIME go prawie wykiwał...Wooden...Po prostu wiemy co zrobi Tua w ringu...
Salif dawał z nim radę ,to Meehan go pokona...Trenowal go Bloodwworth...