FROCH KOMENTUJE DECYZJĘ KESSLERA
Odnowienie kontuzji oka zmusiło Mikkela Kesslera (43-2, 32 KO) do wycofania się z turnieju Super Six. Duńczyk był na dobrej drodze do znalezienia się w półfinałach imprezy - po porażce z rąk Andre Warda (22-0, 13 KO), "Viking Warrior" nieznacznie pokonał Carla Frocha (26-1, 20 KO), a w trzeciej rundzie fazy grupowej miał przed własną publicznością zmierzyć się ze skazywanym na porażkę Allanem Greenem (29-2, 20 KO).
Pech Kesslera pomógł jednak wspomnianemu Frochowi, który nie zachwycił w żadnym z dotychczasowych występów, choć po mocno krytykowanej decyzji sędziów pokonał Andre Dirrella (19-1, 13 KO) na ringu w Nottingham. Organizatorzy turnieju zamierzają zrezygnować z usług zawodzącego Greena i od razu przeprowadzić dwa pojedynki półfinałowe: Froch vs Abraham i Ward vs Dirrell. Większość fachowców stawia "Kobrę" na straconej pozycji przed walką z Arthurem Abrahamem (31-1, 25 KO), lecz nawet w przypadku porażki Froch przejdzie do historii jako jeden z najlepszej czwórki pierwszej edycji Super Six.
- Miałem nadzieję na rewanż z Kesslerem, ale rozumiem i popieram jego decyzję. Zdrowie jest najważniejsze, życzę mu wszystkiego najlepszego. Mikkel to wspaniały zawodnik, zarówno uczestnikom, jak i kibicom ciężko pogodzić się z jego odejściem. Mam nadzieję, że nasze drogi jeszcze się kiedyś skrzyżują, ale tylko jeśli nie będzie borykał się z kontuzjami. Mówi się teraz, że będę walczył z Abrahamem o wakujący pas WBC. Cieszę się, że będę mógł odzyskać moje trofeum, ale chciałem odebrać je Kesslerowi. Jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli, to kiedyś wyjdę jeszcze do ringu ze zdrowym "Wikingiem" i damy kolejną wojnę - powiedział 33-letni Froch.