IBRAGIMOW SPARUJE Z McCALLEM I CZEKA NA SWOJĄ SZANSĘ
Ostatnie kilka miesięcy były bardzo udane dla Timura Ibragimowa (28-2-1, 15 KO), kuzyna byłego mistrza świata, Sultana. Najpierw pokonał Alfreda Cole'a, potem mniej znanego Awadha Tamima, by w końcu wypunktować wyraźnie Olivera McCalla dwa miesiące temu.
Już w najbliższy wtorek Ibragimowa (WBA #12) czeka kolejny pojedynek, kiedy przyjdzie mu się zmierzyć z Hindusem Gurcharanem Singhem (20-0, 11 KO) w potyczce o wakujący, interkontynentalny pas federacji WBO w wadze ciężkiej. Co prawda mało kto kojarzy nazwisko boksera z Indii, ale ma on za sobą bogatą karierę amatorską, a na Igrzyskach Olimpijskich w Sydney przegrał walkę o medal tzw. "małymi punktami" przy remisie 12:12 z Andriejem Fedczukiem. Wcześniej w turnieju wagi półciężkiej pokonał dwóch zawodników.
Przygotowując się do walki z Singhem, Ibragimow sparuje właśnie z Oliverem McCallem i jak twierdzi, te sparingi wiele mu dają - Jestem w naprawdę dobrej formie. McCall cały czas próbuje urwać mi głowę, a to wszystko bardziej przypomina realną walkę niż sparing. To jednak dla mnie dobrze, ponieważ będę jeszcze lepiej przygotowany do pojedynku z Singhem. Wiem doskonale, że on miał sporo walk amatorskich na koncie i będzie groźny, ale ja już nie popełnię tego samego błędu co z Calvinem Brockiem i nie zlekceważę go. Z Brockiem wcześniej sparowaliśmy i szło mi na tych sparingach bardzo dobrze, przez co myślałem, że walka będzie dla mnie spacerkiem. Pomyliłem się, lecz wyciągnąłem z tamtych zdarzeń odpowiednie wnioski. Sing wyjdzie do ringu niezwykle zdeterminowany, a ja go traktuję bardzo serio. Moim celem jest zdobycie mistrzostwa świata. Mogę walczyć z każdym, z Kliczkami, Arreolą, Grantem czy Adamkiem. Jednym słowem z każdym, kogo postawią przede mną - zakończył Ibragimow.