W MIŃSKU WYGRYWALI FAWORYCI
W Mińsku doszło do ciekawej gali, a zwycięstwa do swoich rekordów dołożyło dwóch ciekawych zawodników. Wysoko notowany (WBA #3, WBO #9) w wadze średniej Avtandil Khurtsidze (22-1-2, 13 KO) jest wierną kopią Arthura Abrahama, a swoją sylwetką bardziej przypomina zapaśnika niż boksera. Avtandil (na zdjęciu) w swoim zwyczaju wywarł na Siergieju Khomitskim (22-8-1, 9 KO) niesamowitą presję, której Białorusin po prostu nie wytrzymał i poddał się w szóstej rundzie. A przecież trzy miesiące temu Khomitski zastopował niedawnego mistrza Europy, Jamie Moore'a.
Tego samego wieczoru efektowne zwycięstwo zanotował również Mahamed Ariphadzhieu (15-2, 9 KO), walczący niegdyś pod pseudonimem Mahamed Ali. 33-letni Białorusin był w przeszłości zawodnikiem grupy Universum, ale został z niej wygryziony przez Aleksa Kuziemskiego, który cztery lata temu w wewnętrznym eliminatorze niemieckiej stajni pokonał go stosunkiem głosów dwa do remisu. Ariphadzhieu wrócił wówczas do ojczyzny i właśnie odniósł dziesiątą wygraną z rzędu, co odbiło się na jego pozycji w rankingu WBC kategorii półciężkiej, gdzie Białorusin jest już szesnasty. Trzeba również przy okazji przypomnieć, że ten sam zawodnik na Igrzyskach Olimpijskich w Atenach zdobył srebrny medal, przegrywając dopiero w finale 13:20 z Andre Wardem. Rok wcześniej (2003) w Bangkoku zawędrował także do wielkiego finału podczas mistrzostw świata, eliminując w półfinale właśnie Kuziemskiego. Na szczęście Polak zrewanżował mu się trzy lata później i to on jest nadal zawodnikiem Klausa Petera Kohla.