PACQUIAO O MARGARITO I FLOYDZIE
Manny Pacquiao (51-3-2, 38 KO), najlepszy pięściarz bez podziału na kategorie wagowe, chętnie wybierze się do Meksyku, by tam 13 listopada zaboksować z Antonio Margarito (38-6, 27 KO) o wakujący pas WBC w wadze junior średniej. Najprawdopodobniej walka odbędzie się w umownym limicie 150 funtów.
- Meksyk bardzo mi się podoba. To bardzo przyjazne miejsce i mogę tam walczyć. Prawdopodobnie moim rywalem będzie Margarito. Jest dobry, znokautował Miguela Cotto. Jest tak duży jak Oscar De La Hoya. Będę trenował przez osiem tygodni. Nie mogę zlekceważyć jego siły. W przyszłym tygodniu rozpocznę poranne biegi - powiedział "Pacman".
Filipińczyk uważa, że Floyd Mayweather Jr. (41-0, 25 KO) nie chce z nim walczyć, lecz nie oskarża go o strach i nie próbuje ubliżać swemu niedoszłemu przeciwnikowi.
- Nigdy nawet nie powiedzieli dlaczego nie zależy im na tej walce. Wiem, że jej nie chcą. Floyd i jego ludzie mówią o mnie tyle złych rzeczy, ale nie przejmuję się tym. Nigdy nie zachowam się jak oni i nie powiem nic złego o żadnym człowieku z jego ekipy. Filipińczycy potrafią szanować innych ludzi - oznajmił Pacquiao.
"najlepszy pięściarz bez podziału na kategorie wagowe, chętnie wybierze się do Meksyku"
Po walce z Mosleyem, to Floyd jest obencnie nr 1 P4P.
Mosleyem, którego nieustraszony filipińczyk i wielki promotor Bob Arum tak bardzo unikali.
Tak, tak Odyniec... widzę, że i Tobie udzieliła się wszechobecna propaganda wielkiego, małego filipińczyka, obecna również wśród redaktrów na tej stronie, którzy pisząc newsy niejednokrotnie sugerują czytającym kto jest ten dobry.
Numer jeden na dzień dzisiejszy to Floyd. Pewnie Manny zostanie nim po obiciu zdesperowanego Margarito w umownym limicie (bo przecież jest za duży) i wtedy wróci na swoją zasłużoną pozycję numeru 1 :)
Pozdrawiam.
Moser,
Nie wiem o co Ci chodzi za bardzo - streaming media mam zblokowane, więc raczej nie porozmawiamy o tym.
Co to jest w ogóle cios za cios i kto ustala, który bokser jest numerem 1? Jestem zwolennikiem Mannego w ewentualnym starciu Moneya z Pacmanem, wiec będę brzmieć niezbyt obiektywnie.
Floyd nigdy nie był dla mnie nr 1 P4P. Cios za cios= przyjmij/zniweluj-oddaj. Za wyjątkiem naprawdę dobrego pojedynku z Mosleyem i Marquezem, gdzie możnaby się czasami, ale tylko czasami dopatrzeć wymian, Floyd nie ryzykował. Czy walki, w których klinczował, czy odwracał się tyłem do przeciwnika były tak interesujace, że trzeba go nazywać królem P4P? Spójrzcie na to obiektywnie proszę.
Dla mnie czołowymi pięściarzami P4P są Pacman, Marquez czy Alexander. Ich walki wnoszą potężne pokłady emocji. Wiem, wiem, Floyd to technik, ale coraz mniej z tej jego techniki widać. Możecie się ze mną nie zgodzić, ale nie zmienia to faktu, że to prawda. Wystarczy obejrzeć walki Mayweathera sprzed lat (walka z Hernandezem czy Corralesem) z tymi obecnymi. Kiedyś był absolutnym królem, teraz cieniem siebie sprzed lat. Nie stosuje już większości technik, jakimi kiedys brylował w ringu. Obejrzyjcie sami, a wyłapiecie bez trudu, jakiej masy rzeczy już nie robi.
Nie podobają mi się te całe śmieszne, umowne limity Pacmana. Nie cenię go za to i nie uważam, że pas zdobyty w taki sposób jest zdobyty sprawiedliwie. Mi w Pacmanie podoba się jego agresja ringowa, brak kalkulacji i dawanie widowiska. Po to ludzie zapłacili dziesiątki milionów, by obejrzeć show i on ten show daje jak mało kto.
Czy zasłuży walką z Margarito na nr 1? Pewnie tak, bo będzie napewno wojna, będzie mnóstwo wymian i walka na wyniszczenie, czyli kwintesencja P4P.
Cieszy mnie również fakt, ze obaj siebie szanują. Ani Floyd osobiście, ani Manny nie ubliżali sobie. Pozostawili to swoim teamom.
Niech teraz Haye umówi się z Kliczką na walkę tylko w umownym limicie 210 funtów... (poniżej 100kg), ostatnio Hitman nie dotrzymał umownego limitu i co?? walka się normalnie odbyła, może nie za długo ale była :P
Federacje powinny zabronić tego typu ustaleń między bokserami, skoro jest kategoria do 91kg to ma być do 91kg a nie umownych 87kg !
A postawa Mannego, bardzo mi się podoba, zamiast szczekać jak kundel Floyd kulturalnie mu odpowiada.
Hammer5,
Cenię Twoje zdanie, bo potrafisz je wypowiedzieć w sposób normalny, nie ubliżający nikomu i popierasz je argumentami.
Nie dyskutuję z tym, bo jeden woli rzeźnika stawiającego cały czas na atak, idącego na wymiany. Drugi woli obejrzeć, technika z genialną defensywą i celnością. Boksera, który będąc w narożniku lub przy linach przyjmuje 2 "obcierki" z 12 wyprowadzonych przez przeciwnika ciosów, ucieka z lin dzięki świetnemu balansowi i pracy nóg, następnie wyprowadza 3 celne power punche i przeciwnikowi odechciewa się walczyć. Mając w każdej walce ponad 50% celności.
Chodzi mi bardziej o tą całą otoczkę tego boksera na tym portalu, gdzie również swoje 3 grosze dorzuca redakcja newsami "Informacja własna", gdzie niejednokrotnie są one stronnicze i niejako narzucają mniej odpornym na różnego rodzaje sugestie użytkownikom taki tok myślenia jaki prezentuje autor artykułu i potem widzimy komentarze typu:
"Floyd sra w gacie na myśl o Mannym".
Po przeczytaniu, których przysłowiowy nóż otwiera się w kieszeni.
jako inteligentny koles potrafisz przeciez przeczytac ze zrozumieniem to co napisalem - Floyd wielki byl ale wraz z wiekiem zanikły mu jaja ktore kiedys posiadal dzis to tylko gadula i mimo ze tak jak piszesz ma nadal dobra obrone i kontre to jednak walka to musi byc troche show ktorego w jego walkach juz dawno brak i tak jak napisal Hammer5 krol P4P musi dawac taki show nie tylko wygrywac i taki jest Manny choc umowne limity to lipa
Nie wnikam, który z tych dwóch panów jest najlepszy. Obaj są debeściakami...mówiąc dyplomatycznie, natomiast oficjalny ranking pokazuje Manny'ego jako nr1.
Tonka,
Boxrec pokazuje inaczej - tyle rankingów ile źródeł.
2. Diego Corrales vs Jose Castillo- nie trzeba komentować.
3. Jake LaMotta- wściekły byk.
4. Trylogia Marquez- Vasquez- jedne z najzacieklejszych wojen ringowych w boksie zawodowym. 4 nokauty, więcej krwi w ich 2 starciu niż w rzeźni. Dzięki Bogu za meksykańskich pięściarzy.
5. Fernando Vargas- czysta dzikość, mały Tyson. Na rozkładzie min Wright, Campas.
6. Eric Morales i jego pamiętne boje z Hernandezem, Chavezem, Pacquiao czy Barrerą.
7. Marco Antonio Barrera przeszedł do historii min dzięki bojom z Juarezem, Moralesem, cwaniakowatym Naseemem Hamedem, którego lał jak w kaczą dupę, pamiętacie słynny łokieć Naseema i odpowiedź Barrery- genialne).
8. Mike Tyson i jego miażdżąca siła. Zmiatał z ringu każdego, kto na nim stanął.
9. Gatti- Ward. Nie trzeba komentować. Dla mnie Gatti był jednym z największych twardzieli wszechświata. Mistrz przyjmowania bomb atomowych i podnoszenia się, prawdziwy Rocky Balboa. Gdyby wyjąc mu po śmierci serce byłoby pewnie ze stali.
10. Hagler vs Hearns. Marvin z siłą rażenia lotniskowca atomowego.
11. Zale-Graziano- pokaz twardego, grubo ciosanego boksu na wyniszczenie.
12. Bennie „The Bad” Briscoe i jego żelazne pięści.
13. Foreman i jego atomówki.
Ci wszyscy znani bokserzy i ich pojedynki przeszły do historii, bo były wielkimi widowiskami, pokazami zwycięstwa charakteru nad ciałem. Alli też był wyśmienitym technikiem, był guru boksu, a potrafił walczyć z wściekłością godną najdzikszego zwierza. Do historii przechodza wojownicy i wojny kolego Kid.
Floyd jest również w panteonie sław, ale nie zmienia to faktu, że reszta to prawie sami rzeźnicy jak Pacquiao. I jeszcze jedno. Floyd nie miał zawsze skuteczności 50%.
Tak właśnie facet z klasą uprzejmością potrafi poniżyć faceta chamskiego. Bardzo trafna wypowiedź wyróżniająca się na tle buractwa Mayweatherów.
Jeśli pijesz do Floyda to moje zdanie znasz Benewetz. Największy to on był kiedyś, bo oprócz techniki potrafił też nie kalkulować czasem i utłuc kolesia, jak zrobił to z Correlasem. A co robi teraz? Widać w ringu.
Dokladnie, Floydowi skurczyly sie jajca a to wtedy wiadomo mniejsza produkcja testosteronu, odwagi jakby mniej, nie jego wina;))..Manny jest kozak i Redaktor dobrze napisal, wcale sie nie pomylil..
Tak Lukaszenko... Floydowi skurczyły się jaja..
e tam.. wyłączam się.
Tok rozumowania,który prezentuje Hammer5 jest chory i pozbawiony jakiejkolwiek logiki.Przez takie rozumowanie najwybitniejsi pięściaże nigdy nie zostaliby docenieni.
Jak można bardziej cenić zwycięstwo po wojnie,z obitym ryjem i kilkoma nokdaunami,niż po walce,w której lepszy bokser nie dał nawet szansy trafić się przeciwnikowi,śmiał się mu w twarz i wyszedł z walki bez draśnięcia!!
Floyd powinien specjalnie położyć się w walkach z Marquezem i Mosley'em,nastawić kilka razy mordę,żeby Mu ją obili, a wtedy byłby doceniony...żenada
Floydowi skurczyły się jaja??A kto kurwa unikał Mosleya i WPROST mówił w wywiadach,że nie dopuści nigdy do walki z nim Pacmana,bo Słodki jest za silny??
A Floyd przyjął wyzwanie Shane'a,i zrobił z najniebezpieczniejszego zawodnika bezbronne dziecko,które nie zrobiło Mu nic!!I nikt tego zwycięstwa nie doceni,ale pokonanie średniaka Clotteya przez Pacmana,to był wyczyn!!haha
Twój tok myślenia człowieku jest chory, ponieważ jesteś FANATYKIEM. Ty nie jesteś fanem Floyda tylko fanatykiem. Zaginasz prawdę, że aż śmiać się chce.
1. Broniłeś FMJ w pierwszej walce z Castillo, twierdząc, że to była wyrównana walka i nie kierujesz się oceną Ledermanna, bo była subiektywna. Tyle, że 10 sekund później leciała statystyka ciosów, a tej Ledermann nie sporządzał. Castillo wpakował skutecznie 203 ciosy ( skuteczność 40%) z czego 173 to były powerpunches. Mayweather ulokował 157 ciosów (skuteczność 35%) z czego tylko 66 to powerpunches. O tym nie wspomniałeś, bo jesteś fanatykiem.
2. Mosley musiał czekać prawie 10 lat, by Floyd zechciał z nim walczyć. Dziesięć ku...wa długich lat, w ciągu których był u szczytu formy. To samo de la Hoya. Dlaczego Money nie walczył z nimi w ich prime? Corrales sobie bardziej zasłużył na pojedynek z Moneyem? A może Corley? Pewnie tak, bo więcej osiągnęli zaraz stwierdzisz fanatycznie heh
3. Skoro jesteś takim fanem obrony Mayweathera Jr to weź sobie kartkę, obejrzyj sobie walki Twojego idola z np. 1998 roku, wypisz wszystkie jego sztuczki defensywne. Następnie obejrzyj sobie jego walki z 2007, 2008, 2009 czy 2010 i wypisz tak samo jego smaczki defensywne. Pierwsza lista wyjdzie Ci o 3/4 dłuższa.
4. Siedzisz i wiecznie wypisujesz te bzdury razem z championem. "Floyd decyduje, bo jest najlepszy. Będzie walczył z Pacmanem, kiedy on zechce, bo to on rozdaje karty". "Manny to tylko catchweight" (Floyd też miał z Marquezem limit i w odróżnieniu do Pacmana nawet się nie pofatygował w nim zmieścić).
Tak właśnie postępuje fanatyk. Co mu niewygodne przemilczy, byleby nie skazić żadną rysa swojego idola.
Wiesz dlaczego Floyd taką kasę trzepie?
1. Bo ma nieskalany rekord, mimo, iż przekręcony. Gdyby miał porażkę w rekordzie nie byłby tak wysoko ceniony. By dostać takie gaże musiałby tłuc się z najlepszymi w ich prime, a nie czekać, aż się wyboksują.
2. Bo Ameryka ma świra na punkcie bycia naj. Tam zawsze byli najlepsi pięściarze. Oni muszą mieć największe gwiazdy. Był Marciano, był Alli, a teraz Floyd. Oni potrzebują takich ludzi, by funkcjonować, by się czuć po amerykańsku. Dmuchają więc na to swoje jajeczko. Co jajeczko nie powie, to fanatycy przyjmą w ślepo.
A prawda jest taka, że większość jego fanów nawet nie ma pojęcia o tych cudnych technikach bokserskich. Powstał pewien mit. Jeden znany dziennikarz z drugim komentatorem stwierdzili, że zwykli ludzie wola jatkę, a prawdziwi fani wola technikę i finezję. Większość więc wybrała sobie obiekt kultu w postaci arcytechnika Floyda, by czuć się lepiej psychicznie. Floyd ze swoich bajecznych technik nie stosuje już nic prawie, a większość jego fanów nawet tego nie zauważyła. To jest ironia.
Ja go ceniłem w czasach, gdy był bokserem, a nie kalkulatorem.
Alli był nie mniejszym technikiem a pokazywał wszystkim, na czym polegał boks. Był 4 razy szybszy od Foremana, a przyjął jego styl walki i go zlał. To jest mistrz.
Hammer5,
takich bzdur to ja już dawno nie czytałem!
odniosę się do Twoich punktów:
1.Co ma Castillo do pozycji Floyda???Czy Ty nie rozumiesz,że był rewanż i Floyd go zlał??Jaka to różnica,co by zmieniła porażka Floyda w pierwszym starciu!!NIC.Co by zmieniała ta jedna porażka w rekordzie??Człowieku,większość wielkich bokserów miało wpadki w karierze,i co z tego??To wy antyfani szukacie przekrętów,bo nie możecie wytrzymać,że jest niepokonany
2.Na Pacmana Mosley nigdy by się nie doczekał,a Floyd walczył z nim po wspaniałym zwycięstwie nad Margarito...
3.Haha,to tym lepiej o Nim świadczy,że wykorzystuje 1/3 swoich umiejętności,a i tak ośmiesza najlepszych...
4.Floyd,jak każdy bokser zawalczy jak sam zechce :)
1.BZDURĄ jest,że jak przegrałby pierwszą walkę z Castillo,to by tyle nie zarabiał i nie byłby tak wysoko ceniony.TO BY NIC NIE ZMIENIŁO!Powtarzam,że wielu miało wpadki,w rewanżach wygrywali i później nie miało to już znaczenia.Pacman ma trzy porażki.I co z tego?
2.Tak Floyd jest wielki,bo Ameryka musi mieć gwiazdy.Jest niczym gwiazdy BKP,zdobył pasek i broni go z Bułgarami i nawet jak przegrywa,to sędziowie Mu pomagają.Lecz się chłopie.
Nazywasz mnie fanatykiem,a spójrz na siebie.Krytykujesz i umniejszasz osiągnięciom jednego z największych bokserów w historii tej dyscypliny.Ja nie jestem fanem Pacmana,ale nie śmiał bym umniejszać Jego umiejętnościom i sukcesom,a TY?I kto tu jest fanatykiem?
Co do rewanżu z Castillo jednak łatwiej sie wychodzi do rewanżu gdy pierwsza walke wygrało sie na wałku niż po przegranej.Zawsze zostaje ta świadomość że co by sie nie działo to mam plecy.
1. Co zmieniłaby porażka z Castillo? Wszystko. Nie miałby takich atutów w negocjacjach i nie mógłby tak wybredzać w doborze przeciwników. Ja, antyfan szukam przekrętów, bo nie mogę znieść, że jest niepokonany? Kur..wa mać, przegrał walkę jak się patrzy, jest więc pokonany. Wiesz czym jest porażka dla boksera? Nie masz pojęcia człowieku. Porażkę można przeżyć, jak przegrało się zasłużenie. Gdy ćwiczy się 6 godzin dziennie przez kilka miesięcy na maksymalnych obrotach, kiedy codziennie obrywa się na sparingu kilkadziesiąt razy po ryju, kiedy je się to, na co nie ma się ochoty, kiedy trzeba zrzucać wagę i uważać na wszystko co się dostaje, to porażka przez kant sedziów boli jak mało która. Jak każdy normalny człowiek przeciwstawiam się oszustwom w tym sporcie. Ty usprawiedliwiasz to nawet. Niemcami gardzisz, a pupila tłumaczysz. Kim więc jesteś?
2. Co ma do tego, że Pacman nie chciał walczyć z Mosleyem? Ja nie o nim pisałem. Mosley czekał 10 lat na Mayweathera, bo ten ciągle go unikał. Wchodząc do ringu mial 39 lat. W ciężkiej kategorii można jeszcze coś zdziałać w tym wieku, bo tam tempo walki i ilość wyprowadzanych ciosów jest o połowę mniejsza. Widać to było zresztą w walce. Mayweather błyszczał tak jasno, bo Mosley wypompował się już w 3 pierwszych rundach, co się nigdy mu wcześniej nie zdarzyło, a tempo walki nie bylo szaleńcze wcale. Był za stary po prostu i każdy to wie. To samo z de la Hoyą. Za nic nie szło doprowadzić do walki, gdy Golden Boy był w prime. Ciągle nie pasowało coś Moneyowi, ciągle zrywał negocjacje. Wystarczy prześledzić kariery Mosleya i Oscara. Ich lata świetności przypadały na drugą połowę lat 90 tych. Mayweather zaczynał karierę w 1996 roku. Nigdy nie zgodził się na walki z nimi w tamtym okresie. O czym to świadczy?
3. To, że wykorzystuje znacznie mniej ze swojego arsenału technik obronnych nie swiadczy o jego wielkości, wręcz odwrotnie. Dużo prościej jest klinczować, lub odwrócić się tyłem, gdy jest niebezpieczeństwo (sędzia wtedy wstrzymuje walkę, a i jest szansa, że wściekłemu przeciwnikowi puszczą nerwy w końcu). Trudniej jest przepuścić te wszystkie ciosy bez zebrania czegoś. A to, że Ty nie zauważasz różnicy w jego stylu boksowania sprzed lat i dziś świadczy tylko gorzej o Tobie, ponieważ tak naprawdę nie wiesz, czego bronisz tu zaciekle.
4. Floyd zawalczy jak sam zechce. Faktycznie. Zechce, jak stwierdzi, że jego przyszły przeciwnik jest już wyboksowany i mniej niebezpieczny.
A teraz z chęcią poczekam, aż napiszesz mi uzasadniając, który z moich 4 punktów w poprzednim poście był bzdurą. Wszystkie informacje, które podałem są do sprawdzenia. Podaj swoje i żródła, chętnie porównam, a userzy sprawdzą. Historii nie zmienisz, to nie komuna.
Hammer5,
Pierdolisz takie głupoty,że się czytać nie chce.
1.Faktycznie Floyd przegrałby z Castillo i byłby nikim,nic już by nie osiągnął.Bredzisz.To nie zmieniłoby nic.Rewanż Floyd wygrywa i po temacie,ew.trylogia i znów Castillo obity...
2.Pacman bał się nawet 39-cio letniego Mosleya i walczył z jeszcze starszym Oscarem...
3.Jaki ten Mayweather to zjebany bokser,zamiast się napierdalać to unika ciosów,nie stosuje większości technik obronnych,mimo to nikt nie może Go trafić.Rzeczywiście chyba mnie przekonałeś
4.Za to Pacman bierze prime bokserów,np,wychudzony Oscar,rozbity Hatton i Cotto,lider wszelkich rankingów Clottey, teraz prime Margarito :D
Hammer5,
Zrozum,że Twój tok rozumowania można podpiąć pod każdego boksera i wyjdzie na to,że nie mieliśmy nigdy mistrza z jajami.Pacman boi się igieł,Lennox bał się Vitka,RJJ Michalczewskiego,Ali bał się rewanżu z Foremanem, itd.itd.
A jak tu się nie denerwować,jak jeden pisze,że Floyd to pipa,drugi pisze "spokuj",a na koniec wtrąca się baba!!!
;
Łopatologicznie wytłumaczę Ci, o co chodzi z Floydem i dlaczego tak go nie lubię. Zaczynamy od faktów:
Floyd (ur. w 1977 r.) walczył 20.04.2002 z Castillo. Wygrał przekrętem. Prześledźmy jego karierę od tego czasu:
-rewanż z Castillo- wygrany, ok.
- V. Sosa (ur. 1974 r.) średniak.
- P. Ndou (ur. 1977 r.) oprócz potężnej siły niewiele w arsenale. Nigdy nie zdobył tytułu mistrza świata.
- DeMarcus Corley (ur. 1974 r.) 36-13-1
- Arturo Gatti (ur. 1972 r.) w dniu walki miał 33 lata Floyd 28. Każdy znający boks wie, kim był Gatti. Przyjął chyba więcej na łeb niż wszyscy bokserzy razem wzięci. Mocno, strasznie mocno wyboksowany.
-Sharmba Mitchel (ur. 1970 r.) w dniu walki miał 35 lat, Mayweather 28.
-Zab Judah ( ur. 1977 r) wspaniały pięściarz. Skończył się równie szybko co zaczął. Od porażki z Baldomirem nie odniósł większych sukcesów.
-Carlos Baldomir (ur 1971 r.) walczył z Floydem w wieku 35 lat, Mayweather miał wówczas 29 lat.
-Oscar de la Hoya (ur. 1973 r.) złote lata złotego chłopca to druga połowa lat 90. Cień samego siebie, co pokazał dobitnie Pacman. Wspaniała kariera, wielkie boje.
- R. Hatton (ur. 1978) był w prime. Zwycięstwo bezapelacyjne, choć walka brzydka, mnóstwo klinczu I obracania się tyłem.
- J.M.Marquez (ur. w 1973 roku) mój idol. Wspaniała kariera, straszliwe boje, dość wyboksowany. Kant na wadze.
- S. Mosley (ur 1971 r.) w dniu walki 39 lat, Floyd- 33. Wspaniały pięściarz. Prime w drugiej połowie lat 90- tych i początku XXI w.
Oto lista przeciwników Floyda. Spójrz na ich wiek, poczytaj na Wiki o ich latach świetności. Za wyjątkiem Hattona, Judah, Ndou wszyscy poza prime.
Dla porównania dziadek Mosley od 2004 roku (wtedy powrócił Floyd) walczył z min. Winky Wrightem, Jose Cruzem, F. Vargasem, L. Collazo, M. Cotto, Z. Judah, R. Mayorga, A. Margarito.
Porównaj klasy rywali obu pięściarzy. Tylko Winky był w jego wieku Mosleya, reszta młodsi. Odwrotnie niż w przypadku Mayweathera.
Nie lubię Mayweathera od czasu jego powrotu, ponieważ kręci, dobiera umiejętnie wyboksowanych pięściarzy o wielkich nazwiskach i obnosi się zwycięstwami nad nimi. Nie walczył tak naprawdę od powrotu z nikim oprócz Hattona w prime. To nie są wymysły jakiegoś tam Hammera. To jest historia boksu Laik. Floyd już od dawna nie pokazuje klasy. W kurniku i stary, bezzębny lew jest lwem. Obijając kogoś, kto lata świetności ma za sobą nie jest powodem do dumny i nazywania siebie najlepszym na świecie. Jeżeli Floyd chce być najlepszy to czeka Pacman, Alexander, Khan, nawet Gamboa w kolejce. Dopiero wtedy uwierzę w jego wielkość.
Hammer5,
Skończ już te głupoty pisać,bo się ośmieszasz!Floyd obija kogoś,kto ma lata świetności za sobą,przecież wg.ciebie on też ma lata świetności za sobą.Więc jak zawalczy np. z Khanem,to Amir będzie dla ciebie krętaczem,bo wziął sobie dziadka??Haha bez sensu.
Napisałem ci w poprzednim poście,że w ten sposób można podważyć karierę KAŻDEGO pięściarza!Gówno warte były walki Gołoty z Bowe,bo ten był past prime,gówno warte zwycięstwo Lennoxa nad Tysonem,Pacmana z Hattonem,Oscarem,Cotto.Tak można wymieniać w nieskończoność.
Proszę cię,prześledź w ten sam sposób ostatnie walki Pacmana ze swoimi przemyśleniami ok??
Zresztą jeśli twierdzisz,że Khan,Alexander,Gamboa są trudniejszymi rywalami,niż Mosley,czy JMM,to nie mamy o czym rozmawiać.
Jeszcze jedno.
Juan Manuel Marquez w dniu walki z Floydem jest po Pacmanie nr.2 p4p
Mosley w dniu walki z Floydem był uważany za najgroźniejszego pięściarza w swojej kategorii,którego każdy unikał
To jest historia boksu...
Juan Manuel Marquez nigdy nie spuchł z nikim w walce. Rozumiesz cieciu. W Diazem walczył w tempie, które mało kto by wytrzymał, a tu spuchł w pierwszej połowie Z FMJ? Nie masz bladego pojęcia o boksie zawodowym, o przygotowaniu technicznym o zrzucaniu/nabieraniu wagi i problemach wydolnościowych. Piszesz o Marquezie, jakby ta wygrana była odzwierciedleniem jego braku umiejętności przy Floydzie. Facet był w innym limicie niż dotychczas, pił własne szczyny, byleby wagę zrobić. Katował się jak pies, a Floyd go osrał i wyszedł jak mu się chciało. W optymalnej wadze, w której ma najlepszą wydolność. Jeden zaryzykował, a drugi nie, mimo, iż obu wiązała ta sama umowa. Ta walka ma być odzwierciedleniem kunsztu Floyda, a może asekuranctwa i obawy (gdyby się nie bał, zrobiłby limit)?
Jemu wolno dawać niesprawiedliwe wygrane, jemu wolno oszukiwać na wadze, jemu wszystko wolno. Każda walka Floyda jest tak samo z limitem wagowym jak Pacmana, każda.
Mosley był zawsze uważany za najgroźniejszego. Był szybki, odporny i bardzo silny. Pomijasz kolejny fakt istotny- jego wiek. Ile można trzymac wysoki poziom wydolnościowy. On miał 39 lat, pewnie wiecej niż Twój ojciec. Zab jako bokser wypalił się w wieku 29 lat!!! Fernando Vargas w wieku 25 lat!! W boksie nigdy nie wiesz, kiedy skończy się Twój czas. Dajesz dobry pojedynek w tym roku, a w następnym możesz już mieć wszystko za sobą. Mosley walczył 3 rundy, a potem spuchł. Obejrzyj walkę z Margarito. W 2009 bił się w zajebistym tempie przez 9 rund. A rok później z Moneyem 3 rund nie wytrzymał. Ten facet człapał ledwo. Popatrz na walki, skoro kur...wa mać nie potrafisz myśleć. Wszystko Ci wyjdzie.
Bowe z Gołotą? Co Ty piszesz za bzdury. W 1995 roku Bowe zdobył tytuł WBO nokautując Hide'a chyba z sześć razy. Bowe był w prime i był faworytem w starciu z Gołotą w 1996.
Lewis z Tysonem ok. Tyson nie był w prime. Lewis walczył z nim dla ogromnej kasy i nie mam nic przeciwko takim walkom. Lewis walczył jednak przez większość swojej kariery z ludźmi w prime. Od czasu do czasu można wziąć walkę dla kasy z jakimś wypalonym wielkim nazwiskiem, ale nie non stop. Prześledź jeszcze raz przeciwników Floyda od 2004 roku.
A jeżeli taki pewny siebie jesteś i twierdzisz, że bzdury wypisuję, to skocz do najbliższego klubu bokserskiego i pogadaj z trenerami o tym. Oni są specjalistami i szybko Cię na ziemię sprowadzą. Skoro jest tak super z Twoim idolem, to dlaczego w walce z Hattonem Kostyra i Kulej tak po Floydzie jechali (Youtube, albo Polsat Sport). Dlaczego Pindera dyplomatycznie mówi o Mayweatherze, że KIEDYŚ był świetnym bokserem. Przecież on nadal walczy! Wszyscy sa głupi, Ty jesteś mądry. Nie potrafisz zapewne nawet podać kilku technik defensywnych.
Floyd jest niedoceniany,bo Jego walki są frustrujące dla kibica.Nie daje się trafić,a prosty lud chce jatki.
Historia Go doceni,a ty hammer,jesteś jednym z tych co Lennoxa też niedoceniali,a bracia Kliczko są pseudo mistrzami,bo zbyt łatwo wygrywają.Najśmieszniejsze jest to,że próbujesz bronić swoje tezy faktami,konkretami,które akurat najdobitniej dowodzą,że Money jest jednym z najwybitniejszych pięściarzy wszech czasów
ja zawsze doceniałem Lennoxa. Lewis walczył bardzo mądrze, ale potrafił też dać upust swojej agresji i zmiażdżyć przeciwnika. Kliczko zawsze ceniłem, ponieważ nigdy nie szli na łatwiznę. Brali każdego, kto stanął na ich drodze, nie czekali.
Ja nie jestem żadnym specjalistą, znam po prostu angielski i niemiecki i czytam mnóstwo artykułów najwybitniejszych znawców boksu na świecie. To nie jest wyłącznie moje zdanie.
Floyd unikał Mosleya i de la Hoyę przez 10 lat, gdy Ci byli u szczytu. Zrywał negocjację, ciągle nie był zainteresowany. Ci w ciągu tych 10 lat stoczyli mnóstwo ciężkich batalii i się wyboksowali. Więc ich wziął i oklepał. Porównaj przeciwników Floyda z przeciwnikami Mosleya i ODLH. Zobacz, jakie ogromne różnice klas i wieku ich dzielą. Dlaczego najlepszy technicznie zawodnik na świecie bierze sobie wyboksowanych przeciwników? Dziwi mnie to i stąd ta niechęć. Floyd ma wszystko- szybkość, precyzję, doskonałe czucie dystansu, balans, kondycję i co ważne odporność na ciosy. Ma wszystkie cechy doskonałego boksera. Po co więc te dziwne wybory w jego karierze, po co to zwlekanie? Mi osobiście wydaje się, że własnie porażka z Castillo (nie przyznał się do przegranej jak zrobił to Leonard, ale walkę napewno obejrzał i statystykę też widział) zachwiała jego pewność siebie. Stąd jakieś dziwne pojedynki z Mitchellem czy Corleyem. Przecież ci goście byli już wrakami.
Nie zmienisz faktu Laik, że Floyd nie walczy z bokserami w ich prime. Z Pacmanem cyrk trwa juz przeszło rok, a kasa do wzięcia jest niebotyczna. Z nim jednym zarobiłby tyle, ile z resztą razem wziętych (może ciut przesadziłem, ale niewiele). Na co więc czeka, skoro jest najlepszy na świecie?
Sam sobie odpowiedz. Ja mam swoją odpowiedź.
Hammer5,
odpowiedź na Twoje pytanie jest bardzo blisko.Widnieje w Jego ksywie.
Rozkminiłem w czym tkwi nasz problem.Ty oceniasz jego karierę,a ja talent.Ty patrzysz na niego przez pryzmat czysto sportowy.A boks zawodowy,to boks ZAWODOWY.