NAPIĘTY GRAFIK LOPEZA
Nieczęsto mistrzowie, którzy wszystkie swoje walki toczą o najwyższą stawkę, mają zaplanowane kilka najbliższych występów. Inaczej sytuacja ma się z Juanem Manuelem Lopezem (29-0, 26 KO), który 18 września w MGM Grand zmierzy się z Rafaelem Marquezem (39-5, 35 KO).
Jeżeli Portorykańczyk zdoła uporać się z meksykańskim weteranem, 4 grudnia powróci na ring w Cowboys Stadium podczas gali Pavlik-Chavez. Przeciwnikiem "Juanmy" będzie znakomity Celestino Caballero (34-2, 23 KO).
Dopiero wygrana nad pochodzącym z Panamy "Pelenchinem" zapewni Lopezowi walkę z innym mistrzem wagi piórkowej - posiadaczem pasa WBA Super - Chrisem Johnem (43-0-2, 22 KO).
- Z przyjemnością zorganizuję walkę Lopez-John, ale tylko jeśli Juanma dowiedzie swej wartości, pokonując Caballero. Celestino będzie gotowy w każdej chwili. John dopiero wraca po kontuzji, ma zaległą walkę z Saucedo. "Pelenchin" od dawna poluje na Lopeza i czas, by ich pojedynek się odbył. Jeśli Juan chce Johna, na jego drodze stoi Caballero - powiedział Sampson Lewkowicz, doradca obydwu potencjalnych rywali Portorykańczyka.
Jakby tego było mało, od dawna mówi się, że w pierwszej połowie 2011 roku powinna odbyć się walka Lopez-Gamboa...
Postawę Lopeza dedykowąłbym wszystkim pięściarzom-kombinatorom ( w tym Mannemu i Pięknisiowi), którzy kalkulują, czy opłaca im się walczyć- czy nie, bo mogą przegrać.
Facet wie czego chce i nie ucieka przed przeciwnikami.
Juanma też przez dość długi czas unikał Caballero, który wielokrotnie wyzywał i jego i Gamboę. Wydaje mi się, że Lopez stara się zbroić przed walką z Gamboą. Jak wiadomo Kubańczyk unifikuje, Lopez też chce. Chodzi o to, by przy ewentualnej ich walce każdy miał odpowiednie argumenty w postaci kilku pasów, by liczyć się w negocjacjach.